- Nie gadaj że te ziemniaki nie są jeszcze gotowe!
- No przecież już prawie są- odkrzyknęłam.
- A posoliłaś je chociaż? - zapytał Niccolo z miną jakby chciał mnie udusić.
- Emmm no wiesz
- Ja nie mogę... Miałaś tylko jedno zadanie! Pamiętasz jak ci powiedziałem że możesz mi częściej pomagać?
Pokiwałam głową z nadzieją że chłopak mnie nie zabije.
- Cofam to
- Pfff!
- Dobra, a teraz odsuń się musze uratować te ziemniaki
- Co ci tak na nich zależy? - zapytałam przewracając oczami.
- Ty to akurat powinnaś wiedzieć
- Hmm? - przekręciłam głowę.
Nie sądziłam że odpowie nieironicznie, nasze rozmowy zwykle właśnie składały się z ironii. Czasem aż ciężko było stwierdzić czy mówimy na prawde czy nie.
- No wiesz Sasha bardzo lubi ziemniaki...- powiedział z burakiem na twarzy.
- A myślałam że nie posiadasz tej słodszej strony
- A ja myślałem że jesteś dobrą kucharką, jak widać każdy się czasem myli
- Ta bardzo śmieszne
Zaśmialiśmy się, a chwile później już przy nim stałam ponieważ kazał mi patrzeć jak doprawia ziemniaki żebym "umiała przynajmniej jedną rzecz zrobić dobrze" pfff.
- Jak dołączałam do wojska nigdy nie pomyślałabym że będę stać nad ziemniakami
- Przestań narzekać i idź roznosić jedzenie, większość powinna już być
- Tak jest szefie- Przewróciłam oczami.
Tak też zabrałam tace z jedzeniem i ruszyłam w strone stolików.
- Mam nadzieje że lepiej kelnerujesz niż gotujesz!- Usłyszałam od Niccolo na odchodne.
- Ha ha ha- Odpowiedziałam i weszłam na sale.
„Woo, ile ludu już się zebrało". Powolnym krokiem aby nic mi nie spadło ruszyłam w strone pierwszego stolika. "Ha, udało mi się. Nic nie rozbiłam ani nikogo nie zabiłam" z taką myślą wróciłam do kuchni po kolejne porcje.
- Możesz szybciej?
- Ja nie moge, czy ty kiedyś jesteś zadowolony?- Widząc że chłopak chce coś powiedzieć wyprzedziłam go- Oprócz wtedy kiedy gotujesz i jesteś z Sashą
- Ty roznoś, a nie rozmyślaj- Popatrzył na mnie z obrażoną miną.
- Może byś mi pomógł, co?
- Ja gotuje ty roznosisz
- Ale przecież ja też gotowałam!
- Błagam cię, jeśli to nazywasz gotowaniem to współczuje twoim przyszłym dzieciom
Zmroziłam go wzrokiem i wróciłam na sale pełną stolików. Po chwili zauważyłam obiekt moich westchnień, od razu odwróciłam wzrok od kobiety i ruszyłam we przeciwnym kierunku. Na szczęście tam zobaczyłam przy jednym ze stolików moich przyjaciół, odetchnęłam z ulgą i ruszyłam żwawym krokiem w ich strone.
- Głodni? - Zaczęłam gdy byłam już koło.
- (T/i)! - Niemal krzyknęła Sasha.
- Ale co ty tu robisz? - Zapytała Mikasa.
CZYTASZ
Yelena x reader
FanfictionCo tu dużo mówić, nie chce mi się uczyć a mam jakby wenę wiec tak to powstało. W skrócie jeśli wierzysz w yelena supermacy(✨🛐) to zapraszam