{21}

111 6 0
                                    

Rewind poszedł na pierwsze zajęcia pełen obaw. Nie wiedział, czego ma się spodziewać. Był prawie w 22 tygodniu ciąży, więc jego brzuch był naprawdę zauważalny, z czym blondynek bardzo źle się czuł. Do tego wciąż było mu gorąco, duszno i nieprzyjemnie. Okropnie marudził, a Chromedome już ledwo to znosił. Miał dość mocno zszargane nerwy, nie dość, że przez pracę, to jeszcze przez swojego ciężarnego małżonka.

Gdy obydwaj weszli do sali, od razu zniknęła częśc ich obaw. Rewind odetchnął z ulgą i usiadł na krześle. Było jasno i nie za gorąco. Idealnie wręcz. Rozejrzał się dookoła, żeby zorientować się, co go czeka. Na ścianach wisiały jakieś plakaty z anatomią człowieka, a przed rzędami stołów i krzeseł była biała tablica z markerami. Jak w szkole...

-My się będziemy uczyć..?- spytał cicho Chromedome.

-No. Będziemy mieć zajęcia praktyczne i teoretyczne. Teraz są teoretyczne.- wyjaśnił blondynek, wpatrując się w swoje dłonie. Trzymał je razem i bawił się swoimi palcami.

-Co się dzieje?- zmartwił się jego ukochany. Dobrze wiedział, że Rewind robi tak tylko wtedy, gdy się czymś martwi albo stresuje.

-D-dużo nowych ludzi... Po prostu się boję...- wyjaśnił krótko łyżwiarz.

-Nie masz czego. Przecież wiesz, że nikt ci tu nic nie zrobi. Tym bardziej, że będą tu sami faceci. No, chyba że ktoś przyjdzie z siostrą albo mamą.- pocieszał go Chromedome.

-Ah, hormony potrafią robić z ludźmi paskudne rzeczy... Nawet nie wiesz, jak wrednie potraktowałem niedawno Tailgate'a, tylko dlatego, że coś mi nie pasowało... I przyszło mi to aż za łatwo... Więc nie wiadomo, czego się spodziewać po innych.- oświadczył Rewind, jeszcze bardziej bawiąc się swoimi dłońmi.

Stykał swoje palce ze sobą, pukał w stół, oglądał swoje pomalowane czarnym lakierem paznokcie i liczył w kółko, szepcząc pod nosem liczby. Gdy się go obserwowało, wyglądało to bardzo niepokojąco. Ale pomagało mu to się uspokoić, bo skupiał się na innych myślach. Nauczył go tego psycholog, gdy kilka lat wcześniej miał ataki paniki przez PTSD. I działało to wtedy, więc na małe zmartwienia tym bardziej pomagało.

-Rety, nie zamartwiaj się tak! To niezdrowe dla dziecka.- jego ukochany mocno go przytulił. -Na pewno będzie fajnie. Zobaczysz!- zapewniał, gładząc Rewinda po policzku.

-P-przepraszam..!- chlipnął blondynek.

-No nie płacz! Nie masz o co.- Chromedome posadził go sobie na kolanach i mocniej przytulił. -Oddychaj spokojnie. Nic się nie dzieje.- uspokajał go, gładząc po kolanie.

-Widzę, że mamy bardzo wrażliwą osobę w naszej grupie.- usłyszeli ciepły, spokojny głos. Podnieśli głowy i zobaczyli uśmiechniętą, czarnowłosą kobietę.

Po chwili ta przedstawiła się wszystkim i przywitała ich ciepło. Wyjaśniła im, że jest położną i będzie prowadzić większość zajęć. Rewind stwierdził, że ona jest naprawdę miłą osobą. Nie miał już problemów z tym, żeby być w szkole rodzenia. Usiadł wygodniej na krześle i przeciągnął się, a potem grzecznie słuchał wykładu czarnowłosej.

Wtedy drzwi się otworzyły i do sali weszli dwaj mężczyźni. Jeden wyglądał jakby był niewiele młodszy od Chromedome'a. Miał brązowe włosy, zielone oczy i oliwkową skorę. Po jego prawej stronie szedł naburmuszony nastolatek. Nie mógł mieć więcej niż dziewiętnaście lat! Miał białe włosy z końcówkami zafarbowanymi na jasnobłękitny kolor. Były zaczesane na lewą stronę, a z prawej obcięte na krótko. Miał bardzo bladą skórę, bledszą niż Rewind. W brwi, nosie i dolnej wardze miał kolczyki, a na szyi czarną obrożę. Dosłownie obrożę, bo cienki, skórzany pasek miał nawet srebrną klamrę. Na sobie miał jeszcze czarną, za dużą bluzkę z jakimś nadrukiem, dżinsowe, podarte shorty i czarne rajstopy, a także zwykłe, białe trampki.

Dwie kreski..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz