Beczki z prochem eksplodowały. Dym wypełnił całą przestrzeń, gdzie znajdowali się członkowie Brygady Pacyfikacji Ludzkości. Alexis jeszcze nie wyjęła pistoletów. Razem z innymi wystrzeliła kilka zielonych rac, by ukryć Levi'a i Mikasę przed wrogiem.
- 35 wrogów! - krzyknął w końcu Levi. - Schowani za filarami pod sufitem! Kontynuujemy plan! Wyeliminować ich tu i teraz!
Alexis wystrzeliła linki z pistoletów. Wiedziała, że proch skutecznie utrudni jej celowanie. Albo raczej powinien. Bo Alex nie jest jak ci idioci od Kenny'ego. I na pewno ma lepszego cela. Ktoś przeleciał obok. Niej. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że nie jest jedną z nich. Co za kretyn. Alex strzeliła do niego natychmiast, gdy tylko znalazł się przed nią. Słaby punkt tego sprzętu. Tył. Pocisk trafił i trup spadł w kłęby dymu. Alex obejrzała się za siebie. Teraz stała się celem. Wystrzeliła linkę w bok i uniknęła strzału. Zielona raca przeleciała za nią, więc Alexis bez trudu uniknęła kolejnych dwóch strzałów. Co za marnotrastwo. Sama wymierzyła do wroga i strzeliła raz. Celnie. Alexis nie marnowała pocisków. Zrabowała tyle, ile się dało, ale to jasne, że nie ma nieskończonej amunicji. Cały arsenał posiadała od uprowadzenia Erena i Historii. Ograbiła z amunicji każdego trupa, który jej się napatoczył. Jakimś cudem pocisków starczyło jej do dnia dzisiejszego. Chociaż nie, Alexis nie chciało się wierzyć w cuda. Po prostu ona nigdy nie pudłowała.
Dostrzegła w dymie kolejnego członka Brygady. Zaraz zniknął jej z oczu. Ale Alex wiedziała, gdzie strzelić. Na ślepo wycelowała gdzieś w środek dymu. Usłyszała krótki krzyk i po chwili na ziemi wylądował kolejny trup.
Alex latała między filarami, strzelając do wrogów. Musiała teraz przeładować. Ale miała ogon. Wystrzeliła linkę za siebie, uniknęła strzałów. Podciągnęła nogi do dłoni, by wymienić lufę jednego z pistoletów. Jednocześnie wczepiła linkę z drugiego do jednej ze ścian, by uniknąć kolejnych strzałów. Wycelowała do jednego z członków Brygady. Strzeliła, trafiła. Wymieniła drugą lufę, wciąż uciekając przed jeszcze jednym wrogiem. Uniknęła strzału zgrabnym saltem, po czym strzeliła. Celnie.
Całe pole bitwy teraz było pokryte dymem. Alex odszukała wzrokiem Levi'a. Najwyraźniej miał problem z Kenny'm. Alex zniżyła lot i zebrała z ziemi worek z olejem. Potem zagwizdała trzykrotnie. Levi od razu na nią spojrzał. Zbliżył się i Alex przekazała mu w locie worek. Potem strzeliła za niego, by pozbyć się jednego z członków Brygady. Levi skinął jej głową. Znów się rozdzielili.
Rozproszeni członkowie Brygady padali jak muchy. Alexis dostrzegła Hange. Prychnęła cicho, gdy kobieta skierowała się na blondynkę, która pełniła rolę dowódcy. Za późno wystrzeliła linkę, by do niej strzelić. Blondynka trafiła linką Hange. Zoe uderzyła w jeden z filarów. Alex strzeliła do blondynki. Tym razem nie trafiła. Ale nawet jej to nie obchodziło. Chciała tylko ją odgonić. Wylądowała przy okularnicy.- Hej, Hange! - obróciła brunetkę na plecy. - No już! Wstawaj!
Zoe otworzyła nieco oczy. Alexis odetchnęła z ulgą. Chwyciła ją delikatnie pod głową i nieco uniosła.
- Wybacz, Alex. - wychrypiała Hange. - Nie zauważyłam...
- Mówiłam ci, że te twoje okulary są za słabe. - westchnęła i pokręciła głową.
Zoe uśmiechnęła się niemrawo i znów zamknęła oczy. Alexis nieco się rozluźniła. Levi podszedł do niej. Położył jej dłoń na głowie. Alex spiorunowała go wzrokiem. Zaraz się wycofał. Włosy. Nie wolno ich dotykać. Alexis ma z tym jakąś obsesję.
Kapral odwrócił wzrok w kierunku siatki, która odgradzała ich od miejsca przetrzymywania Erena i Historii. Teraz muszą się tam jakoś dostać...~*~
Transformacja Roda Reiss'a wywołała potężny podmuch wiatru. Alexis mimowolnie złapała się Levi'a, by ustać w miejscu, gdy dotarli wreszcie do Erena i Historii. Jeager był przywiązany kajdanami. Alex wyciągnęła rękę do Historii.

CZYTASZ
Wstawaj - Levi Ackerman x OC
Fiksi Penggemar„- Gdybyś się postarała, byłabyś w pierwszej piątce. - ocenił. Alexis skrzywiła się, wciąż leżąc na plecach. - Brzmi jak ciężka praca. - odparła. - Fuj. - Wstawaj. - rozkazał." ~*~ Alexis Fang jest tak leniwa, że nie chce jej się bać nawet śmierci...