✨1✨

3.7K 123 547
                                    


*Louis*

- Ty chodzący debilu - rzuciłem w chłopaka papierami jakie mi przyniósł - dyplom ze studiów w chipsach wygrałeś czy ki chuj?

- P-panie T-Tomlinson J-ja - blond włosy chłopak stał przede mną na trzęsących się nogach.

- Co ty? Myślałeś, że jak zakręciłeś  Zaynowi dupą przed twarzą, dałeś się wyrzucać  i przyjął cię do pracy to ze mną będzie tak samo? - chłopak autentycznie zrobił się blady jak kartka papieru, patrząc na mnie rozszerzonymi oczami.

- n-nie? - naprawdę miałem ochotę zajebać gołymi rękoma, No już kurwa nawet mój pies umie lepiej wypełnić kilka prostych papierków.

- masz 10 minut aby przynieść mi poprawnie uzupełnione papiery albo wyjebie cię na zbity pysk! - uderzyłem dłonią w biurko, tak że wszystkie papiery jakie się ja nim znajdowały i inne rzeczy podskoczyły w górę, cud że się nie złamało.

- t-tak - i jak chłopak był tak znikł zostawiając po sobie smugę pyłu.

Usiadłem wygodnie w fotelu pocierając, palcami skroń i zastanawiając się jakim imbecylem musi być Zayn aby przyjmować do pracy tak niekompetentnych debili.

No ale co się dziwić, Malik zamiast myśleć mózgiem myśli kutasem co jest dość trudne jeżeli chodzi o dobro firmy.

Pracuje z nim tyle lat, że w pewnych momentach nauczyłem się rozporządzać tym pierdolnikiem, ale chociaż nie raz marzy mi się spokojny wieczór, lub dzień wolny od tej pracy.
Poszedłbym do spa, albo odwiedziłbym rodzine.

No ale cóż życie to nie bajka, i trzeba harować jak wół, aby chociaż w małym stopniu mieć co włożyć do gara.

Minęło 10 minut kiedy ten pustak wkroczył do gabinetu, kładąc mi papiery na stole i już chcąc spierdalać.

- Zaczekaj - powiedziałem, z satysfakcją patrząc jak chłopak się spina.
Stwierdziłem, że skoro Zayn może to ja też.

Odsunąłem fotel i zrobiłem miejsce na biurku, musiałem się wyżyć i to bardzo potrzebowałem wyładować to całe napięcie.

- stań przed biurkiem i się wypnij - widziałem podniecenie w oczach chłopka, ale mała dziwka nie wiedziała co go czeka.

Blondyn  posłusznie wykonał moje polecenie, opierając się klatką o drewniany blat i czekając na moje ruchy.
Sprawnym ruchem zsunąłem jego spodnie do kostek, patrząc na jego dupę, które nie była zbyt zadowalająca.

Ale jak to mówią jak się nie ma co się pragnie to się rucha co popadnie.

Z mojej szuflady wyciągnąłem, prezerwatywę żeby się nie zarazić jakimś choróbskiem, i rękawiczki. Tak przezorny zawsze ubezpieczony, ruchać się chce ale ważne jest własne bezpieczeństwo.

Odpiąłem swoje zajebiste granatowe spodnie idealnie opinające moją dupe, i zsunąłem je wraz z bokserkami uwalniając na świtało dzienne mojego jakże wielkiego i twardego kutonga.

Pogładziłem swoją dłonią odzianą lateksowa rękawiczkę pośladek tego ułomna, który zapewne liczył na rozciąganie...heeehehee ni chuja nie dla psa kiełbasa.

Nałożyłem na kutonga odzianego w garniak czyt prezerwatywę, tak dla niekumatych ale wracając to wysmarowałem go lubrykantem po same jajca.

Dłońmi rozchyliłem te  płaskie naleśniki i jednym płynnym zatopiłem się w jego wnętrzu jak te takie lody z zastygającą polewą, słuchając jego skowytu bólu.

Dłoń położyłem na jego ramieniu, zaczynajac się brutalnie poruszać.

-s-szefie - jęczał chyba to z bólu i przyjemność szczerze jebie mnie to jak ja jego teraz.

Poruszałem się dość agresywnie, patrząc tylko na to, aby dojść, pieprzyłem go tak mocno, że kilka rzeczy spadło z biurka a mi samemu zapewne wypadł staw biodrowy.

Trochę brutalnie przyparłem go do ściany i uniosłem w górę wykonując ostatnie pchnięcia i spuszczając się w gumkę.
Jak szybko skończyłem, tak szybko z niego wyszedłem, ścigając zużytą prezerwatywę i naciągając spodnie.

Chłopak patrzył na mnie w szoku, zapewne oczekując spełnienie a nie tylko bólu dupy.

- ubieraj się i wypad - powiedziałem chłodno ogarniając miejsce zbrodni i dezynfekując biurko, jak i swoje dłonie po ściągnięciu rękawiczek. Uchyliłem jeszcze okno i siadłem za biurkiem wracając do pracy.

- a-ale - spojrzałem na niego srogo

- nie ma ale! Wypad, wkurwiłeś mnie to masz karę - blondyn ze łzami w oczach, i opuszanymi spodniami ruszył biegiem do drzwi, ale przez materiał wyjebał się robiąc się jeszcze bardziej czerwonym. Wstał podciągając spodnie i wybiegł z gabinetu.

Westchnąłem obracając się w stronę okna

- Louis debilu to było pierwszy i ostatni raz kiedy ruchasz pracownika - warknąłem do siebie i wróciłem do pracy chcąc jak najszybciej wrócić do domu.




✨✨✨✨✨✨

Hejj jak wam się podoba pierwszy rozdział?

Hi, Daddy? || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz