Maxton
- Nie mogę uwierzyć, że ugrzęzłeś w takiej dziurze - powiedział ze współczuciem Damien - Masz trzydzieści trzy lata, nie musisz się słuchać rodziców.
- Mają na mnie haka - warknąłem, bo zaczynało mnie denerwować to jego zrzędzenie, którego musiałem słuchać od wielu godzin, o ile nie dni. Wiedział w jakiej sytuacji się znalazłem i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie miałem wyjścia.
Może i byłem po trzydziestce. Może nawet sam dorobiłem się sporego majątku, ale kiedy moja agencja nieruchomości, jedna z najlepszych na rynku, po prostu zdechła, nie umiałem sobie poradzić. Miałem oszczędności i mógłbym rozkręcić coś nowego, ale zupełnie nie mogłem się do tego zabrać. Całe życie sprzedawałem domy. Od lat zajmowałem się pięknymi willami i nowoczesnymi apartamentami. Z uśmiechem na ustach podawałem moim klientom sześcio, czasem siedmiocyfrowe kwoty, a oni akceptowali je z takim entuzjazmem, jakby dom z trzynastoma łazienkami był lekarstwem na raka.
Kiedy zostałem bez pracy postanowiłem, że dam sobie tydzień na użalanie się nad sobą, a później obmyślę nowy plan. Niestety, tydzień zamienił się w miesiąc, a później w dwa. W końcu pewnego wieczoru, wylądowałem w jakimś dziwnym klubie, o którego istnieniu nie miałem wcześniej pojęcia i wróciłem do domu z blondynką, której imienia nawet nie pamiętałem. Gdy już ją przeleciałem, ona uznała, że czas na ciąg dalszy zabawy i wyciągnęła ze swojej cekinowej, taniej torebki, saszetkę z białym proszkiem. Nigdy wcześniej nie brałem, ale wtedy byłem najebany i dopiero co udało mi się spuścić i to nie na własną rękę, więc czułem się jak pierdolony władca świata. Spróbowałem i całkiem mi się spodobało. Gdy na drugi dzień jedynym śladem po tamtej blondynce było w połowie pełne, małe foliowe opakowanie, zamiast je wyrzucić, schowałem do szafki nocnej w sypialni.
Zapomniałem o nim na wiele tygodni, ale kiedy matka urządziła mi kolejną awanturę na temat tego, że zachowuję się jak życiowa oferma i powinienem się wziąć za siebie, w jakiś magiczny sposób, przypomniałem sobie o nim.
Niestety, gdy wziąłem na trzeźwo, nie będąc dodatkowo pod wpływem alkoholu, tak mną trzepnęło, że przez kilkadziesiąt minut, nawet nie wiedziałem jak się nazywam. Na moje nieszczęście, swoją cegiełkę w znęcaniu się nade mną, postanowił dołożyć również ojciec. Wpadł do mojego mieszkania, żeby zrobić mi awanturę, a zastał mnie półprzytomnego na kanapie, a dowody mojej "zbrodni" wciąż leżały na blacie w kuchni.
Pozwolili mi trochę dojść do siebie, a gdy to już się stało urządzili mi taką jazdę, że pewnie było ich słychać w całym śródmieściu. Przez godzinę próbowałem ich przekonać, że nie jestem uzależniony, a to był mój, zaledwie drugi raz, ale wyciągnęli ciężkie działa. Uznali, że skoro tak, to nie powinienem mieć problemu, żeby wyjechać na krótkie "wakacje" do Campbell Hill, do domu mojej zmarłej przed trzema laty babci. W rzeczywistości, chcieli mnie wysłać do zabitej dechami dziury, gdzie pewnie nie ma nawet marihuany, a kokaina mieszkańcom kojarzy się z czymś, co dodaje się do mleka, żeby stało się czekoladowe.
W normalnych okolicznościach powiedziałbym, żeby spierdalali. Nawet to zrobiłem, ale wtedy ojciec przestał się hamować. Zagroził, że odbierze mi jedyną rzecz, na której mi zależało. Co gorsza, faktycznie mógł to zrobić. Wystarczyłoby, żeby w tamtej chwili wezwał do mojego mieszkania policję, a oni zmusiliby mnie, żebym się odlał na narkotest.
Nie miałem wyjścia. Musiałem się spakować i przyjechać tutaj, żeby "zastanowić się nad swoim życiem" - to słowa matki i "w końcu dorosnąć" - to ojca. Jakbym, kurwa, do tej pory był gówniarzem. A to nieprawda! Moje życie nigdy nie było łatwe, a przynajmniej nie w ciągu ostatnich lat. Los zmusił mnie, żebym szybciej dorósł. Kiedy moi kumple imprezowali w każdy weekend i sprowadzali do domów cipki, ja latałem z językiem na brodzie i błagałem obcych ludzi, żeby pozwolili mi sprzedać ich domy. Pierwszy raz w klubie byłem, gdy skończyłem dwadzieścia cztery lata i po raz pierwszy sprzedałem dom, który był wart ponad milion dolarów.
CZYTASZ
Campbell Hill [WYDANA]
RomanceMaxton to przystojny agent nieruchomości, który przez jednorazowy wybryk, po stracie firmy, zostaje wysłany przez rodziców na wieś, do domu po zmarłej babci. Chociaż mężczyzna od dawna jest już dorosły, to jego ojciec ma na tyle silne „argumenty", ż...