• chapter ten •

40 11 1
                                    

Elaine bez słowa odbiegła. Biła się z myślami. Kto wie ile ma jeszcze czasu zanim wyburzą ten budynek. Obserwowała w napięciu losowe osoby.

"Dobra, jebać ten czas ─ pomyślała i gdy tylko kobieta, która siedziała blisko niej oddaliła się parę metrów od swojej torebki Elaine zaczęła w niej grzebać. Pierwsze co znalazła to portfel. Bez głębszego namysłu wzięła go i wyszła ze szpitala.

─ Złodziej! ─ słyszała za sobą krzyki

Zatrzymała taksówkę. Kierowca widział że jest niepełnoletnia więc chciał zaprotestować, lecz dała mu wszystkie pieniądze jakie znalazła w portfelu. Sądząc po ilości banków mogło to być tysiąc złotych, albo więcej.

─ Proszę na Great Marlborought Street, tam gdzie jest ten tymczasowy dom dziecka ─ powiedziała

Taksówkarz ruszył w milczeniu. Elaine w nerwach próbując uspokoić oddech wyjrzała przez szybę. Zdała sobie sprawę z tego co właśnie zrobiła oraz tego, że musi jak najszybciej wydostać się z tej rzeczywistości. Przez chwilę jagby widziała drugą siebie biegnącą po ulicy, ale uznała że jej się wydawało. Po dziesięciu minutach spędzonych w niepewności czy jednak nie złapie ich policja dojechali na miejsce

─ Wysiadasz ─ oznajmił chłodno kierowca

Dziewczyna to zrobiła zostawiając skradziony portfel na siedzeniu i pognała w stronę ośrodka, przy którym widniał napis "placówka opiekuńczo - wychowawcza". Wpadła do środka jak burza i podeszła do recepcjonistki, która była wyraźnie zajęta przeglądaniem czegoś w telefonie i piciem kawy.
─ Przepraszam, gdzie znajdę Grace Hawkins i Cindy Blue?
─ Sala 202... ─ powiedziała z nosem w smartfonie

Elaine nie czekając aż kobieta się zorientuje pobiegła szukać sali. Minęła chyba jakiegoś pracownika, ponieważ był w specyficznym ubraniu. Zatrzymał ją i zapytał

─ Co ty tu robisz?
─ Yyy... Ja? Że ja? Ale co? ─ powiedziała niewinnie. Kiedy on stracił czujność obróciła się i kopnęła go najmocniej jak umiała w brzuch. Mężczyzna zaczął się bronić, ale ona była szybsza. W ferworze walki ignorując obrzydzenie wepchnęła mu palce do oka. Weszły do połowy. Momentalnie pociekła krew.

Nastolatka odsunęła się i zwymiowała. W tym monecie zdążyło się coś czego się najmniej mogła spodziewać...

Wbiegła druga Elaine.


─ Kurde! Miałam cię powstrzymać przed zabijaniem tego człowieka! Dobra, nie ważne. Chodź za mną! ─ krzyknęła zdyszana i rzuciła się w stronę następnego korytarza

Elaine nie wiedziała co powiedzieć więc poprostu za mną pobiegła. Minęły dwa zakręty i schody.

─ Jest, sala 202! ─ oznajmiła

Tamta Elaine weszła do środka. Oczywiście znalazła Cindy i Grace, pośród paru innych nastolatek. Jakie było ich zaskoczenie, kiedy weszła jeszcze jedna Elaine.

─ Jak wy... ─ zaczęła Cindy
─ Nie czas teraz na wyjaśnienia. Jestem z przyszłości i musimy na prawdę się spieszyć. Mówcie mi Ellen, żeby wam się nie pomyliło

Inne osoby zaczęły się na nie dziwne patrzeć. Szczególne podejrzenia wzbudzały zakrwawione dłonie Elaine.

─ Chodźmy zanim ktoś znajdzie ciało ─ rzuciła, przez co jedna dziewczyna się chyba zastanawiała czy nie lepiej wezwać policji

Za nimi rozległ się głośny pisk.

─ Po pierwsze - jakie ciało. Po drugie - czy ten odgłos mógł oznaczać że...? ─ zapytała Cindy
─ Tak, no cóż. Nic tu po nas ─ skwitowała Ellen

Grace się nerwowo zaśmiała, a następnie wszystkie przyjaciółki zaczęły uciekać ile sił w nogach. Dużo osób zebrało się nad ciałem, wszystkie były w szoku. Dziewczyny biegły przed siebie nie zważając na nic. Panowało duże zamieszanie, więc nawet im się udało. Z ulgą opuściły ośrodek.

─ Dobra... Co teraz? ─ powiedziała Grace
─ A masz jakiś plan? ─ wysapała Elaine zmęczona tym całym uciekaniem
─ Myślałam, że ty...
─ Poprostu biegnij do domu!─ wydarła się Ellen

Elaine napompowana adrenaliną pomimo strasznego zmęczenia dotarła do środka w tym samym czasie co reszta dziewczyn. Parę minut zeszło im żeby złapać oddech.

─ Za mną ─ powiedziała Ellen i zaprowadziła je w stronę ciemnych, stromych schodów
─ My idziemy do piwnicy?
─ Brawo, odkryłaś Amerykę

Cindy bardzo się ociągała. Ostatni stopień zapadł się pod nią, przez co omal nie skręciła nogi. Z bólu zacisnęła zęby, ale musiała jeszcze trochę wytrzymać.
Wreszcie dotarła i postawiła swoje zniszczone buty na płytkach.

─ Jest nasze lustro ─ powiedziała Grace, a następnie wzięła głęboki oddech ─ Przechodzimy?

─ Tyle na to czekałyśmy... Boję się na jaki czas trafimy

─ Nie ważne, chodźcie bo mam długą historię do opowiedzenia ─ Ellen przeszła przez lustro, a reszta poszła w jej ślad

Nie patrz w lustro Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz