24

284 8 0
                                    

Zeszłam do salonu jeszcze w piżamie. Na kanapie siedział Bill i całował Evelin. 
-Bill! Co ty robisz? 
-Dobrze że zeszłaś. Już cię nie kocham. Kocham Evelin i z nią będę do śmierci. –Bill wstał i podszedł do mnie. – Nie interesuje mnie takie ścierwo jak ty… 
-Jak możesz? Ja cię kocham… Było nam razem tak dobrze…. 
-Nie mów o tym –powiedział Bill trochę zły. 
-Dlaczego mam nie mówić o tym jak mnie tuliłeś, całowałeś… –Bill mnie uderzył. Do pokoju wszedł Dominik. 
-Nie bij jej więcej śmieciarzu…-podszedł do mnie. –Katrin… Katrin? 
Otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się Tom. 
-Przepraszam, że wszedłem, ale było otwarte a ty nie odpowiadałaś. Coś ci się śniło? 
-Śniło mi się ze Bill mnie nie kocha tylko Evelin. Uderzył mnie i pojawił się Dominik. To był koszmar. 
-Bill będzie cię zawsze kochał. Wstawaj i choć na śniadanie. 
Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Bo wszystkich czynnościach zeszłam do kuchni w piżamie. Tom gotował mleko na kakao. 
-Czytasz w myślach…-uśmiechnęłam się. Podał mi gorące kakao. 
-A co byś zjadła na śniadanie? 
-Kaczkę w pomarańczach…-zażartowałam. 
-Bardzo śmieszne. Pytam na serio. 
-W lodówce jest resztka serka topionego. Kanapkę z serkiem. 
-Ile tych kanapek?
-Co ty tak o mnie dbasz? 1.
-Tak jakoś. –zaczął robić kanapkę. Postawił talerz z dwoma kromkami. 
-Miała być 1… 
-Ostatnio marnie wyglądasz.-uśmiechnął się. Zjadłam ze smakiem. Wypiłam kakao. 
-Co robimy? 
-Może się ubierz. Mam na ciebie chętkę w tej piżamce. 
-Bez żadnych takich proszę. Nie chcę się ubierać… Nie i już. 
-To ja ci pomogę pozbyć się tej piżamki. Wtedy się ubierzesz. 
-Nie odważysz się… 
-Jesteś pewna? -spojrzał na mnie chytrze… 
-Więcej niż pewna…-Tom zaczął się zbliżać.- Tom nie wygłupiaj się. Tomuś. AAAA! TOM! –wybiegłam z kuchni a Tom za mną. Wbiegłam po schodach do pokoju. Tom był tuż za mną. Wpadliśmy do mojego pokoju. –Dobra ubiorę się. 
-Ja myślę… 
-Palant. Nawet we własnym domu w piżamie pochodzić nie mogę… 
-Jak mnie nazwałaś? 
-Palant. P-A-L-A-N-T. –wiedziałam ze pożałuje. Tom zaczął mnie łaskotać. –Tom przestań….. Nie mogę oddychać…. Proszę… 
-Jak przeprosisz…. 
-Przepraszam……. przepraszam….-Tom przestał. Wstałam i podeszłam do drzwi do łazienki. Otworzyłam. –Palant! –weszłam do łazienki i zamknęłam od środka. 
-Katrin nie wybaczę ci tego! Wyjdź! Musze ci coś za to zrobić! 
-Ani mi się śni… A co mi zrobisz? 
-W sumie to nic… Idę do domu. Cześć. -Tom wyszedł. 

Wróciłam do pokoju i się ubrałam. Zeszłam do salonu. Tam dopadł mnie Tom. Znowu mnie łaskotał. 

-Tom…… Przepraszam…… nie będę więcej…. przepraszam…… 

Tom przestał i już go nie wyzywałam. 

-To co dzisiaj robimy we dwoje? 
-A co byś chciał robić? 
-Co powiesz na Lunapark? Wczoraj przyjechali. 
-Dobra. O której idziemy? 
-Zaraz. Wyszykuj się i przyjdę po ciebie za 15 minut. 
-Ok. Będę gotowa. 

Tom wyszedł a ja się ubrała i pomalowałam. Przyszedł po mnie i poszliśmy. Weszliśmy na teren Lunaparku. 

-To gdzie idziemy najpierw? 
-Zdaje się na ciebie. –uśmiechnęłam się. 
-To chodź na samochody.- poszliśmy. Wsiedliśmy do jednego. Tom siadł za kierownicą i zaczął obijać się o wszystkich. 
-Tom, z ciebie to kierowcy nie będzie.- powiedziałam, gdy wyszliśmy. 
-To, dlaczego ty nie pokażesz, co potrafisz? 
-Bo ja nie potrafię- pokazałam mu język. –Gdzie teraz? 
-Co powiesz na diabelski młyn? 
-Mam lęk wysokości. 
-Będziesz ze mną. 
-No chyba, że tak. 

Wsiedliśmy. Jechaliśmy, co raz wyżej. 

-Tom boje się… –objął mnie ramieniem. 
-Nic ci się nie stanie.

Dojechaliśmy na samą górę. Rozejrzałam się po okolicy. 

-Jak tu pięknie… 
-Też mi się podoba. 

Jeździliśmy jeszcze 10 minut. Potem podeszliśmy do stoiska gdzie rzuca się piłkami w cel. Tom zaczął rzucać. Strącił wszystkie cele. 

-Którego misia podać? -spytał właściciel. 
-Tego największego. –Tom dał mi pluszaka, który miał 1,50 metra. 
-Dzięki. Będę miała, z kim spać.
-To oddawaj misia i ja będę z tobą spał. 
-Wole misia niż takiego… palanta. -uśmiechnęłam się i zaczęłam uciekać. Tom biegł za mną. Zatrzymałam się przed kolejką górską. 
-Mam cię. Jak na mnie powiedziałaś? 
-Powiedziałam, że jesteś kochany. 
-Wydawało mi się, co innego. 
-Uszy się myje a nie wietrzy… 
-Idziemy na to? 
-Chcesz żebym zawału dostała? 
-No chodź nic ci się nie stanie. 
-Nie.
-Nie daj się prosić. 
-Nie proś, bo i tak do tego nie wejdę. 
-Proszę, proszę, proszę. Nie bądź taka… 
-Nie i koniec. Chodź gdzie indziej. 

Szliśmy dalej. Byliśmy jeszcze w paru miejscach. Został nam zamek strachu i tunel miłości. 

-Chodź do tunelu miłości. 
-Ale ja cię nie kocham. Kocham tego misia. –przytuliłam się do miśka. 
-To, co. Zobaczymy jak tam jest. Przytulisz misia… 
-No dobra. 

Stanęliśmy w kolejce. Nie spodziewanie do Toma podeszła jakaś dziewczyna. Zaczęła krzyczeć. Mówiła coś do mnie. 

-Spokojnie. I tak cię nie rozumiem. 
-Teraz zrozumiesz szmato. Najpierw Bill teraz Tom. 
-Z Tomem tak wyszliśmy się pobawić. 
-Wiesz, ostrzegę cię. Tom nigdy nie wychodzi z żadną dziewczyną bez interesownie. Zazwyczaj spotkanie kończy się w łóżku. 

Tom zaczął krzyczeć po niemiecku. Ta dziewczyna uderzyła go w twarz i odeszła. Ja stałam i się śmiałam. 

-Z czego się śmiejesz? 
-Bo dostałeś od jakiejś lafiryndy. Kim ona była? 
-Spotkałem się z nią 2 razy. Ona myślała że będzie z tego nie wiadomo co. 

Weszliśmy do łódki. Płynęliśmy tym tunelem. W środku było pełno serduszek, ściany były różowo czerwone. Wypływając z tunelu zobaczyłam ze para w łódce przed nami i za nami się całuje. Tom spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Cmoknęłam go w policzek. 

-Idziemy do zamku strachów i koniec zwiedzania. 
-Nie idziemy do zamku. A jak będę się w nocy bała? 
-To zadzwonisz i przyjdę. 
-Trzymam cię za słowo. 

Weszliśmy do tego zamku. W środku na prawdę było strasznie. 2 razy krzyknęłam. Tom śmiał się ze mnie jak wyszliśmy. 

-Mówiłam że się będę bać. Przestań się śmiać. 
-Dobra już nie będę. Jesteś głodna? 
-Trochę. 
-To chodź idziemy do takiej fajnej pizzerii. 
-Dobra. 

Szliśmy z 5 minut i stanęliśmy przed drewnianym budynkiem. Weszliśmy do środka. Atmosfera była bardzo romantyczna. Czerwone światło, pozapalane świeczki, włoska muzyka o miłości. Podeszła do nas kelnerka. Tom zamówił po niemiecku. Czekaliśmy z 15 minut. 

-Ładnie tu. Prawda? 
-Tak romantycznie. Powinnaś tu kiedyś przyjść z Billem. 
-Kiedyś tak. –posmutniałam 
-Przepraszam. 

Kelnerka przyniosła 2 pizze w kształcie serc. 

-Zrobiłeś to specjalnie? 
-Troszkę. Smacznego. 
-Dzięki. 

Zjedliśmy. Wyszliśmy i Tom odprowadził mnie pod drzwi. 

-Dzięki za miły dzień. Fajnie było. 
-Dzięki, że chciałaś iść. Jutro pójdziemy do Billa? 
-Przydało by się. Idę bo muszę trochę posprzątać w domu. 
-Pomogę ci.
 Weszliśmy do domu. Wzięliśmy się do roboty. Po godzinie było czysto. Usiedliśmy w salonie bardzo blisko siebie. Oparłam głowę o kanapę i zamknęłam oczy. Poczułam usta na swoich ustach… 

Historia Kathrin i BillaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz