34

246 6 1
                                    

-Chcę żeby był na lewym pośladku. Ma mieć kształt serca i wewnątrz napisane imię Bill.
-Chodzi znowu o Billa Kaulitza?
-Nie. -skłamałam.- Nie jeden ma na imię Bill.
-Proszę się tam przygotować. Położy się pani na kozetce, a ja zaraz przyjdę.  
Czekałam chwile. Przyszedł. Przygotował narzędzia. Położyłam się. Usłyszałam brzęczenie narzędzia. Poczułam ból. Leżałam a po policzkach od czasu do czasu spływały łzy.
-Skończyłem.-wstałam i obejrzałam jego wyczyn w lustrze. Był śliczny ale cholernie bolał. Zapłaciłam i wyszłam do domu. Gdy otwierałam drzwi Bill podszedł i położył ręce na moich pośladkach.
-Bill… Weź ręce… proszę…
-Co się stało?
-Proszę weź je. Wyjaśnię ci kiedy indziej. Wchodzisz??
-Chyba będę ci przeszkadzał.
-Nie. Nie gniewaj się, ale narazie nie mogę ci powiedzieć.  
-To tajemnica, dlaczego nie mogę cię dotykać?
-Nie możesz dotykać tylko pośladków.
-Chyba że. To wchodzę.
Poszedł do salonu. W kuchni wzięłam parę kostek lodu i wrzuciłam do woreczka. Przyłożyłam do pośladka. Od razu lepiej.  
-Katrin? Co ty tam tak długo robisz??
-Już idę.
Poszłam do pokoju i usiadłam obok Billa. Skrzywiłam się, bo trochę zabolało.
-Co jest?
-Bolą mnie pośladki. W parku się wywróciłam.
Bill mnie przytulił. Zaczął całować po szyi. Było tak fajnie. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Przed drzwiami stał listonosz. Dał mi list polecony z Polski. Z sądu, czyli tata znowu wyjedzie i dom wolny. Wróciłam do pokoju i zadzwoniłam do taty.
J: Cześć. Przyszedł list z sądu.
T:O rozprawę?
J: Nie wiem. Po pierwsze do ciebie a po drugie nie mam zamiaru otwierać.
T: Dobrze to jak wrócę to sprawdzę.
-Bill, mój tata nie długo znowu jedzie do Polski. Znowu będziesz mógł u mnie zamieszkać.
-Będziemy mogli spędzać mnóstwo czasu razem.
Cmoknęłam go w policzek.
-Na tylko tyle zasłużyłem? -pocałowałam go bardzo mocno.
-A to wystarczy?
-Nie. Ja jestem ciągle nie nasycony.
-To masz problem.
-No nie wiem…
Bill lekko mnie pchnął i się na mnie położył. Całował mnie po szyi i dekolcie. Dotykał mnie po prawie wszystkich częściach ciała, ale przez ubranie. Było romantycznie i znów zadzwonił dzwonek. Wstałam. Trochę zła otworzyłam drzwi. Ta osoba którą zobaczyła od razu mnie ułagodziła…
-Cześć łobuzie….
-Marta?!- zdziwiłam się. -Miałaś przyjechać za tydzień.
-Czyli się nie cieszysz?
-Och ty głuptasie… Jasne ze się cieszę. Wchodź tylko… w pokoju ktoś jest ale bądź wyrozumiała.  
-O co ci chodzi?
-Zobaczysz.- wprowadziłam ja do pokoju. Prawie zemdlała na widok Billa.
-On!? Ten hotelarz!?- krzyczała po polsku.
-Marta przestań! On jest fajny. Tak w ogóle to mój chłopak.
-Co!? Pojebało cię? Przecież ich nie lubiłaś!
-Ale oni mi pomogli tutaj. Po podcięciu sobie żył to oni się mną zaopiekowali…
-Podcięłaś sobie żyły?
-Dominik nic ci nie powiedział?
-On nie chce o tobie rozmawiać. Odkąd wrócił z Niemiec jest trochę załamany.
-Żyły to przez niego. Jak tu przyjechałam to ze mną zerwał. Nie wytrzymałam.
-Ale po co przyjeżdżał?  
-Chciał do mnie wrócić i przeprosić. Ja nie chciałam…
-Katrin, nic nie rozumiem.
-Tym lepiej. No dobra to jest Bill a to Marta. -Zmierzyła go od stóp do głów. -Marta… Uspokój się.
-Dobra, ale nigdy nie powiedziałabym, że ty i któryś z nich…  
-Myliłaś się.- wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Toma.
J: Przyjdź do mnie jak najszybciej. Proszę. Tylko bez blondi.
T: Po co?
J: Niespodzianka.  
Rozłączyłam się. Poszłam do kuchni i zrobiłam Marcie herbatę. Gdy wróciłam ona rozmawiała z Billem.  
-Widzisz nie jest taki zły…-powiedziałam po polsku.
-Katrin! Ty się wściekasz jak rozmawiam z Tomem po niemiecku.
-Dobra już nie będziemy. -zadzwonił dzwonek. Otworzyłam i wszedł Tom.
-Co to za niespodzianka?
-W salonie. -wszedł i stanął jak wryty w drzwiach. -To jest Marta a to Tom.  
W oczach Marty zauważyłam lekki błysk. Spytałam Toma co chce do picia.
-Herbatę.  
-Bill pomożesz mi?
-Jasne.
Wyszliśmy do kuchni.  
-Co o niej myślisz?
-Jest ładna ale nie ładniejsza od ciebie. To typ Toma. Coś z tego będzie. A tak w ogóle to o czym rozmawiałyście?
-Kiedyś bardzo nie lubiłam waszego zespołu. Marta nie lubiła go do dziś i nie mogła uwierzyć że ty i ja… Wracamy?
Weszliśmy do pokoju. Tom i Marta śmiali się. Spojrzałam na nich. Pasowali do siebie.  
-Tom co u tej twojej blondi?
-Nie jesteśmy razem.
-Mówiłam, że znając ciebie… -do domu wszedł tata.
-Cześć. Marta przyjechała już dzisiaj.  
-Wiem o tym. Sam ją przywiozłem.
-To był spisek?
-Tylko niespodzianka.  
-Chodźmy się gdzieś przejść. Marta jeszcze nie widziała miasta.
Wyszliśmy z domu. Ja z Billem szliśmy przodem a za nami jakieś 5 m szli Tom i Marta. Pochodziliśmy po mieście. O 20.30 wróciliśmy do domu. Po czynnościach wieczornych poszłam do swojego pokoju. Po chwili wpadła Marta.
-Wiesz co? Chyba się myliłam..
-Co do czego?
-Co do nich. Oni są fajni a szczególnie Tom… 

Historia Kathrin i BillaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz