Rozdział VI

154 6 0
                                    

** Magia Czasu, miesiąc później**

Obudziłam się w średnim humorze, przez ostatni miesiąc ciągle mi on towarzyszył więc się lekko przyzwyczaiłam, pewnie się zastanawiacie co się działo otóż, od kiedy oddałam ubrania Paulo i odzyskałam swoje, unikałam go i zbywałam, nienawidzę tak postępować z ludźmi ale tym razem siła wyższa, pewnego razu po treningu nawet się z nim ostro pokłóciłam i do dziś nie rozmawiamy ze sobą. Dziś idę na ostatnie badania i za kilka dni się dowiem czy mnie przyjmą, i dziś też wylatuje do Warszawy. Wojtek poleciał wczoraj a dziś do niego dołączę, na lotnisku ma na mnie czekać Grzesiek Krychowiak i wraz z nim mam pojechać do Arłamowa. Po moich rozmyśleniach wstałam z łóżka po czym podeszłam do szafy po ubrania na dziś, badania mam na 12:00 a lot o 15:00, mam nadzieję że się wyrobię, dobrze że Wojtek zostawił mi kluczyki od auta szybko pojadę, zrobię co swoje i wrócę. Kiedy ubrania miałam już gotowe, zeszłam na dół gdzie była Marina, przywitałam się z nią buziakiem w polik i zaczęłam robić sobie kawę.
- Stresujesz się ? - Zapytała gdy usiadłam przy stole z kubkiem kawy.
- Trochę, dziś mają mi pobrać krew do czegoś tam i sprawdzić prace mojego serca oraz płuc, mam nadzieję że pójdzie wszystko dobrze. - Odpowiedziałam wysilając się na uśmiech na co kobieta mnie przytuliła.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz a tymczasem radzę się spieszyć bo zostało ci niecałe 40 minut. - Powiedziała uśmiechając się i pokazując mi godzinę na zegarku.
- Nie chce mi się, no ale cóż jak mus to mus. - Odpowiedziałam i już chciałam wziąć łyka kawy, ale powstrzymała mnie Marina.
- Stop ! Przecież jak będą ci krew pobierać to na czczo musisz być. - Powiedziała wyrywając mi wręcz kubek z dłoni, japierdole ale ze mnie kretynka.
- Kurwa faktycznie, dzięki kochana ratujesz moją karierę. - Odpowiedziałam wstając z miejsca i przytuliłam do kobiety po czym poszłam na górę gdzie się ogarnęłam i zeszłam na dół, zostało mi jeszcze 20 minut więc stwierdziłam że powoli będę jechać, krzyknęłam " cześć " po czym ubrałam buty i wyszłam. Pod budynkiem sztabu lekarzy Juve byłam przed czasem nawet, wyszłam z auta zabierając torbę którą wrzuciłam dzień wcześniej bo znając życie mogłabym zapomnieć o niej, i ruszyłam w stronę wejścia. W poczekalni chwilę poczekałam po czym zaproszono mnie do odpowiedniego gabinetu gdzie szybko i sprawnie pobrano mi krew, a potem zaproszono na zbadanie serca itp.
Po 2 godzinach byłam z powrotem w domu, gdyby nie to że zaraz znowu musze jechać to bym poszła spać bo te ostatnie badanie było masakryczne.
- O i jak tam było? - Zapytała Marina mnie na wejściu.
- Szkoda słów, na bank ciężko i jak mnie nie przyjmą to ich nie wiem rozwalę w tym sztabie. - Odpowiedziałam ledwo ściągając buty i człapiąc w stronę sofy w salonie a Marina poszła za mną.
- Może ja zadzwonię do Wojtka i jutro byś przyleciała? Widzę że nieźle wyrąbana z butów jesteś.- Powiedziała z troską.
- Nie, to bez sensu a po za tym jutro nie miała bym czym się dostać do Arłamowa a dziś przy okazji pojadę z Grześkiem. - Odpowiedziałam po czym wstałam i poszłam do łazienki aby wziąć zimny prysznic który mi pomógł się obudzić, po ogarnięciu się wyszłam z łazienki i poszłam się ubierać, gdy w pełni byłam gotowa wraz ze swoją walizka i torebką zeszłam na dół.
- Marina możesz mnie zawieźć na lotnisko ? - Zapytałam będąc juz na dole, w odpowiedzi kobieta skinęła głową na tak i poczekałam chwilę aż ona się zbierze, kiedy to nastąpiło wyszliśmy z domu. Na lotnisko dotarłyśmy w 30 minut, pożegnałam się z Mariną i poszłam na odprawę, a po niej do samolotu gdzie zajęłam swoje miejsce, wyciągnęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam że mam kilka nieodebranych połączeń od Wojtka postanowiłam że później oddzwonię, po czym włączyłam tryb samolotowy, włączyłam sobie budzik, zapięłam pasy i próbowałam zasnąć. Po 4 godzinnym locie, wysiadłam w deszczowej Warszawie, gdy odebrałam swój bagaż, odeszłam na bok i zadzwoniłam do Krychy żeby się zorientować gdzie on jest.
- No halo Grzechu, gdzie jesteś ? - Zapytałam pierwsza.
- Ciebie też miło słyszeć, przy wejściu czekam. - Odpowiedział.
- Ok, już idę. - Skwitowałam krótko po czym się rozłączyłam i poszłam w stronę Grześka, swoją drogą dawano nie było mnie w Polsce a przede wszystkim na zgrupowaniu.
- Nareszcie, już myślałem że cię porwali, swoją drogą chyba raczej nikt by nie chciał takiego zakładnika. - Dogryzł mi zanim zdążyłam się z nim przywitać.
- Wal się Krychowiak, a tak w ogóle to cześć miło albo i nie jak kto woli, cię widzieć. - Odpowiedziałam z udawaną pogardą po czym oboje się zaśmialiśmy i przytuliliśmy na powitanie, kiedy skończyliśmy tą szopkę, Grześ jak na prawdziwego faceta przystało wziął moja walizkę i ruszyliśmy w stronę jego auta gdzie się zapakowaliśmy, wsiedliśmy i ruszyliśmy, kolejne jakieś 3-4 godziny w trasie, od razu po zameldowaniu się idę w kimono jak Boga kocham.
- I co tam słychać w wielkim świecie ? - Zapytał w pewnym momencie.
- A dobrze wszystko, znaczy teraz już jest dobrze, z resztą sam wiesz jak wcześniej było, a teraz mieszkam gdzie indziej najprawdopodobniej będę w nowym klubie, żyć nie umierać. - Odpowiedziałam zmieniając muzykę w radiu.
- No tak wiem jak było, ale jak mówisz że dobrze to się z tego bardzo cieszę, mam nadzieję że te zgrupowanie będzie tak bardzo udane jak poprzednie. - Powiedział z uśmiechem.
- Ja też, no chyba że wejdzie Peszkin z Finlandią to już może być niebezpiecznie, przynajmniej dla niektórych. - Odpowiedziałam wymownie patrząc na Grześka przez co się zaśmiał.
- Masz na myśli Grosika i Teodorczyka ? - Odpowiedział.
- W pewnym... Czekaj kogo? Nie gadaj że on będzie, nie proszę powiedz że nie. - Odpowiedziałam lekko wkurzona i zawiedziona słysząc ostatnie nazwisko.
- Niestety, ale będzie. Wojtek ci nic nie mówił?.
- Jakby powiedział to bym ciebie się nie pytała blondynko. - Odpowiedziałam przewracając oczami, na tym nasza rozmowa się skończyła, postanowiłam że zobaczę co tam w świecie internetów słychać, pierwsze co to obczaiłam Instagrama i na głównej wyskoczył mi post Oriany jak Paulo daje jej buziaka, aż mnie wzięło na rzyganie ale nie oddam, durna kretynka, nienawidzę jej jeszcze bardziej niż wcześniej. Kiedy skończyłam przeglądać insta, dostałam sms'a od Paulo.
Od : Dybałka 🙄🔫

Chłopak Z Boiska - Paulo DybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz