Rozdział XIV

121 7 0
                                    

Obudziłam się wraz z budzikiem, zaspana wstałam z łóżka i ledwo cokolwiek widząc podeszłam do szafy skąd wyjęłam ubrania na trening i razem z nimi poszłam do łazienki gdzie wykonałam swoją poranną rutynę i zeszłam na dół już bardziej obudzona, jeszcze bardziej się obudziłam gdy zobaczyłam Orianę w kuchni w szlafroku popijającą kawę, nic nie mówiąc podeszłam do szafki skąd wyjęłam kubek i nalałam sobie wodę.

- Nawet cześć już nie powiesz ? - Zapytała uśmiechając się wrednie w moją stronę na co się zachłysnęłam wodą i zaczęłam kaszleć.

- Nie czuję takiej potrzeby. - Odpowiedziałam kiedy już opanowałam sytuację z zachłyśnięciem, odłożyłam kubek i wzięłam do ręki jabłko z misy.

- Pewnie nie jest ci to na rękę że tu jestem. - Ciągnęła to dalej.

- Na bank nie jest mi na rękę to że ciągle do mnie gadasz. - Mruknęłam po czym ugryzłam owoc.

- Chcesz czy nie będziesz mnie częściej widywać, wróciliśmy do siebie z Paulo. - Oznajmiła dumnie się uśmiechając, jeśli myślała że mi tym spierdoli humor to się kurwa nie myliła. Na jej wypowiedź przybrałam obojętny wyraz twarzy i wzruszyłam ramionami, nie mogę pokazać że mi na nim zależy nie będę mu niszczyć życia.

- Super, to wam gratuluję. - Odparłam obojętnie, dziewczyna chciała mi już coś odpowiedzieć ale do kuchni wszedł piłkarz.

- Cześć dziewczyny. - Odezwał się przechodząc obok mnie na co mruknęłam ciche cześć.

- Dybala jedziesz na trening teraz ? - Zapytałam patrząc na niego wymownie.

- Tak, daj mi 15 minut i możemy jechać. - Odpowiedział nie patrząc nawet na mnie, nic nie odpowiedziałam tylko wyrzuciłam ogryzek do kosza na śmieci i wyszłam z pomieszczenia, skierowałam się do pokoju gdzie znalazłam telefon i postanowiłam zadzwonić do Wojtka.

~ Siema, jedziesz już na trening ? - Zapytałam kiedy odebrał.

~ Cześć, tak jadę a co zabrać cię ?

~ Jakbyś mógł.

~ Okej za chwilę będę pod chatą. - Odpowiedział i się rozłączył, wstałam z łóżka i chwyciłam torbę po czym wyszłam z pomieszczenia, na schodach natknęłam się na Dybalę nic nie mówiąc przeszłam obok niego i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.

- Dzięki Wojtek. - Odezwałam się kiedy wsiadłam do auta kuzyna.

- Nie ma za co, a co Dybali nie będzie ? - Zapytał ruszając.

- Będzie ale nie mam zamiaru na niego czekać, wrócił do Oriany i a z resztą szkoda gadać. - Mruknęłam poprawiając się w fotelu.

- Zazdrosna. - Stwierdził brunet uśmiechając się pod nosem.

- Głupi jesteś, nie lubię jej bo jest toksyczna i przygłupia.

- Jasne jasne, mniejsza nie rozmawiajmy o nich bo za tydzień i tak się rozstaną. - Parsknął śmiechem Wojtek i do końca drogi nikt się nie odezwał.

Kiedy się przebrałam w szatni razem z Ofelią wyszłam na boisko gdzie była reszta drużyny, najpierw trener podzielił nas na grupy i wyjaśnił co będziemy dziś trenować, na moje nieszczęście byłam w grupie z tą kretynką Alice... . 

- Hej Wiczka nie było cię wczoraj na siłce, wypadłaś z formy ? - Zapytała ze śmiechem na co wywróciłam oczami.

- Byłam na siłce trochę wcześniej, więc spokojnie o moją formę się nie martw. - Odparłam patrząc na nią wymownie, na tym w sumie nasza rozmowa się skończyła bo zaczęłyśmy się rozgrzewać, po rozgrzewce przyszedł czas na inne ćwiczenia i tak zleciał mi cały dzień. 

Idąc do szatni czułam się jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię, szybko weszłam do środka gdzie się przebrałam i wyszłam równie szybko i postanowiłam że wrócę o własnych nogach do domu Dybali. W domu piłakrza byłam po niecałej godzinie, kiedy weszłam do środka było cicho co mnie lekko zdziwiło bo auto tej kretynki dalej stało przed chatą, w korytarzu zdjęłam buty i po cichu weszłam w głąb mieszkania, kiedy przechodziłam obok kuchni z niej wyszła dziewczyna.

- Nie chcę być nie miła, ale chyba powinnaś się wyprowadzić wiesz razem z Paulo potrzebujemy teraz więcej prywatności. - Zwróciła się do mnie.

- Nie chcesz być nie miła, czy chcesz się mnie pozbyć ? - Odpowiedziałam patrząc na nią.

- Okej masz rację, nie podoba mi się to że tu mieszkasz i uwierz mi że gdybym mogła to bym cię już dawno stąd wyjebała na ulicę, ale powiedziałam Paulo że się zmieniłam i że nie będę mu robić kłopotów o ciebie. Więc albo sama się wyniesiesz albo... . - Nie dokończyła bo jej weszłam w słowo.

- Albo co ? Sama mnie stąd wyrzucisz ? - Prychnęłam bezczelnie na co dziewczyna się zbliżyła do mnie.

- Jeśli będzie to konieczne to uwierz że się nie zawaham. - Powiedziała bezczelnie się uśmiechając.

- Jesteś śmieszna i psychiczna. - Mruknęłam wzdychając po czym poszłam do pokoju  gdzie z szafy wyjęłam swoje walizki i zaczęłam się w nie pakować, nie chcę stać im na drodze do szczęścia, tak sobie Paulo pogrywa to niech pogrywa dalej ale beze mnie.

Po pół godzinie miałam wszystko spakowane, z dwiema walizkami zeszłam na dół gdzie piłkarza dalej nie było, w kuchni zostawiłam kopertę z pieniędzmi za ten miesiąc i małą notką dla niego po czym wyszłam z domu, z ogromnymi wyrzutami sumienia kierowałam się do domu Szczęsnych głupio mi strasznie że znowu muszę prosić ich o pomoc.

- Wiktoria ? Stało się coś ? - Zapytała Marina kiedy otworzyła mi drzwi.

- Hej, mogę wejść ? - Zapytałam nerwowo się uśmiechając na co dziewczyna otowrzyła szerzej drzwi a ja weszłam do środka.

- Paulo cię wyrzucił ? Pokłóciliście się ? - Zaczęła pytać przejęta.

- Spokojnie nie denerwuj się, sama odeszłam ale to zaraz ci opowiem najpierw zapytam czy mogłabym na jakiś czas znowu u was zamieszkać ?

- Jasne że tak kochanie, możesz zostać na jak długo chcesz. - Odpowiedziała przytulając mnie do siebie co odwzajemniłam, po tych czułościach poszłyśmy do salonu gdzie zaczęłam jej wszyzstko opowiadać zaczynając od mojego zauroczenia które się pojawiło praktycznie na samym początku znajomości z Dybalą, a kończąc na pocałunkach i sytuacji z Orianą.

- Japierdole, czy tego dzieciaka do reszty popierdoliło ?! Jak on tak może się bawić twoimi uczuciami ? Nie rozumiem tego. - Wybuchła kiedy skończyłam opowiadać.

- Spokojnie nie unoś się tak, najwidoczniej tak ale no cóż nie będę o niego walczyć bo wiem że nie jest tego wart. - Odpowiedziałam wzruszając ramionami.

- Ja podziwiam twoją cierpliwość, przecież jak ja bym była w takiej sytuacji to bym najpierw jej lepe sprzedała a potem jemu.

- Chyba dorosłam na tyle że potrafię odpuścić i pokazać klasę. - Odpowiedziałam i w tym samym momencie do domu wszedł Wojtek i Grzesiek, totalnie zapomniałam że on jest tu.

- O Wiki, wprowadzasz się ? - Zapytał wchodząc do salonu bramkarz.

- Tak, chyba że nie mogę to poszukam jakiegoś hotelu.

- Pojebało cię ? Oczywiście że możesz, a co się stało ? 

- Oriana się stała, nie będę stać im na drodze do szczęścia i nie mam ochoty patrzeć na to jak się pożerają wzrokami. - Na te słowa aż się wzdrygnęłam z obrzydzenia na co reszta się zaśmiała.

- A więc zranił cię, dupek pieprzony. - Mruknął Grzesiek na co się uśmiechnęłam do niego.

- Widocznie tak musiało być. - Odpowiedziałam, opowiedziałam chłopakom całą sytację po czym pomogłam Marinie przy kolacji a po jej zjedzeniu Grzesiek pomógł mi z walizkami, w swoim pokoju na szybko się rozpakowałam po czym zrobiłam wieczorną rutynę i zasnęłam ze zmęczenia.

Chłopak Z Boiska - Paulo DybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz