7.

6 1 1
                                    

* Falling In Reverse - "Popular Monster" *

Instagram: kirittawattpad

Ptaszek zaćwierkał zadowolony gdzieś niedaleko mnie, nie pozwalając mi spokojnie spać. Jęknęłam zła pod nosem. Głos był coraz bardziej wyraźniejszy a ja coraz głośniej przeklinałam w myślach na tego zjebanego ptaka. Czułam jak powoli wracałam z krainy snów do rzeczywistości. Głowa rozpoczęła dziwne tańce pulsujące. Zmarszczyłam brwi, ponieważ ból stawał się coraz to boleśniejszy. 

Kurde, czyżbym miała jakiegoś potężnego kaca? Byłam w ogóle na jakiejś popijawie? Może zbliża się choroba?

Uchyliłam delikatnie prawą powiekę, burknęłam wściekła, bo słońce postanowiło mnie oślepić. Słońce atakuje moje gałki oczne! No ni chuja! Nie dam się oślepnąć, jestem i tak ślepa jak kret to jeszcze chcą bardziej mnie pozbawić wzroku! Szkiełka od okularów i tak są jak pięciozłotówka. 

Zła na cały świat przewróciłam się na drugi bok, mocno zaciskając powieki, aby ominąć ten nieprzyjemny blask. Z tym bólem głowy oraz dziwnymi mrowieniami nie miałam ochoty nawet na milimetr ruszać się ze swojego legowiska. Na dodatek chyba mama zmieniła pościel, bo tak cudownie kołdra pachniała - taką pomarańczą i wanilią. Przypomniały mi się siedemnaste urodziny gdy ciocia na prezent dała mi dwadzieścia złotych oraz świeczkę zapachową o takim aromacie. Tylko wąchać i wąchać w nieskończoność. Niestety szybko się wypaliła.

Nagle poczułam na swoim lewym ramieniu ucisk, który delikatnie poruszał mną. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Nie miałam sił by się ruszyć. Chciałam żeby ta osoba zostawiła mnie w świętym spokoju a tylko jedna osoba na tym świecie tak potrafiła mną trząść, łaskotać i wkurzać naraz. Może delikatnie, ale za razem denerwująco oraz uciążliwie. 

- Mamooo... jeszcze pięć minut! Błagam!- mruknęłam nieprzytomnie i przewróciłam się na drugi bok. Te moje łóżko jest dzisiaj jakoś wyjątkowo wygodne! Jak nie moje!

CHWILA MOMENT!!! * i ta dramatyczna muzyka w tle ~ aut. xd *

Jak tysiąc piorunów otworzyłam oczy i nie zważając na ból łba oraz dziwne uczucie w ciele wstałam na baczność. Wzrokiem rozglądnęłam się po pomieszczeniu, szukając odpowiedzi na pytanie: gdzie ja właściwie jest? Chwila rozeznania w terenie. To nie mój pokój, to mogłam rzeknąć od razu.

Całe pomieszczenie naprawdę miało wysoko zrobiony biały sufit. Wszystkie ściany były koloru żółtego podobnie jak szafy, stojące na przeciwko mojego wzroku. Łóżko, na którym spałam pewnie kilka godzin, było ogromne, poduszki oraz kołdra miały beżowe narzutki. 

Świadomość, że nie byłam u siebie tylko doprowadziła do dodatkowego bólu łba. Niezadowolona chwyciłam się za głowę.

- Marlena, jak się czujesz!? - ktoś przytulił mnie od prawego boku pod ręką. Musiałam podnieść ręce aby zobaczyć kto na mnie się rzucił z takim wiskiem - Niziołek! Tą czuprynę rozpoznam wszędzie! Dlatego ręce były takie małe!

- Aurora! - prawą ręką przycisnęłam ją do siebie jeszcze bardziej. Spojrzała się na mnie zapłakanymi oczami, a jej gałki miały ochotę wyskoczyć z oczodołów. Kilka razy zaciągnęła nosem zanim odsunęła się ode mnie. 

Znów rzuciła się na mnie, lecz tym razem i ja przytuliłam ją normalnie. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy w objęciach, ale to był moment na prawdę cudowny. 

Szkoła i polski.

Ogień i śmierć.

Porwanie i ucieczka.

Las i Bóg.

Miasteczko i...

Pustka.

Po wejściu za bramę wszystko się rozlewało w nicość. Stawało się nieczytelne, rozmazane aż do czerni. Nie mogłam sobie nic przypomnieć nawet mało istotnych szczegółów. Jednak widok płaczącej Aurory Kanii, mojej najlepszej przyjaciółki, sam fakt, że była ze mną, cała i zdrowa dawał mi święty spokój i nie chciałam myśleć o niczym innym. 

Final LineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz