Rozdział 8

1.6K 138 14
                                    

- Shadis! - Alexis zaczęła iść w stronę mężczyzny.

Keith wzdrygnął się na dźwięk jej głosu. Nie ukrywał, że jej obecność była absolutnie niepożądana przez niego. Jednak nic nie powiedział, gdy zobaczył kaprala Levi'a, który szedł tuż za nią.

- Keith, jakże ja tęskniłam! - Alex rozpostarła ramiona, by objąć Shadisa. - Moja ty słodka bułeczko ty!

Była już dwa kroki od Shadisa, kiedy Levi chwycił ją za tył kołnierza i przytrzymał. Alexis spojrzała na niego z uśmiechem na ustach, ale niezrozumieniem w oczach.

- Co? - zapytała. - Ja tylko chcę się przywitać!

- Uspokój się, Alex. - spojrzał na nią chłodno i puścił jej kołnierz.

- Rany, tylko się tak droczę z moim ulubionym nauczycielem. - uśmiechnęła się prowokacyjnie do Shadisa.

- Alexis Fang. - mężczyzna zmierzył ją wzrokiem. - Więc jeszcze żyjesz?

- No, jak widać. - wzruszyła ramionami. - I to całkiem nieźle sobie radzę.

- Rozumiem.

- Nie jesteś rozmowny, co? - Alex zacmokała niezadowolona. - A właśnie wróciliśmy z wyprawy. Myślałam, że się ucieszysz.

- Alex, musimy już wracać. - Levi kiwnął w stronę czekających na nich koni.

Mućka dokładnie badała szyję karego Żniwiarza Levi'a. Levi wcale nie nazwał tak swojego konia. Tak został nazwany już wcześniej. Żniwiarz był wiernym, spokojnym, lecz jednocześnie nieufnym rumakiem. Podobno kiedyś kopnął kowala podczas podkuwania i złamał mu nos.

- Dlaczego? - Alex posłała mu leniwy uśmiech. - Moja Krasula najwyraźniej bardzo dobrze się bawi.

Żniwiarz w końcu zarzucił łbem, dezorientując Mućkę, która posłała mu zaskoczone spojrzenie. Ogier prychnął i odwrócił łeb. Mućka posłała Alexis spojrzenie, mówiące: „Zrobiłam coś nie tak?". Alexis ruszyła w jej stronę.

- Nie wiem, Mućka. - powiedziała. - Faceci są dziwni.

Levi pokręcił z dezaprobatą głową. Alex wsiadła na Mućkę i pomachała Shadisowi.

- Jeszcze kiedyś cię nawiedzę! I to nie tylko w koszmarach! - po czym wróciła do grupy wracających zwiadowców.

Levi jedynie skinął głową Keith'owi i ruszył za nią. Alex podjechała do Marie i zaczęły o czymś rozmawiać. Kapral zmrużył oczy. Alexis wydawała się o nią bardzo dbać. Marie. Kim była? Jak się poznały? Kiedy? I dlaczego?
Levi miał już kolejne pytania, na które będzie żądał odpowiedzi podczas ich treningu.

~*~

- Nie mogę uwierzyć... - mówiła Alexis, unikając ciosów Levi'a. - Że dopiero co wróciliśmy z jednej wyprawy, a już idziemy na następną!

- Skup się. - upomniał ją kapral. - Jeszcze jest trochę czasu.

- Łatwo ci mówić. - burknęła. - Wyspałabym się porządnie, a nie jechała na kolejną wyprawę.

- Skup się. - powtórzył Levi i znów zaatakował. - Kiedy poznałaś Marie?

- Na kursie kadetów. - odparła, blokując cios.

- Dlaczego się z nią zaprzyjaźniłaś?

- To nie ja zaprzyjaźniłam się z nią. - uśmiechnęła się kpiąco. - Tylko ona ze mną.

Levi chwycił ją za nadgarstek, wykręcił i przewrócił Alex. Kobieta stęknęła, a kapral kucnął przy niej.

- Jak? - zapytał. - Nie wierzę, że tak po prostu się polubiłyście.

- Absolutnie! - roześmiała się Alexis. - Ale ja nie jestem dobra w te opowiastki o przyjaźni. Zapytaj o to Marie. Ona lubi o tym opowiadać. - ziewnęła. - A ja się w tym czasie zdrzemnę, jeśli pozwolisz.

Levi prychnął i chwycił ją za kołnierz, po czym zaczął targać do bazy. Alexis nawet się nie opierała. Pomyślała, że może sobie uciąć drzemkę nawet w takiej pozycji, a przy okazji posłuży jako miotła. Przynajmniej podłoga będzie czysta.
Tak więc kapral przytargał ją do jadalni, gdzie Marie rozmawiała z Hange. Rzucił wręcz Alexis na ławkę, a sam usiadł obok.

- Alex, coś znowu zrobiła? - Marie zmarszczyła brwi.

- A skąd ja mam wiedzieć? - rudowłosa wzruszyła ramionami. - Przecież Levi zawsze mnie targa jak worek kartofli. - zerknęła na kaprala. Gdy posłał jej zimne spojrzenie westchnęła i przewróciła oczami. - Opowiedz nam bajkę o tym, jak się poznałyśmy.

Marie zaskoczona uniosła brwi. Odchrząknęła i zaczęła mówić:

- No więc, to wszystko zaczęło się na kursie. Poznałyśmy się, stojąc w jednej linii. Jeden z chłopców chciał do mnie zagadać, a Alex się wkurzyła, słysząc jego szeptanie do mnie i nadepnęła mu na stopę. - zaśmiała się. - Chłopak wrzasnął i został wytargany za ucho z szeregu przez Shadisa. - Alexis z dumą pokiwała głową, dalej leżąc na ławce. - W Kadetach wielu próbowało mnie zauroczyć, ale mi się to nie podobało. Stwierdziłam więc, że skoro Alexis poradziła sobie z tym pierwszym typkiem, to pomoże mi z resztą. - znów się zaśmiała. - Oczywiście, Alexis na początku w ogóle nie chciała ze mną zamienić nawet słowa. Unikała jak ognia kontaktu z innymi. Była chodzącym ponurakiem. Ktokolwiek się do niej odezwał, i tak zaraz odchodził. Ale chodziłam za nią tak długo, aż w końcu Alex zgodziła się pozbywać moich dręczycieli. Zrobiła to dla świetego spokoju, bo potrafię być bardzo denerwująca. Tak się wszystko potoczyło, że po kilku miesiącach wszyscy przywykli, że Alexis jest moim prywatnym ochroniarzem. Leniwym, złośliwym i potrafi porządnie dać w gębę. Przywykłyśmy do swojego towarzystwa i tak już zostało. Choć, muszę przyznać, że przyjaźń z Alex nie należy do łatwych.

- A ile tak naprawdę o niej wiesz? - zapytała Hange.

- Na pewno nie wszystko. - uśmiechnęła się Marie. - Alex to, wbrew pozorom, bardzo skryta osoba. Tak naprawdę dość długo nie wiedziałam o niej niczego. Dalej nigdy nie jestem pewna, co ona tak naprawdę myśli. Jest bardzo... niejasna. Prawda, Alex? - nie doczekują się potwierdzenia, zerknęła na przyjaciółkę. - Alex?

Levi spojrzał na Alexis, która leżała obok niego na ławce... i spała. Czy to naprawdę był czas na drzemkę? Kiedy dyskutowano o części jej życia prywatnego?

- O tym mówię. - westchnęła Marie. - Nigdy nie lubi, gdy dyskutuje się o niej, ale kiedy już się zaczyna, Alexis zasypia albo odchodzi. Jakby nie chciała tego słuchać. - zagryzła wargę i zerknęła na Alex, jakby chciała się upewnić, że ta śpi. - Kiedyś coś mi powiedziała... Dalej w pełni tego nie rozumiem, bo jesteśmy zupełnie inne... Ale powiedziała mi kiedyś, że współczuje mi, że zdecydowałam się z nią przyjaźnić. Bo tak naprawdę jest zepsuta. - zmarszczyła brwi. - Nigdy nie wiedziałam, co o tym myśleć.

Levi zerknął kątem oka na śpiącą Alexis. Zepsuta. Sama tak o sobie myślała. Co kryła pod tą skorupą leniwego złośliwca?
Kiwnął Marie głową i chwycił nogę Alexis. Wyszedł, ciągnąc ją za sobą. Dopiero, gdy byli wystarczająco daleko od jadalni, zarzucił ją sobie na ramię. Zaniósł ją do pokoju i położył na łóżku. Przyjrzał jej się.
Zepsuta.
W jakim sensie? Gdzie kryła się ta zepsuta dziewczyna? I jak długo się chowała?

Wstawaj - Levi Ackerman x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz