1

76 6 2
                                    


Dwanaście godzin lotu. Tyle właśnie musiała wytrzymać Magda, wracając do domu. Nie sądziła, że tak ją to wymęczy. Ale czego mogła się spodziewać, jeśli na pokładzie była piątka małych dzieci. Dzieci, które ewidentnie bały się latać. Dwójka z nich zaczęła donośnie płakać, w momencie gdy samolot zaczął startować. Po trzech godzinach, zaczęli chodzić po pokładzie, co jakiś czas zaczepiając ludzi. Nie przeszkadzało jej to aż tak. Tylko na początku. W momencie, kiedy jakiś chłopiec wylał sok na nią i jej książkę, wszystko się zmieniło. Z nieukrywaną złością, odłożyła książkę i wstała. Nie przejmowała się bluzą, która miała teraz na sobie wielką pomarańczową plamę. Złapała dziecko za rączkę, starając się być delikatną i poprosiła by zaprowadził ją do rodziców. Jednak po rozmowie z mamusią, która uważała, że to nic takiego, czuła się zirytowana jak chyba nigdy. Starała się nawet przespać jakiś czas, ale Magda nigdy nie należała do osób, które potrafią zasnąć w komunikacji. Dlatego właśnie te dwanaście godzin lotu, w jej przekonaniu trwały dużo, dużo dłużej.  

Dopiero gdy wysiadła z pokładu, oraz odebrała swoją walizkę z taśmy, poczuła się lepiej. Powolnym krokiem szła pomiędzy ludźmi, chcąc się wydostać z lotniska. Niedaleko wejścia jednak ujrzała znajomą osobę. Wysoki, ciemnowłosy chłopak stał przy rozsuwanych drzwiach i rozglądał się. Magda przeszła kolejnych kilka kroków, nie tracąc chłopaka z oczu. Uśmiechnęła się, gdy ten zauważył ją i zaczął iść w jej stronę.  

- Dłużej się nie dało? - było to pierwsze pytanie, nim chłopak zamknął dziewczynę w uścisku. Magda wywróciła oczami.  

- Może i dało, ale nie było sensu. - wzruszyła ramionami, prostując się. - Nie sądziłam, że naprawdę przyjedziesz.  

- Hej! Jesteś moją kuzynką. I nie widziałem Cię dwa tygodnie. - prychnął chłopak, łapiąc za rączkę walizki dziewczyny. Magda z westchnieniem oddała mu ją, podążając zaraz za nim przez tłum wychodzących ludzi. 

W krótkim czasie dotarli do samochodu chłopaka, do którego czym prędzej wsiedli. Gdy ruszyli, dziewczyna popatrzyła na ciemnowłosego. Lekko zmrużyła oczy i przygryzła policzek od środka.  

- Co tym razem chcesz? - zapytała, widząc jak chłopak powstrzymuje się od patrzenia w jej stronę.  

- Dlaczego uważasz, że coś chcę? 

- Bo Cię znam Michał. - wzruszyła ramionami, przekręcając się bardziej w jego stronę. - Więc o co chodzi? 

- Chcę Cię zrobić kierownikiem większego sklepu. Mam dość Rachel i jej wymądrzania się. Tego jak strasznie ciśnie na to stanowisko. Ona się nie nadaje. Spóźnia się średnio trzy razy w tygodniu. Wykłóca się z klientami. W tamtym tygodniu nawet była na nią skarga. - Michał westchnął, zatrzymując się na światłach. Spojrzał na kuzynkę i skrzywił się. - Nie chcę jej w ogóle w sklepie.  

- A kierownik, który jest teraz? 

- Owen przeprowadza się. Jego narzeczona i jej firma się przenoszą, przez co totalnie zmienia życie.- wzruszył ramionami, skręcając w jedną z ulic.- Za dwa tygodnie stanowisko będzie nie obsadzone. A ty się znasz na tym. Tyle lat mi pomagałaś. Nie raz mnie zastępowałaś. Mi to wystarczy. Tylko się zgódź. 

- Kiedy bym miała dać odpowiedz?- Magda nie ukrywała, że interesowało ją to stanowisko. Ale nie była pewna, czy da sobie radę. Oraz czy na pewno je chce.  

- W sobotę chcę byś poznała moją dziewczynę. Przy obiedzie, możemy też o tym porozmawiać. 

- O, czyli się mnie nie wstydzisz! - zawołała dziewczyna, śmiejąc się głośno. 

OnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz