Rozdział 2

10K 501 87
                                    

Beatrice

Wychodząc z samochodu, który zaparkowałam pod kliniką, poczułam dreszcz na plecach. Czułam się obserwowana, ale nie przez moich ochroniarzy. Obejrzałam się wokół siebie, a ochrona widząc mój niepokój, natychmiast do mnie podeszła.

- Coś się stało? – zapytał jeden z nich.

- Mam głupie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje i to nie wy – odparła, wciąż rozglądając się, jednak nie widziałam nic niepokojącego.

- Zajmiemy się tym. Spokojnie, będziemy tutaj i jeśli rzuci się coś nam w oczy, damy pani znać.

- Dziękuje – odparłam, a następnie powoli ruszyłam do kliniki. Wiedziałam, że nie ma żartów w świecie, w którym żyjemy. Gdybym może była zwykła dziewczyną i spotkałoby mnie takie coś, wtedy bym się opierała, uznała, że nic mi nie grozi przecież. Olała to całkowicie , ale zostałam wychowana w tym brutalnym świecie i wiedziałam jak to wszystko działa. I wiedziałam również, że w tej chwili byłam na celowniku Nikity Morozowa. Tego, który strzelił w Aleksandra.

Weszłam do sali, w której leżał mój ukochany. Wyglądał lepiej, siniaki, które powstały na skutek upadku zniknęły. Wyglądał, jakby tylko smacznie spał, nie martwiąc się niczym. Usiadłam przy nim, zerkając na jego spokojną twarz. Był podpięty różnymi kabelkami do aparatury. Dotknęłam jego bladej dłoni, po czym wtuliłam w nią swój policzek. Wróciłam wspomnieniami do chwil, w których byliśmy tylko my, w których byliśmy szczęśliwi. W których go nienawidziłam, ale wiedziałam, że od niego nie ucieknę. Pamiętam dzień, w którym pierwszy raz przyjechał po mnie na uczelnie. Byłam wtedy na pierwszym roku studiów i większość jeszcze mnie nie znała. Do tamtego dnia. To wtedy na oczach całej szkoły uderzył w twarz chłopaka, który ciągle się do mnie przystawiał, a ja nie potrafiłam go odepchnąć, ponieważ był zbyt silny i nachalny.

Przewiesiłam przez ramię torbę, po czym wyszłam z sali wykładowej. Był koniec zajęć, więc wszyscy studenci ruszyli w kierunku wyjścia z budynku wprost na uczelnie. Szłam po środku, a po moich bokach szli przyjaciel Ana i Oleg. Zbliżaliśmy się do wyjścia, gdy wtedy przed nami wyrosła postać znienawidzonego przez nas, a zwłaszcza przeze mnie Fiodor. Chłop był zbyt nachalny i nie rozumiał słowa nie. Próbował się do mnie dobrać, za każdym razem, gdy zdarzała się okazja. Nie miałam sił się z nim użerać i wiedziałam, że sama sobie nie poradzę.

- Odczep się, Fiodor – warknął Oleg, w mojej obronie. Fiodor pchnął mojego przyjaciela, mówiąc mu:

- To ty się odczep koleś i nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. A ty, mała idziesz ze mną. Tym razem nie dam ci się spławić – zwrócił się do mnie.

- Nigdzie z tobą nie idę. Daj mi spokój i zrozum, że nigdy nie będę z tobą.

- Jesteś moja, rozumiesz? – złapał mnie mocno za łokieć, a następnie zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Spojrzałam wystraszona na przyjaciół, Ana wyciągała telefon i chyba do kogś dzwoniła.

- Puszczaj mnie, do cholery. Nigdzie z tobą nie idę. – Krzyczałam, a na dziedzińcu zebrał się tłum gapiów, ale żaden z nich nie miał odwagi stawić się „najpopularniejszemu" chłopakowi w szkole, a zarazem męską dziwką.

- Zamknij się, suko! – warknął, odwracając się do mnie. Wykorzystałam to, używając całej swojej siły, spoliczkowałam go, co było niestety błędem, ponieważ uniósł swoją dłoń, aby po chwili mnie uderzyć. Spuściłam głowę, zamykając oczy, ale nic nie nastąpiło, za to poczułam, obok siebie czyjąś obecność, a Fiodor puścił moją rękę. Spojrzałam przed siebie i nie wierzyłam własnym oczom.

Na zawsze będziesz moja Tom 2 04.04.2023!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz