Obudził mnie jakiś zapach - całkiem przyjemny zapach. Otworzyłam oczy i delikatnie je przetarłam, szatynki nie było obok. Leżałam jeszcze chwilę sama, patrząc w sufit, myśląc o dziewczynie, dziewczynie która wzięła się z nikąd.
Najpierw poszłam do łazienki się ogarnąć i przebrać w codzienne ciuchy. Schodziłam już na dół, ale zatrzymałam się w połowie schodów. Nie mogąc uwierzyć w to co widzę, przetarłam oczy ze zdziwienia, chyba z pięć razy i dopiero dotarło do mnie, że to rzeczywistość.
Zbiegłam w dół.
- Co ty robisz?! - krzyczałam na Nią, na mniejszą ode mnie dziewczynę, szatynkę, która chyba nigdy nie używa mózgu.
- Ja... To niechcący! - obie zaczęłyśmy na siebie krzyczeć wymachując rękoma. - Chciałam tylko jakoś wynagrodzić ci wczoraj i tak wyszło!
- Może jeszcze powiesz, że ten naleśnik sam się przylepił do sufitu?! - dalej na nią krzyczałam miałam ochotę ją udusić, a ona zamiast się zamknąć albo dalej się kłócić, zaczęła się śmiać.
- Serio?! - dalej byłam zła i nie było mi do śmiechu. - Dlaczego się śmiejesz?! - pytałam przez zaciśnięte zęby.
- Bo akurat ten miał być dla ciebie - co ona sobie myśli, stała przede mną, w moich ciuchach z rozgrzaną patelnią w rękach.
- Czemu masz moje ciuchy?! - teraz jestem pewna, dzisiaj będzie jej pogrzeb.
- Bo leżały na wierzchu i wyglądały na takie które można w razie czego zniszczyć i wyrzucić - tłumaczyła się.
- To moje najlepsze ciuchy!
- Przepraszam - że co? Ona właśnie mnie przeprasza?
- Wsadź sobie te przepraszam - tak zła dawno nie byłam.
Obie stałyśmy już się nie odzywając, dziewczyna odłożyła patelnie na miejsce i zaczęła się rozbierać.
- Co ty z łaski swojej robisz? - popatrzyłam na nią zdziwiona, ona jest naprawdę jakąś dziwna.
- Oddaje ci ciuchy - zdjęła z siebie koszulkę i dresy, podając mi je. Zamiast je od razu zabrać i schować gdzieś na klucz, patrzyłam się na jej delikatnie ciało, miała kilka siniaków i o dziwo było widać jej kości.
Nigdy o tym nie myślałam, ale jest naprawdę szczupła, niska i delikatna, niczym piórko. Chciałam ją dotknąć, nie wiem czemu, to tak jakby moje serce nie współgrało z rozumem. Zrobiłam krok do przodu w jej stronę, a zamiast poczuć jej delikatnie ciało na palcach, poczułam ciepłego naleśnika na twarzy.
- Kurwa, Cabello! - wydarłam się w niebogłosy, istny diabeł, w ciele anioła.
- Smaczne? - znowu słyszałam jej śmiech.
Zdjęłam naleśnika z twarzy, z taką miną którą ma zabójca zanim kogoś zabije. Rzuciłam się na dziewczynę. Odrzuciła ciuchy gdzieś w bok, nie odpuszczę. Zaczęłam biegać z nią po całej kuchni, zauważyłam mąkę na blacie. Specjalnie przeszłam tak aby ją dosięgnąć i szybkim ruchem obsypałam brązowooką. Była jak biały duch albo jak coś białego, w tamtej chwili brakowało mi dokładniejszego porównania.
- Dzisiaj nie ma halloween - szepnęłam w taki sposób, jakby naprawdę miało być na drugi dzień halloween, jakby przyszła na imprezę w całkowicie innym stroju niż reszta.
- Lauren! - taka groźna.
Podeszłam do niej i złapałam za jej nadgarstki, próbowała się uwolnić, ale mam więcej siły.
- Nie tykaj więcej moich rzeczy - mówiłam, w trakcie oglądania mojego dzieła.
Oblizałam usta, patrząc w stronę jej piersi. Nie były ogromne, ale zgrabne i ładnie leżał na nich nowy stanik. Postanowiłam się jeszcze zabawić i pocałowałam jej szyję, zjeżdżając niżej w stronę mącznych piersi. Aż przypomniała mi się pierś z kurczaka w mące i jajku, może jeszcze dodam te jajko i zrobię mięsko? W duchu śmiałam się ze swojego pomysłu. Dziewczynie nie było chyba do śmiechu, bo czułam jak się spina i zamiast coś zrobić, usłyszałam tylko jej ciężki oddech. W jakiś sposób mnie to rozgrzało i zaczęłam myśleć o jej trzęsącym tyłku, w trakcie uciekania. Zaczęłam ssać jej szyję i zostawiłam kilka malinek, nie wiem po co, przynajmniej tak mi się wydawało. Moje ręce puściły nadgarstki i zamiast tego chwyciłam ją za tyłek, delikatnie jeździłam po nim dłońmi. Taki mięsny, może przejdę na kanibalizm? Odwróciłam ją tyłem do siebie, chwilę mój język jeździł po jej karku. Kucnęłam przy jej tyłku i zostawiłam jeden pocałunek, za chwilę drugi i jeszcze jeden. Na jej pośladkach było tylko widać odbite usta, moje usta. Rękami powędrowałam do jej koronkowych majtek i włożyłam pod nie palce. Była wilgotna, a mi brakowało już tchu. Zaczęłam pieścić jej wrażliwe miejsce. Język zaczął pieścić jej tyłeczek, od dołu do góry. Zaczęła pojękiwać, rozstawiając nogi żeby miała łatwy dostęp. Była coraz głośniejsza, a moje palce coraz szybsze. Czułam jak pulsuje, nie musiałam w nią nawet wchodzić.
- Lauren... - jej jęki były tak słodkie.
Przyśpieszyłam jeszcze bardziej.
- Lauren! - oh tak, krzycz.
Usłyszałam przekręcanie kluczy w drzwiach, a Camila w tej chwili dochodziła jęcząc moje imię.
- Lauren kurwa!
CZYTASZ
New Sister?
FanficDwie różne dziewczyny, dwie osobowości, różni je praktycznie wszystko, ale mają zostać swoimi siostrami. Pytanie tylko czy obie się dogadają, czy może już na zawsze będą się nienawidzić?