George czując się strasznie dziwnie po spotkaniu z Techno wpadł na pewien pomysł, który na początku wydawał mu się świetny, ale teraz, gdy stał pod drzwiami domu wyższego mężczyzny, zmienił się w coś beznadziejnego. Gdy na pukanie nikt nie odpowiedział, miał odchodzić od drzwi, ale nagle drzwi się uchyliły i przez szparę pomiędzy nimi a futryną można było zobaczyć kawałek twarzy różowowłosego. George stał tak kilka chwil, wpatrując się w niego, po czym przypomniał sobie po co tu przyszedł i naprawdę pożałował tej decyzji. Wydawała mu się totalnie bez sensu.
-Przepraszam, że tak nagle przychodzę, ale czy chciałbyś może prowadzić ze mną sklep...? - zapytał drżącym głosem?
-Huh? Czemu ja? - zapytał zdziwiony Techno, bo nie spodziewał się takiego rodzaju propozycji.
-Ponieważ chciałbym cię lepiej poznać i myślę, że dobrze by mi się z tobą pracowało... - powiedział speszony brunet.
-Hmmm... No nie wiem. - odparł zmieszany mężczyzna. - Może wejdziesz? Czy masz zamiar tak stać?
-Ja chyba będę już iść-
W tym momencie bardzo mocno rozpadał się deszcz i George nie miał wyboru jak tylko wejść do domu Techno. Bardzo obawiał się tego, że może nadużyć jego gościnności i zniechęcić go do siebie, czego szczególnie nie chciał, dlatego staranie wytarł buty o wycieraczkę, a następnie podążył za gospodarzem do salonu. Był tam piękny kominek, a obok niego spora kanapa, na której leżał gruby kot.
-O, Toby! - przywitał się ze zwierzęciem.
-Możesz usiąść na kanapie i poczekać na mnie. - powiedział Techno z niechęcią, a następnie ruszył w kierunku swojej kuchni.
-Jak to poczekać na ciebie? - zapytał zdenerwowany George. - G-gdzie idziesz?
-Tak się składa, że przerwałeś mi gotowanie obiadu. - odpowiedział lekko zirytowanym głosem. - Idę skończyć to co zacząłem.
-Uh, przepraszam... - powiedział zestresowany brunet.
Techno wyszedł z salonu, a George przerażony siedział na kanapie obok kota, który wyglądał jakby mógł go zabić w każdym momencie. Tymczasem wyższy mężczyzna kończył właśnie przygotowywanie posiłku i zamierzał nałożyć go na talerz dla siebie oraz niespodziewanego gościa, gdy nagle rozległ się głośny krzyk. Techno przewrócił oczami, wziął oba talerze w dłonie i przeszedł do salonu, gdzie aktualnie rozgrywała się walka na śmierć i życie pomiędzy gościem a kotem. Jak domyślał się gospodarz, kot miał przewagę. Mimo, że widok tej sceny, kota dosłownie siedzącego na twarzy Georga, bawił go na jego własny sposób, postanowił pomóc brunetowi i wrócił do kuchni po kocią miskę, do której włożył kawałki rano złowionej ryby. Postawił ją na podłodze, a po chwili kot był przy niej. Następnie usiadł na kanapie obok swojego gościa i zaczął jeść przygotowany przez siebie obiad. George nadal zaskoczony zaistniałą sytuacją spojrzał na Techno.
-Czemu się na mnie patrzysz? - zapytał zniecierpliwiony mężczyzna, czując na sobie wzrok towarzysza.
Brunet nie odpowiedział, odwracając zamyśloną twarz w stronę jedzącego właśnie kota. Patrzył na niego dopóki tym razem to on nie poczuł wzroku na sobie wzroku mężczyzny siedzącego obok.
-Jesz czy nie? - zapytał Techno znudzonym głosem.
-Mogę zjeść... - mówi lekko przygnębionym głosem.
Czemu jest mi tak smutno? pomyślał George. Chyba spodziewałem się milszego przyjęcia...
Z myśli wyrwał go kot, który wskoczył mu na kolana. George podskoczył, prawie zrzucając zwierzę.
-Boisz się kota? - zapytał widocznie rozbawiony Techno.
-T-trochę - odpowiedział brunet drżącym głosem.
Mężczyzna zabrał Toby'iego z kolan chłopaka i położył go obok siebie.
Nastała niezręczna cisza, która strasznie przytłoczyła Georga, który znowu postanowił powiedzieć, a raczej zapytać o coś, co jako pierwsze przyszło mu do głowy.
-Jak zamierzasz nazwać swojego konia?
-Ehm. Jeszcze nad tym nie myślałem. - odparł Techno po krótkiej chwili.
-Może Carl? - zaproponował brunet. - Nie wiem dlaczego, ale jakoś pasuje mu to imię...
Techno wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał co sprawiło, że George poczuł się jeszcze bardziej niezręcznie. Spojrzał w okno i z ulgą stwierdził, że przestało padać, więc wstał i skierował się do przedpokoju z zamiarem wyjścia. Nie oczekiwał, że gospodarz za nim pójdzie i szczerze tego nie chciał, bo miał już dość niezręczności jak na jeden dzień. Jednak mimo wszystko zrobiło mu się przykro, gdy wychodził z domu po powiedzeniu zwykłego "do zobaczenia".
Tymczasem Techno nawet nie zauważył, że jego gość opuścił dom. Był zatopiony we własnej kłótni z głosami w głowie, które mówiły dziwne i nieprawdopodobne rzeczy.
-Może być Carl... - powiedział po długiej chwili, a dopiero po chwili zorientował się, że towarzyszy mu tylko i wyłącznie kot.
Po Georgu ani śladu...
***
CZYTASZ
Techno x George
FanficHistoria wzorowana na rp serwera discord. ---WAŻNE--- Historia jest napisana dla żartów i nie ma na celu nikogo urazić, a tym bardziej osób występujących w niej.