Czując jak ręce mi drżą, patrzyłam się w jeden punkt jakby nieprzytomna. Postanowiłam iść do kuchni się czegoś napić bo czułam ze zaraz zwariuje. Tak też wyszłam z pokoju i powolnym krokiem udałam się do kuchni. Po drodze napotkałam Hange ale wygląda na bardzo zajęta dlatego jej nie przeszkadzałam. Nalałam sobie wody i wypiłam duszkiem. Poczułam się trochę lepiej jednak dalej czułam okropne przygnębienie. Będąc już przed pokojem, powoli otworzyłam drzwi, ku mojemu zaskoczeniu stała tam Sasha.
- Co ty tu robisz?
- Mikasa przyszła mi powiedzieć o całej sytuacji i powiedziała mi tez o tobie i twojej kostce...
- Mhm...- powiedziałam z opuszczona głowa.
- Wracając nie mogłam słuchać tego jak się zamartwiasz. Ale Dlaczego? To przecież nie różni się od zwykłej wyprawy za mury.
- Nic nie rozumiesz... Przecież nie mogę was tak zostawić. I nie mów mi ze to to samo co wyprawa poza mury bo wcale nie! To zupełnie nowa sytuacja... Co jak sobie nie poradzicie... A ja będę tu siedzieć jak ten kołek zamiast wam pomagać... - powiedziałam znów czując łzy w oczach.
- Ej (t/i) No coś ty! My nie damy rady? My? Zamiast wygadywać takie głupoty lepiej porządnie zajmij się tą nogą, żebyś następnym razem mogła pójść! A my... My damy sobie rade. Jeszcze będziemy się z tego śmiać!
- Może masz racje...
- No jasne ze mam! Pojutrze ja, ty i Mikasa jak zwykle pójdziemy do lasu - na naszą polane. Wszystko będzie dobrze. Obiecuje ze wrócimy cali i zdrowi, wszyscy!
Nie wiedziałam co powiedzieć, poczułam nagły przypływ ciepła. Mogłam jej podziękować jednak żadne słowa nie wyraziły by jak bardzo jestem jej wdzięczna. Nie wiedząc czemu poczułam się lepiej. Cieszyłam się ze moje przyjaciółki są tak wspaniałe ze nie zostawiły mnie teraz samej... wciąż myśląc o wsparciu jakie otrzymałam od obu dziewczyn, rzuciłam się Sashy na szyje. Dziewczyna natychmiast odwzajemniała uścisk, stałyśmy tak przez chwile jednak wiedziałam ze Sasha powinna wrócić do pokoju i odpocząć na jutro. Tak tez się stało, życzyłam jej miłego snu i jeszcze raz przytuliłam. Gdy dziewczyna opuściła mój pokój położyłam się na łóżku i znów zanurzyłam się w moim najmniej lubianym a jednak najczęściej wykonywanym zajęciu- rozmyślaniu. Do głowy przyszło mi ze jestem straszną egoistką, moje przyjaciółki idą na niebezpieczną misje i to one mnie pocieszają a nie ja je! Poczułam frustracje, jak mogłam się tak zachować? Do głowy przyszły mi słowa Yeleny o tym czy nie mogę być choć raz egoistką. „Wykrakała" pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem. W tym właśnie momencie zamarłam- przecież nie tylko dziewczyny i moi pozostali przyjaciele tam lecą, Yelena tez! Czułam ze serce stanęło mi w piersi, a najgorsze ze choćbym chciała i tak nic nie mogę zrobić. Postanowiłam przerwać rozmyślanie nad tymi rzeczami i pójść spać, aby jak najszybciej minął czas. Niedługo później uslyszałam pukanie do drzwi, rozespanym głosem zezwoliłam na wejście. W moich drzwiach pojawiła Yelena. Odrazu podniosłam się na pozycje siedząca i zaczęłam przecierać zaspane oczy. „Umarłam? Jestem w niebie? Czy widzę boginie czy to Yelena i wcale nie mam zwidów?" Z moich dziwnych myśli wyrwał mnie cudny głos. Teraz już miałam pewność to Yelena. „Czyli nie bogini, ale tak naprawdę to jeszcze lepiej - to moja bogini" zaraz (t/i) o czym ty myślisz?! Otrząsnęłam się.
- Mam nadzieje ze nie przeszkadzam- powiedział anielski głos.
- Nie, nie. Chodź siadaj
Przesunęłam się i pokazałam kobiecie miejsce na moim łóżku. Sekundę później Yelena siedziała już koło mnie, przyglądając mi się swoimi pięknymi, dużymi, ciemnymi oczami.
- No wiec stało się coś? Chcesz żebym ci w czymś pomogła?
- Nie, przyszłam po prostu zobaczyć jak sobie radzisz
Spojrzałam na nią pytająco.
- Gdy dowiedziałaś się co się szykuje i o tym ze nie możesz pójść, wyglądałaś na naprawdę załamaną. Zaczęłam wtedy żałować że tak wprost ci to powiedziałam... Nie mogłam przez to spać dlatego tu jestem - uśmiechnęła się.
- Bardzo dziękuje ze się tak o mnie martwisz, jednak naprawdę nie potrzebnie. Musisz być wypoczęta na jutro i nie wybaczę sobie jeśli prze mnie będziesz zmęczona.
- Ahhh tak myślałam ze tak powiesz - zaśmiała się. - jednak musiałam do ciebie zajrzeć, strasznie się martwiłam.
Choć nie chciałam, zarumieniłam się. Odwróciłam wzrok ku podłodze żeby Yelena nie zobaczyła moich rumieńców.
- Wiem ze nie wiele ci to da, jednak obiecuje ci ze wrócimy tu wszyscy. Będę się starać jak nigdy, po prostu z nieznanych mi powodów nie chce widzieć smutku na twojej twarzy.
Poznałam Yelene na tyle ze wiedziałam ze nie zwraca zbyt dużej uwagi na słowa. Jednak dla mnie... Dla mnie to co od niej usłyszałam było bardzo ważne. Kobieta po chwili wzięła moja upuszczoną twarz pod brodę i uniosła bym spojrzała w jej oczy. Czułam ze serce zaczyna mi szybciej bić, po chwili poczułam rękę Yeleny głaskającą moje rozczochrane włosy. Nie myśląc dużo podsunęłam moją twarz jeszcze bliżej jej i pocałowałam. Czując motyle w brzuchu, poczułam ze kobieta odwzajemniła pocałunek. Nagle wszystkie moje troski które jeszcze przed chwilą były całym moim światem- zniknęły. Nie myślałam już o nadchodzącym dniu który miał zwiastować tragedie, nie myślałam już o niczym. Tylko o wysokiej blondynce w garniturze która skradła moje serce.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam ze rozdział jest krótki i znacznie później niż mówiłam. I ogólnie przeczytałam to wszystko jeszcze raz i zauważyłam ze jest to strasznie takie depresyjne a chciałam żeby ten ff był radosny przepraszam CFDDDDD
CZYTASZ
Yelena x reader
FanfictionCo tu dużo mówić, nie chce mi się uczyć a mam jakby wenę wiec tak to powstało. W skrócie jeśli wierzysz w yelena supermacy(✨🛐) to zapraszam