Chyba mu pomogę, w ten sposób może czegoś się dowiem

1.5K 93 8
                                    

       Niepewnie chwytasz mocniej miotłę i zaczynasz powoli sprzątać, niestety wciąż masz wrażenie, że tylko cię wykorzystują…
       Czas leci, a ty już zdążyłaś zamieść całą podłogę ze trzy razy, twój towarzysz jednak nawet nie zwrócił na to uwagi, był po prostu za bardzo pochłonięty ścieraniem kurzy i zbieraniu pajęczyn. Już doskonale wiesz, co ten niski człowieczek lubi robić w wolnym czasie, tylko dlaczego ciebie też w to zaangażował?
- Kapralu! - odezwał się nagle ktoś i wpadł do pokoju jak strzała. Niepewnie łapiesz się miotły, jakby to była jedyna broń, która mogłaby uratować ci życie. Szybko orientujesz się, że osoba, która zaszczyciła was swoją obecnością, w żaden sposób nie przypomina już dobrze ci znanych potworów. 
- Czego, Eren? - odzywa się nagle brunet, który jak gdyby nigdy nic stoi za tobą. Przez twoje plecy przechodzi dreszcz, czemu on jest tak przerażający w tym momencie?! Sam Eren, jak się dowiadujesz, widocznie nieco się ugiął pod głosem mężczyzny, więc chyba dobrze robisz, bojąc się go. Szybko decydujesz wrócić do przerwanego zajęcia, masz jakieś takie niepokojące wrażenie, że inaczej zaraz może ci się oberwać. W głębi duszy masz jednak nadzieję, że posłuchasz ich rozmowy, niestety ci są raczej sprytniejsi, bo wyszli z pokoju. 
       Minęło nico czasu, zanim do pomieszczenia wrócił brunet, a ty masz już na sumieniu kolejne dwa zamiecenia podłogi. Nagle ten zaczął przyglądać się pokojowi dość krytycznym wzrokiem.
- Starczy - zaczyna, a ty już oddychasz z ulgą, w końcu koniec tej udręki. - Teraz następny pokój - dodaje, a te słowa już wcale cię nie cieszą. Sprawnie przechodzicie do pokoju obok, a ty niepewnie rozglądasz się po nim. Wygląda, jakby nikt tutaj od dawna nie wchodził.
- Pozamiataj tu - słyszysz rozkaz i nim się orientujesz, ten już stoi do ciebie tyłem i zabiera się za sprzątanie. Zagryzasz lekko dolną wargę, wciąż chcesz czegoś się dowiedzieć o tym miejscu, a przynajmniej wypadałoby znać imię osoby, z którą spędzasz już tyle czasu.
- Em… - zaczynasz niemrawo, co temu wyraźnie się nie podoba. Widać od razu po nim, że coś jest nie tak. 

~Ilustracja~  http://imagizer.imageshack.us/a/img138/7531/dn4i.jpg

Przełykasz głośno ślinę, chyba jednak trzeba było milczeć.
- Jak się nazywasz? - pytasz, z przerażeniem ściskając miotłę, w razie niebezpieczeństwa może się ona jednak przydać. Na szczęście nic złego się nie stało. Mężczyzna tylko zgrabnie obrócił się na pięcie i zdjął chustkę z twarzy.
- Levi - powiedział krótko, wpatrując się cały czas w ciebie. Przez pierwsze chwile zaczynasz się zastanawiać, czy lepiej by nie było zacząć się stąd ewakuować. Dopiero po następnej chwili znajdujesz w sobie dużo więcej odwagi aby coś powiedzieć, chociaż… może być to tylko przypływ głupoty.
- Ładne imię - mówisz, niepewnie się uśmiechając, ten tylko przytakuje i wraca do sprzątania w milczeniu. 
       Cały dzień minął ci na sprzątaniu z nowopoznanym towarzyszem. Dopiero teraz, możesz spokojnie siedzieć na miejscu i odpoczywać, a przynajmniej do póki do pomieszczenia nie wszedł znowu on. Lekko się spinasz i patrzysz na niego niepewnie, chyba nie każe znów ci sprzątać, prawda? Ten jednak tylko milczy, a po chwili stawia przed tobą kubek z jakimś dziwnym płynem. Patrzysz na to niepewnie, a ten siada obok ciebie i wyjmuje jakieś papiery. 

~Ilustracja~ http://imagizer.imageshack.us/a/img594/2200/yew4.jpg

Siedzicie w ciszy, a ty zastanawiasz się, czy aby na pewno ten napój nie jest zatruty. Dopiero po dłuższej chwili nabierasz odwagi, aby tego spróbować. Smak nie jest zły, co prawda masz wrażenie, że skądś go znasz.
- Przepraszam, co to jest? - pytasz niepewnie, ściskając kubek w dłoniach.
- Czarna herbata - odpowiada tak, jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. Niepewnie uśmiechasz się i znów upijasz łyk. Nigdy nie wpadłabyś aby tutaj pić coś takiego. 
- Skąd jesteś? - pada nagle pytanie skierowane do ciebie. Zagryzasz dolną wargę, a w głowie szukasz jakiejś odpowiedzi. Nawet jeśli wiesz, skąd pochodzisz, to sam fakt, że nie wiesz, gdzie obecnie się znajdujesz sprawia, że nie masz jak tego wyjaśnić.
- A… to takie ważne? - pytasz głupiutko, a ten patrzy na ciebie z uwagą.
- Nie - odpowiada, upijając łyk swojego napoju, chyba się przy tym uśmiechając, a bynajmniej masz takie wrażenie. - Możesz tu zostać - dodaje nagle.
- Zostać? - pytasz niepewnie, nie wiesz, czy dobrze zrozumiałaś jego słowa.
- Tak, zostać - odpowiada ten, leniwie zerkając na papiery. - Chce mieć kogoś do pomocy - dodaje ten. W tej chwili zbytnio nie wiesz, czy lepiej bać się, czy cieszyć, jednak… wygrywa to pierwsze. Uśmiechasz się lekko pod nosem.
- Z chęcią zostanę - mówisz niepewnie, odkładając filiżankę na mały talerzyk leżący na stole. W tej chwili mężczyzna kładzie dłoń na twojej, która cały czas trzyma filiżankę.
- To dobrze - mówi, a ty dostrzega zduszony w kącikach ust uśmiech. Chyba czas zapomnieć o tym, skąd się było, tutaj też przecież jest bardzo dobrze.

[SnK] Walentynkowe zawirowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz