{19}

126 6 11
                                    

O ile szesnasty tydzień ciąży był ciężki, osiemnasty okazał się jeszcze gorszy. Rewindowi nie pomógł też coraz większy upał. Jak na Kalifornię przystało. Miał już okrąglejszy, bardzo widoczny brzuszek. Chromedome to uwielbiał, on sam już mniej. Czuł się gruby i niezdarny.

Bolały go też plecy i ciężej mu się spało. Było mu ciężko sprzątać dom, więc jego ukochany musiał się tym zająć. A blondynek coraz więcej się lenił. W końcu jednak stwierdził, że dość tego dobrego. Nie zamierzał przytyć niemal tyle, ile już ważył. Jednak nie chciał chodzić na spacery ani tym podobne. Ba! Nie chciał się pokazywać ludziom, bo bardzo źle się czuł ze sobą i swoim ciałem.

Lubił pływać i pływanie w ciąży było dobre na kręgosłup. Ale na basen nie było nawet mowy, by poszedł, bo wstydził się swojego brzucha. W morzu też nie chciał się kąpać, bo nie przepadał za tym, co dzieje się z jego włosami po kąpieli w słonej wodzie. I jedyne co mu pozostało to basen pod domem. Często się oburzał, że to bezużyteczne i tylko Spacer do niego wskakuje, ale wtedy był wdzięczny, że ma swój basen pod domem. Nie musiał się pokazywać ludziom...

Skoro nie musiał się pokazywać ludziom, to nie musiał się ubierać. Nie miał w co, a nie chciał zakładać zwykłych ubrań, bo nie wiedział czy chlor ich nie zniszczy. Wziął sobie ręcznik i coś do picia, a potem założył na siebie szlafrok i wyszedł na zewnątrz. Spacer poszła za nim.

  -No czego chcesz?- spytał, gdy suczka na niego spojrzała. -Wybiegaj się, jak musisz...- westchnął, rozbierając się.

Powoli wszedł do chłodnej wody i po chwili już sobie pływał. Lubił pływać. Nie był w tym jakimś mistrzem, ale przynajmniej, gdyby wpadł do wody z jakiegoś statku czy coś nie utopiłby się.

Gdy blondynek pluskał się w wodzie, jego ukochany wrócił do domu. Cieszył się, że udało mu się wyjść z pracy cztery godziny wcześniej. Była dopiero piętnasta! Miał jeszcze pół dnia. A musiał poważnie porozmawiać z Rewindem na temat dziecka. Blondynek o tym wiedział i był na to gotowy.

Chromedome położył swoje rzeczy w salonie i zauważył, jak Spacer skacze do basenu. Podszedł do okna i zobaczył Rewinda, który się z niej śmiał i wyganiał ją z wody. Jego ukochany zdziwił się tym, że ten pływa, ale wyszedł na zewnątrz, żeby się przywitać.

  -O! Udało ci się wrócić.- ucieszył się Rewind.

  -Tak.- uśmiechnął się jego mąż. -Wreszcie się kąpiesz w tym basenie.- zauważył po chwili.

  -No tak... Miałem ochotę popływać.- uśmiechnął się.

  -Chodź, musimy pogadać.- poprosił po chwili Chromedome.

  -Nie mogę.- zachchotał Rewind.

  -Dlaczego?- zdziwił się jego ukochany.

  -Bo nie mam nic na sobie.- zarumienił się łyżwiarz.

  -Ż-że... Jesteś nago..?- spytał zaskoczony Chromedome.

  -Tak.- zaśmiał się blondynek. -Ale naprawdę musimy porozmawiać.- oświadczył, wychodząc z wody.

Chromedome obserwował kropelki wody powoli spływające po bladej, aksamitnej skórze jego ukochanego. Z jego włosów kapała woda, ale te i tak błyszczały cudownie w świetle słońca. W oczach blondynka pomykały psotne iskierki, a na jego twarz wkradł się chytry uśmieszek. Był absolutnie najpiękniejszą, najwspanialszą i najbardziej uroczą istotą na świecie.

Rewind wziął ręcznik i się nim owinął. Chwilę się do niego tulił, a potem zaczął się nim wycierać. Gdy suszył swój brzuch, był bardzo delikatny. Potem, gdy jego skóra była już względnie sucha, położył dłoń na swoim ciążowym brzuszku i go pogładził.

Dwie kreski..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz