Aurelia
Już od samego rana chodziłam okropnie poddenerwowana. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co zrobili mi moi rodzice, to wydawało się jakimś okropnym snem a jednak było prawdą. Wykorzystali mnie, potraktowali jak rzecz i oddali synusiowi swoich znajomych, tylko dlatego żeby pomóc im w ich kłopotach finansowych. Nie mieściło mi się to w głowie, to było chore. Przecież tak się nie robi. Co my, w średniowieczu żyjemy czy jak? Płakałam, protestowałam, zjechałam rodziców mocno ale oni nie mieli zamiaru ustąpić, już podjęli decyzję beze mnie i nie zamierzali zmieniać zdania. Widocznie ci ich znajomi byli dla nich ważniejsi niż ja. Okropnie się na nich zawiodłam, zawsze myślałam że mnie kochają, ale teraz widzę, że chyba jednak było inaczej i przez całe życie żyłam w jakimś złudnym kłamstwie.
Dziś miałam po raz pierwszy spotkać się z Jasperem. Kojarzyłam go z widzenia ale nigdy nie mieliśmy okazji porozmawiać czy trochę bardziej się poznać. A teraz mamy niby wziąć ślub? Ugh, to było takie dziwne, okropne i smutne! Wcale nie miałam ochoty tam iść i go poznawać ale rodzice nie zostawili mi wyboru, musiałam to zrobić a do tego miałam wywrzeć na Jasperze jak najlepsze wrażenie. To akurat nie będzie trudne. Może zabrzmię narcystycznie ale przecież mam lustro i wiem jak dobrze wyglądam oraz jak działam na facetów. Już w szkole miałam ogromne powodzenie. Burza gęstych, rudych włosów, idealna cera, pełne usta, do tego jeśli chodzi o figurę to też niczego mi nie brakowało - płaski brzuch, duże piersi, zgrabny tyłek. Marzenie każdego faceta. Niektórzy wręcz ślinili się na mój widok, ale większość z nich mogła sobie o mnie tylko pomarzyć. No ale wracając, byłam pewna że mój wygląd i moje ciało wywrze wrażenie również na moim przyszłym mężu. Tym bardziej, że postanowiłam podkreślić moją urodę strojem - to znaczy ubrałam się w dopasowaną sukienkę ciasno opinającą moje kształty, eksponującą biust i długie nogi, do tego wysokie szpilki, deliktany makijaż. Jasper padnie z wrażenia, ale niech sobie nie myśli, że bycie moim mężem będzie mu dawało jakiekolwiek prawo do mnie. O nie, tak na pewno nie będzie. Postanowiłam to sobie kiedy uświadomiłam sobie, że przegrałam z rodzicami i nie jestem w stanie wywinąć się od poślubienia tego faceta którego nawet nie znałam. Będę go kusić, rozpalać jego wyobraźnię, dawać mu nadzieję, ale ostatecznie nie pozwolę mu się dotknąć. To będzie idelana zemsta za to, że ślub z nim zniszczy mi resztę życia. Chociaż tak się odegram, chociaż to w sumie marne pocieszenie, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że jeśli będę chciała jeszcze kiedykolwiek zaspokoić moje, ekhm, potrzeby to będę musiała zdradzić męża. Dlaczego życie było tak okropnie ciężkie?
Rodzice umówili mnie z Jasperem w jakiejś drogeij knajpie, do której zazwyczaj chodziły same snoby chcące się pochwalić wielkością portfela. Moim zdaniem to było żałosne. Też miałam kasę, niczego mi joe brakowało, żyłam sobie w dostatku ale się z tym nie obnosiłam. Nie jestem jak oni. Nigdy nie chciałam być, bo wolałam żeby ludzie lubili mnie za to kim jestem a nie za to ile mam na koncie. Zaparkowałam moim czerwonym bmw w miejscu przeznaczonym dla samochodów i pewnym siebie krokiem ruszyłam do środka.
Choć słabo znałam Jaspera, zauważyłam go niemal od razu. Siedział przy jednym ze stolików, elegancko ubrany i mega przystojny, ale nawet wygląd greckiego boga nie sprawiał, że miałam ochotę wyjść za niego za mąż. Nie miałam! Ani trochę!
- Hej - powiedziałam siadając przy stoliku. Tak po prostu "hej". Nie wiedziałam co innego mogłabym mu powiedzieć, a bałam się, że mogłabym już z miejsca zacząć rzucać oskarżeniami i żalami, że ślub z nim zniszczy mi życie.
- Witaj Aurelio - powiedział mężczyzna uśmiechając się enigmatycznie po czym wyciągnął dłoń w moja stronę, ale ja tą jego dłoń odtrąciłam. Już ją znałam ten rodzaj uśmiechu, był to uśmiech typowego badboya który myślał, że każda dziewczyna może być jego. Oj nie ze mną te numery, panie Stackhouse!
- Daruj sobie te nieszczere uprzejmości, oboje wiemy że nie chcesz tego ślubu tak samo jak ja - oznajmiłam pewnie, no bo nie byłam naiwna i doskonale wiedziałam, że Jasper z całą pewnością też nie jest szczęśliwy z perspektywy wspólnego dalszego życia. Wyglądał na takiego, który chciałby mnie co najwyżej przelecieć i porzucić a nie wyjść za mąż i to już za miesiąc. Na moje słowa jego czarujący uśmiech zniknął z jego twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki a w jego miejscu pojawił się grymas niezadowolenia. Wyglądał, jakby intensywnie zastanawiał się nad jakąś ciętą ripostą. Można było zauważyć że próbuje poruszyć swoje szare komórki bo wyglądał trochę jakby zaraz miał się tu zesrać.
- Nie chcę, to prawda - odburknął w końcu. - Ale skoro już utknęliśmy razem w tym dziwnym układzie to chciałem przynajmniej stwarzać pozory. Poza tym, bądźmy szczerzy, mogłaś trafić dużo gorzej. Wiele dziewczyn oddałoby wszytko, żeby znaleźć się na twoim miejscu.
Myślałam, że się przesłyszałam, ale nie, ten pajac faktycznie powiedział to co właśnie usłyszałam! Nosz kurwa, w jakim on świecie żył! Był chyba totalnie oderwany od rzeczywistości.
- Typie, nie wiem za kogo ty się w ogóle masz, ale ślub z tobą jest ostatnią rzeczą której chcę, wierz mi! - powiedziałam, nachylając się w jego stronę i dźgając go palcem w klatę. Pech chciał, że zanim zdążyłam się odsunąć, on objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Inni ludzie w kawiarni zaczęli dziwnie się na nas patrzeć ale jakoś nieszczególnie mnie to w tej chwili obchodziło.
- Jeszcze zobaczymy, maleńka. Sama będziesz błagała mnie, żebym poświęcił ci chociaż chwilę - wyszeptał a jego dłoń powoli zsunęła się na moje biodro. Tego było już dla mnie naprawdę dosyć!
- Nigdy! - powiedziałam mu dobitnie, wyrywając się z jego uścisku. Jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu dosłownie ja moment, ale i tak to wyłapałam zanim na powrót przybrał ten swój dupkowaty wyraz twarzy.
- Każda tak mówiła. A potem każda kończyła w łóżku z moim...
- Dosyć! - wrzasnęłam, zwracając na siebie uwagę dosłownie wszystkich ludzi w kawiarni. - Brzydzę się tobą! - oznajmiłam mu na odchodne po czym odwróciłam się na pięcie i wyszłam, nie mając ochoty oglądać tego idioty. Przyjeżdżanie tu było błędem. Ogromnym błędem. Ale skąd niby miałam wiedzieć? Ciekawe, czy rodzice zdawali sobie sprawę za kogo chcą mnie wydać, bo jeśli tak, to w tym momencie znienawidziłam ich jeszcze bardziej. Miałam ochotę zniknąć z powierzchni ziemi i nie pokazywać się nikomu na oczy już nigdy więcej. Wsiadłam do mojego bmw i z piskiem opon odjechałam spod kawiarni. Miałam zamiar pojechać za miasto, na mój ulubiony punkt widokowy, bo po tym wszystkim potrzebowałam pobyć sama ze sobą, w ciszy i samotności...
CZYTASZ
Zmuszona do miłości (1)
RomantikTom 1 serii "Namiętne serca" Aurelia Black to młoda, ambitna kobieta, właścicielka włoskiej restauracji z planami i perspektywami na przyszłość. Niestety, jej świat w jednej chwili wywraca się do góry nogami, kiedy rodzice Aurelii wpakowują ją w ust...