Rozdział II

9 0 0
                                    

Borgov szedł powoli w stronę teatru, zagrać na scenie przed tysięczną publicznością. Z zawodu był zabójcą na zlecenie, aktorstwo było bardziej jego pasją, niżeli „pracą". Ponadto Borgov podróżował po świecie. Urodził się w Rosji, tam też wykonał swoje pierwsze zlecenie. Miał zastrzelić znanego prezesa mafii, który trzymał w rygach cały rząd. Zamiast niego prezesem miał zostać agent rządowy, co pozwoliło by rządowi kontrolować większość podziemnych interesów. Poprzedziło to całe szkolenie przez najlepszych chemików, rusznikarzy, strzelców wyborowych, wojskowych, psychologów, nauczycieli języków obcych, i kaskaderów połączonych z nauczycielami wspinaczki. Borgov mógł śmiało ubiegać się o dostanie się do CIA. Ale jego to nie kręciło, nie lubił jak coś ma sztywno chodzić jak w zegarku. Pewnego razu wojskowy zapytał dlaczego to robi. Borgov odpowiedział, że go to cieszy. Bo przecież o to chodzi w pracy. Żeby wykonywać swoją pracę dobrze trzeba ją lubić. Wojskowy zawnioskował o przebadanie go pod względem zaburzenia dyssocjalnego, jak i sprawdzenie czy nie jest on psychopatą. Obydwa testy wykazały zgodność. Niedługo po tym został zwolniony. Miał wtedy 20 lat. Za zarobione pieniądze zaczął jeździć po świecie w poszukiwaniu pracy. W chwilach wolnych, udawał się do teatrów przedstawiając swoją osobę i pytając czy może zagrać na scenie. Zazwyczaj scenarzyści przyjmowali go od razu. A publiczność go kochała. Był jednym z najlepszych aktorów na skale światową. Dostawał zaproszenia do głównych ról w filmach najsławniejszych scenarzystów. Ale nie. On nie chciał pracować w filmie. Nie chciał odgrywać roli jaką mu narzucono. W teatrze było inaczej, w teatrze mógł improwizować stosownie do sytuacji. Właśnie z tego był znany. Z improwizacji. Miał wysoko wyczulony instynkt samozachowawczy. Dlatego grał. Grał i był sobą, nikt nie narzucał mu jego roli. Był sobą.

Właśnie miał zagrać rolę cezara z utworu „Quo Vadis" gdy usłyszał przeładowywanie karabinu. Odruchowo skoczył za drzwi, gdy padły strzały. Cała widownia krzyknęła i nagle ucichła. Poczuł czyjś oddech na swej skroni, padł na ziemie i przeturlał się w stronę swojej torby, gdzie miał broń. Strzelił i trafił. Musiał uciekać, wiedział, że to odwet za Paulinę którą zabił ostatniej nocy.

Wyszedł drzwiami dla personelu przebrał się i wsiadł do swojego samochodu i odjechał w stronę swojego apartamentu.

Zbrodnia czy Kara?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz