Od razy wspomnę, że nie mam pojęcia zupełnie na temat prób orkiestr i szkołach muzycznych. Obejrzałem kiedyś jakąś dramę i teraz vibuję.
Dorzucę wam linki do cudownych editów i artów. <3https://twitter.com/Miizimisa/status/1365709149531566084?s=20
https://twitter.com/hourlykaeya/status/1364960849421623299?s=20
https://twitter.com/Yuto___Sano/status/1365620670407659525?s=20
Kaeya starał się wyjść z łazienki jak najzwinniej i najciszej może, aby przypadkiem nie obudzić tak bezlitosnego królika, jakim jest Diluc, bo wiedział, że z takimi uszami może zrobić to bardzo szybko – a kto wie jak on reaguje na takie rzeczy. Próbował się wręcz skradać, chodząc po panelach, delikatnie zamknąć drzwi i w końcu położyć. Wyzwaniem było dla niego przede wszystkim to ostatnie zadanie.
Stał kilku minut nad łóżkiem, myśląc, jak powinien to zrobić, szczególnie, że Diluc zabrał bardzo dużą część kołdry, zupełnie, jakby zrobił to specjalnie. Może mu zimno? – Pomyślał Kaeya. – Ale mi też będzie... Czy obudzę go kładąc się na materacu? Chyba muszę po prostu postarać się jak najlepiej mogę, żeby się mnie nie czepiał.
– Co ty robisz? – Odezwał się po chwili półprzytomny głos spod kołdry. Wydawał się zmieszany. – Idź spać.
– Już, już... – odpowiedział wzdychając głęboko.
Kaeya złapał za kołdrę i poczuł, że Diluc nie chce jej puścić. Spróbował mocniej, ale mężczyzna nie odpuszczał. Owinął się w nią tak, że wyglądał jak ludzkie burrito, a jedyne światło w pokoju, jakim było to spomiędzy szpar zza zasłon, nie pomagało w ogóle odnaleźć się Alberichowi w sytuacji.
– To mogę się położyć pod kołdrą czy nie? – Zapytał poddenerwowany. – Też chce się wyspać!
– Próbuj dalej – Kaeya zauważył, że Diluc ewidentnie się z nim drażni, a sam tego zawsze bardzo nie lubił. Uznał, że to musi być jakiś nowy sposób na zniszczenie mu dnia.
Tak być nie może, pomyślał Kaeya i złapał obydwiema dłońmi za kołdrę, następnie przeciągając ją z całej swojej siły, słysząc, jak Diluc z hukiem upada na ziemie. Alberich przez chwilę wystraszył się, że coś mu się stało, bo tamten leżał chwilę całym ciałem na podłodze i widać mu było na łóżku tylko jedną nogę, więc przeszedł przez nie na czworaka, aby zobaczyć czerwoną twarz mężczyzny, który już ledwo wstrzymywał śmiech.
– Jesteś okrutny – zaśmiał się Diluc – teraz musisz pomóc mi wstać.
Kaeya otworzył usta ze zdziwienia. Nie wiedział czy ma uznać, że dobry humor tego wrednego królika wynika ze zmęczenia, czy jest to jak najbardziej szczery śmiech. Trochę minęło, zanim znowu go usłyszał, bo zazwyczaj w jego towarzystwie Diluc był zwykłym pozerem. Przynajmniej miał nadzieję, że nim jest.
Mężczyzna podał mu rękę i gdy tamten ją złapał, przyciągnął go sprawnie do siebie na łóżko, sprawiając, że oddzielały ich teraz tylko centymetry. Siedzieli przed sobą chwilę w zupełnej ciszy, nie widząc swoich twarzy, bo chmury zasłoniły księżyc za oknem. Kaeya rozglądał się wzrokiem raz na bok, raz w stronę, z której odczuwał zapach Diluca i jego oddech.
– Idź już spać, kocurze – rzucił roszczeniowo, sięgając jedną ręką po poduszkę, którą uderzył w Kaeyę. Reakcja chłopaka była czymś pomiędzy „ała" a cichym chichotem.
CZYTASZ
Gra uczuć [klc genshin impact ff]
FanfictionŁączy ich miłość do muzyki klasycznej, plecenie warkoczyków słuchając Lany i wzajemna nienawiść. KaeLuc omegaverse AU Kaeya to kocia hybryda, Diluc króliczka. Opis możliwe, że chwilowy.