✨4✨

1.8K 105 85
                                    







*Harry*

Co za pieprzony cholerny idiota, przez tego zasranego imbecylem leżę teraz w łożku z gorączką bo się zaziębiłem. Nie powinienem wychodzić bez kurtki z klubu, w którym łatwo idzie się zgrzać. A to właśnie zrobiłem do tego trafił mi się pedofil taksówkarz, który chciał mnie przelecieć więc od połowy drogi zapierniczałem z buta.

Sięgnąłem po kolejną chusteczkę smarkając w nią kiedy to do moich drzwi zadzwonił dzwonek z trudem i wzdychając wyszedłem z łóżka, zakładając na siebie szlafrok i ruszyłem do drzwi, w salonie o mało co nie potykając się o dywan i praktycznie na śpika, otwierając drzwi, za którym stał listonosz.

- dzień dobry - rzuciłem ledwo przytomnie opierając się o ramę, mężczyzna odpowiedział tym samym jedynie podając mi list i znikając zapewne będą w tyle z pracą.

Z westchnieniem zamknąłem drzwi i ruszyłem do kuchni stając przy wysepce i otworzyłem list, czytając jego treść o mało co nie straciłem przytomności.

Już od kilku tygodni trochę gorzej powodziło się kwiaciarni, ale teraz czytając list od komornika, kwiaciarnia babci była zadłużona.

- cholera - sapnąłem nalewając sobie do szklanki herbaty i duszkiem wypijając. Na samej sprzedaży nie wyciągnę nas z długów.

Musiałem zadzwonić do Nialla trzeba było coś wymyślić tylko co?

****

Godzinę później zjawił się Horan z butelką wina gotowy do rozwiązywania problemów.

- ile macie do spłacenia - zagadnął nalewając wina, do kieliszków.

- dziesięć tysięcy - mruknąłem niezbyt zadowolony z obrotu spraw, byłem gotowy zrobić wszystko z wyjątkiem sprzedaży. Kwiaciarnia była w rodzine od lat i była zbyt sentymentalna, aby od tak ją sprzedać.

- to- ledwo Niall zdołał dokończyć wypowiedź kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Z westchnieniem ruszyłem w tamtą stronę otwierając drzwi i ku mojemu zdziwieniu stał tam ten dupkowaty seksiak z baru. Poczułem z sobą ruch widząc kątem oka Nialla.

- Co ty tu robisz? - nie siliłem się na uprzejmości, miałem ważniejsze rzeczy niż użeranie się z tępym chujem.

-Przyszedłem naprawić naszą znajomość - zmarszczyłem brwi, odkładając papierek od komornika, na półkę obok miski z kluczami i opadłem dłonie na biodra, pozostawała kwestia skąd on wie gdzie mieszkam.

- Skąd tak  w ogóle  wieś gdzie mieszkam? - uniosłem hardo głowę patrząc na niego z dołu, to nie tak ze byłem niski bo miałem prawie metr osiemdziesiąt, ale ten chuj był jeszcze wyższy.

- Tajemnica zawodowa - odpowiedział wymijająco, już było widać, że jest upartym typem złamasem.

- Mniejsza, coś jeszcze? - oparłem się o futryne.

- Może podasz mi swój numer? - zapytał seksiak stojący na przeciwko mnie.

- Tak - odpowiedział Niall, z szerokim uśmiechem.

- cO nie! - pisnąłem wyglądając co najmniej jak dorodny, burak na wiosnę, to nie tak że nie chciałem mu dać numeru, ale warto pograć niedostępnego.
Musi sobie odpracować to bycie chujem.

- No weź nie bądź taki - mruknął, przewróciłem oczami.

- paaaa - z uśmiechem na ustach zamknąłem drzwi, i gdybym wiedział, że kiedy dość pospiesznie je zamykałem, podmuch wiatru zdmuchnął te cholerne papiery za drzwi sprawiając, że wyładowały u stóp Tomlinsona. - cholera - sapnąłem i otworzyłem drzwi,cholera v2 trzymał je w rękach.

- A co to? - uśmiechnął się czytając papiery

- oddaj to - rzuciłem się na niego, a ten uniósł papier trzymając go w górze  przez co nie mogłem go dosięgnąć.

- Mm ciekawie masz w życiu - nie wytrzymałem, nie powinienem ale nie wytrzymałem i z rozmachem kopnąłem go w jajca

Hi, Daddy? || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz