Rozdział IV

208 5 3
                                    

** Magia czasu - Sobota **

Obudziłam się z bardzo dobrym humorem, dziś jest mecz mojego kuzyna z którym w czwartek dość mocno się pogryzłam przez to że palę i do dziś średnio rozmawiamy ze sobą, z Dybalą kontaktu nie miałam od środy, chyba też jest zły ale ja nic na to nie poradzę. Po moich rozmyślaniach wstałam z łóżka i zobaczyłam że jest już 10:00, o 14:00 chłopaki mają być już na stadionie aby trochę potrenować z zawodnikami Milanu, a mecz jest o 17:00. Pierwsze co zrobiłam to wybrałam ubrania na mecz i padło na zwykłe jensy i koszulka Levi's, a na obecną chwilę wcisnęłam się w szare dresy i tego samego koloru bokserkę, uczesałam się w kucyka i zeszłam na dół gdzie było małżeństwo.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam z uśmiechem co odwzajemniła tylko Marina.
- Cześć słońce, co chcesz na śniadanie? - Zapytała i z odpowiedzią ubiegł mnie mój kuzyn.
- Fajkę może ? A może dwie ? - Zapytał sarkastycznie na co przewróciłam oczami.
- Wojtek, ile razy mam ci mówić że już nie robotę tego? Przy tobie wyrzuciłam nawet tą paczkę, innych nie mam, i powiedziałam że rzuciłam to rzuciłam i nie dąsaj się tak i nie dopierdalaj mi, ok? - Odpowiedziałam wkurzona, a mój kuzyn nic już nie odpowiedział, Marina tylko pokręciła głową z niedowierzaniem po czym podała mi kawę i kanapki, podziękowałam jej i zaczęłam jeść. Po zjedzonym śniadaniu posprzątałam po sobie i razem z żoną kuzyna usiadłyśmy na kanapie i oglądałyśmy jakiś serial.
- Wiki, przepraszam cię za moją opryskliwość, ale no szlak mnie trafił kiedy się dowiedziałem o tym. Dobrze wiesz że twój talent nie może się zmarnować przez jakieś fajki, a ja serio nie chciałem dla ciebie i nie chce nigdy dla ciebie źle. Wybaczysz mi? - Odezwał się mój kuzyn przychodząc z kuchni do salonu, no Wojtas ma rację i głupio mi z tego powodu.
- Nie masz za co, miałeś kompletną rację i pewnie tak samo bym postępowała na twoim miejscu, to co zgoda braciszku? - Odpowiedziałam wstając i przytulając się do niego co odwzajemnił, po tym incydencie we 3 usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy. Podczas oglądania Wojtek mnie poprosił abym z nim wcześniej pojechała, niechętnie się zgodziłam bo nie chciałam mieć jakiegokolwiek dłuższego kontaktu z Paulo, wstyd mi było za moje zachowanie, ale słowo się rzekło. Poszłam na górę się ogarnąć, pierwsze co to szybki prysznic potem poprawienie kucyka, lekki makijaż i przebranie się, gdy byłam gotowa zeszłam na dół gdzie czekał mój kuzyn z jakimś pudełkiem w ręku.
- A co to? Święty Mikołaj przyszedł? - Zapytałam będąc na ostatnim schodku.
- Tak i zostawił coś dla ciebie. - Odpowiedział po czym podał mi opakowanie, szybko je odpakowałam i ujrzałam koszulkę Juve biała w czarne paski, wyjęłam ją i zobaczyłam że z tyłu miała napis " Szczęsny 23".
- Jeju dziękuję, poczekaj chwilę jeszcze. - Powiedziałam i szybko poszłam na górę gdzie się przebrałam w koszulkę od kuzyna, no i teraz to ja mogę jechać na mecz. Szybko zeszłam, przytuliłam kuzyna i ruszyliśmy do auta, pół godziny przed 14:00 byliśmy pod stadionem, wysiedliśmy z auta, Wojtek wziął swoją torbę i ruszyliśmy do wejścia gdzie przywitała nas ochrona, Wojtek poszedł do szatni a ja na murawę gdzie było kilku piłkarzy z przeciwnej drużyny i kilku naszych, jak śmieszne jest to że na treningach wszystko jest dobrze, śmieją się nawet razem, a na meczu to się o mało nie pozabijają.
- O hej, co tam ? - Zapytał Paulo podchodząc do mnie i przytulając mnie na powitanie.
- Cześć, dobrze a u ciebie? - Odpowiedziałam.
- Wyśmienicie, zeszłem się z Ori, gram dziś cały mecz, żyć nie umierać. - Odpowiedział szczęśliwy, nie wiem czemu ale zrobiło mi się przykro w środku na wieść o tym że wrócili do siebie, no ale co jest wolnym człowiekiem może robić co chce.
- To świetnie, szczęścia życzę. - Odpowiedziałam wysilając się na uśmiech co odwzajemnił i odszedł aby przywitać się z innymi piłkarzami i zaczęli swój trening.
Są plusy tego że jestem wcześniej, miałam okazję porozmawiać chwilę z Ibrahimović'em, nie powiem gościu budzi respekt, dowiedziałam się od niego że mają do swojej drużyny przyjąć jakąś piłkarkę z Romy, zajebiście pewnie to ta szmata. Porozmawialiśmy chwilę jeszcze po czym on poszedł się rozciągać i rozgrzać a ja usiadłam na miejscu dla rezerwowych. Do meczu siedziałam sama, albo na chwilę ktoś usiadł z piłkarzy i zamienił ze mną kilka słów ale głównie byłam sama, aczkolwiek są tego plusy mogłam się bardziej przyjrzeć technice Dybali czy Gonzalo, ale ten pierwszy bardziej mnie intrygował, kurwa czy ja się zauroczyłam w nim? Nie, ja nie kocham nikogo, zakochać się też nie mogę, nie i tyle. Nadeszła ta chwila, pierwszy mecz mojego ulubionego bramkarza. Po wyjściu piłkarzy na murawę zostły odśpiewane hymny obu klubów po czym kapitanowie wylosowali kto pierwszy zaczyna, piłkarze się ustawili i się zaczęło.
Przez 15 minut pierwszej połowy nie było jakiś super emocji, obie drużyny były tak przygotowane że piłka nie dochodziła nawet do pola karnego, w 40 minucie Juve ofensywnie wyszło na przód, najpierw piłkę prowadził Dybala, podał do Gonzalo który się pokiwał z obrońcami poczym podał Dybali na dobiegnięcie piłkę a ten ją przyjął, podbiegł bliżej bramki, wziął zamach iiii...
Tak ! Mamy to ! Jest 1:0 dla Juve, Paulo w przypływie emocji zrobił swoją cieszynkę po czym odwrocil się do chłopaków a ci się rzucili na niego, a kibice jak i reszta sztabu krzyczeli i klaskali i wszystko chyba co możliwe. Do końca 1 połowy nic się nie zmieniło, oczywiście Ibra oddał dwa strzały na naszą bramkę ale mój dzielny kuzyn je obronił, jestem z niego cholernie dumna.
- Brawo Wojtek! Jestem z ciebie dumna! - Krzyczałam biegnąc do niego gdy schodził z boiska, rzuciłam się na niego a ten się odkręcił i mnie wokół własnej osi.
- Dzięki młoda, ale Dybala chyba więcej zrobił, bo dał nam prowadzenie. - Odpowiedział kiedy mnie puścił.
- Wiesz, gdyby nie Gonzalo to by nie było tej akcji, po części masz racje. - Odpowiedziałam idąc z nim w stronę tunelu, gdzie się rozstaliśmy bo Wojtek podszedł do szatni a ja wyruszyłam na poszukiwanie toalety, po 5 minutach szukania się poddałam, poszłam w stronę szatni piłkarzy aby Wojtek mi pokazał gdzie to jest bo inaczej będzie nie ciekawie, kiedy byłam pod drzwiami, zapukałam kilka razy, gdy usłyszałam że mogę wejść nie pewnie otworzyłam drzwi, na szczęście każdy był ubrany.
- Wojtek ? Mogę cię na chwilę ? - Zapytałam patrząc na kuzyna.
- Jasne. - Odpowiedział krótko wychodząc razem ze mną na korytarz.
- Gdzie tu do cholery jest toaleta damska ? Siusiu mi się chce i nie mogę jej znaleźć, a jak za chwilę tego nie zrobię to będzie powódź stulecia, przysięgam. - Powiedziałam szybko przeskakując z nogi na nogę na co mój kuzyn się zaśmiał, po czym zaprowadził mnie do toalety, szybko mu podziękowałam i wręcz wbiegłam tam wpadając oczywiście na Orianę, tak moje szczęście mnie chyba kocha.
- Przepraszam cię najmocniej. - Odpowiedziałam szybko i nie czekałam na jej odpowiedz tylko poszłam dalej. Kiedy wykonałam swoją potrzebę wyszłam i umyłam dokładnie ręce, po czym wyszłam z toalety i ruszyłam na murawę. Po 10 minutach piłkarze znów wrócili na boisko, walka się jeszcze nie skończyła. W 60 minucie Dybala był w posiadaniu piłki, wyszedł szybko na przód i był bardzo blisko pola karnego, lecz coś poszło nie tak, Ibra dobiegł do niego i bardzo brutalnie go sfaulował, Dybala wyłożył się na murawie i się zwijał z bólu, momentalnie w oczach mi stanęły łzy, gdyby nie fakt że mogę dostać żółtą kartkę za wykroczenie na boisko to już bym była przy nim, Wiktoria ogarnij się to tylko twój kolega z drużyny, nikt więcej. Po chwili znalazł się obok niego medyk ze sztabu, podał mu picie i pewnie zapytał czy może dalej grać itp. O dziwo grał dalej, wykonał rzut wolny podając go do Juana który z kolegi zrobił idealne podanie do Higuaina, który zrobił kopnięcie z woleja, i tak znowu się udało 2:0! No chłopaki będą mieli co świętować.
Do końca meczu Milan nie strzelił ani jednego gola, Wojtek zadebiutował z czystym kontem, oby tak dalej. Kiedy gwizdek sędziego oznajmił koniec meczu szybko pobiegłam do Wojtka i zrobiłam to co na koniec 1 połowy.
- Brawo Szczęsny ! Oby tak dalej! - Krzyknęłam.
- Dziękuję Szczęsna. - Odpowiedział z uśmiechem, a po chwili obok nas pojawiła się reszta drużyny i wspólnie się przytuliliśmy  wszyscy po czym zaczęliśmy skakać, dołączył do nas również trener i kilku medyków, przez chwilę tak skakaliśmy po czym skończyliśmy i piłkarze ruszyli w stronę tunelu, niedaleko miejsca na którym siedziałam stała Oriana i pewnie czekała na swojego księcia, i tak było gdy byli obok siebie o mało się nie połknęli, aż mi się śniadanie cofnęło, chyba na trzeźwo tego nie przejdę, trzeba pójść się nawalić do klubu. Kiedy wszyscy piłkarze poszli się przebierać ja czekałam na korytarzu na kuzyna, po jakimś czasie podeszła do mnie Oriana.
- Paulo ci powiedział że wróciliśmy do siebie? - Zapytała splatając ręce pod piersiami.
- Tak, i co mam z tą informacją zrobić? Nie bardzo mnie to chyba interesuje. - Odpowiedziałam odrywając na chwilę wzrok z telefonu.
- Mam nadzieję że teraz nie będziesz się do niego kleić, bo nie wiem czy wiesz ale do zajętych chłopaków nie należy podbijać. - Odpowiedziała z ironią, czy ona jest głupia czy głupia ?
- Tyle że ja nie kleje się do niego ani nie podbijam, jesteśmy tylko kolegami z drużyny i tyle. - Skwitowałam krótko.
- Jasne, mniejsza miej się na baczności bo teraz ciągle będę ci patrzeć na ręce. - Powiedziała uśmiechając się przy tym, już chciałam jej coś pięknego odpowiedzieć ale z szatni wyszedł Dybala, a się od razu uwiesiła na nim jak małpa w zoo, kiedy na nich patrzyłam coś kuło mnie w środku, czyżby niestrawność ? Pewnie ta.
- To do zobaczenia Wiktoria. - Odezwała się odchodząc ze swym księciem, nic jej nie odpowiedziałam bo nie mam zamiaru już jej więcej widzieć na oczy. -Kurwa Wiktoria nie możesz się w nim zauroczyć znając go zaledwie tydzień, to nie w twoim stylu, a po za tym pamiętaj on jest zajęty. - Zaczęłam sobie w głowie powtarzać, i tak mój genialny umysł miał rację, a ty serce przyjmij to do swojej świadomości.
- Jedziemy ? - Zapytał kuzyn gdy wyszedł z szatni, ja jedynie przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę auta, przez całą drogę się nie odzywałam, przykro mi było tylko nie wiem dlaczego, co jest ze mną nie tak? Chuj wie.
- Co ty taka cicha? Stało się coś ? - Zapytał w pewnym momencie brunet.
- Wszystko w porządku, a cicha bo trochę zmęczona jestem, ten hałas na stadionie i tak dalej strasznie męczy, nie przywykłam do tego jeszcze. - Odpowiedziałam, no bo po części prawda, ale nie odpuszczę sobie samotnego wypadu do klubu.
- Aa rozumiem. - Odpowiedział krótko i na tym skończyła się nasza rozmowa, kiedy byliśmy pod domem szybko wysiadłam z auta, przywitałam się z Mariną i poszłam do siebie do pokoju aby się przygotować na imprezę. ~ Koniec perspektywy Wiktorii.~
~ Perspektywa Paulo ~
Nie bardzo przypadł mi do gustu powrót do Oriany, kochałem ją a teraz nic już do niej nie czuję, ale chociaż dzięki niej mogę zapomnieć o głupim zauroczeniu które w ogóle nie ma prawa bytu. Kiedy powiedziałem to Wiktorii, widziałem po niej że to co powiedziała nie było szczere a tym bardziej nie cieszyło ją to, tylko nie wiem dlaczego.
- Misiu a co powiesz na to abyśmy sobie kupili pieska? - Wyrwał mnie z zamyśleń głos mojej "dziewczyny".
- Jeszcze nie teraz, kto będzie się nim opiekować? Ja mam treningi a ty codziennie w studiu jesteś. - Odpowiedziałem jej, Ori nie jest złą dziewczyną, ale ma okropny problem z zazdrością i przez to właśnie wcześniej się rozstaliśmy, ale w środę mi powiedziała że to zmieniła już i że będzie nad sobą pracować żeby nie było więcej nie przyjemnych incydentów, no ciekawe.
- No dobrze kochanie, a mam do ciebie małe pytanko. - Powiedziała siadając bardzo blisko mnie, wręcz przyklejając się do mojego boku.
- Tak?.
- Jak dużo czasu będziesz spędzać z tą całą Wiktorią? No bo wiesz, ja widzę jak ona się klei ciągle do ciebie i niepokoi mnie to. - Odpowiedziała dość poważnie, kurwa znowu się zaczyna.
- Skarbie, powtarzam ci poraz kolejny że to moja koleżanka i kuzynka mojego przyjaciela, jeśli dostanie się do klubu to tylko i wyłącznie będziemy się widywać na treningach i tyle, spokojnie nie masz powodów aby być zazdrosną to raz a dwa to to że ona się nie klei, ja nie wiem co sobie ubzdurałaś. - Odpowiedziałem poirytowany, no kurde ile można powtarzać ciągle i to samo? Rzygam już tym.
- Eh no dobrze niech ci będzie, ale ja widzę swoje. - Odrzekła po czym przytuliła się do mnie tak mocno że myślałem że mnie udusi.
- Dusisz kobieto. - Powiedziałem ledwo łapiąc oddech na co ona mnie puściła i pochowała w policzek.
- Dobra misiu ja będę już uciekać do siebie, bo pewnie potrzebujesz odpoczynku po meczu. To ty sobie odpoczywaj a ja spędzę wieczór z Lisą.- Powiedziała wstając, dzięki ci Boże wysłuchałes moich modlitw.
- Okej kochanie, i masz rację padam na twarz, wezmę prysznic i pójdę spać. - Odpowiedziałem przeciągając się i ziewając, dziewczyna pocałowała mnie w usta po czym poszła do holu aby się ubrać, podszedłem do niej i poczekałem aż się ogarnie, zanim wyszła znowu się pocałowaliśmy a kiedy była za drzwiami z radością się rzuciłem na kanapę i odpaliłem konsolę i zacząłem grać w Fifę
~ Koniec perspektywy Paulo~
~ Perspektywa Wiktorii.~
Kiedy przekroczyłam próg swojego pokoju od razu podeszłam do szafy z której wyciągnęłam czarną obcisła sukienkę na długi rękaw do tego proste szpilki i czarna torebka, szybko wzięłam prysznic, wiem kolejny tego dnia ale nie moja wina że uwielbiam się kąpać to już chyba uzależnienie, kiedy byłam wykąpana zaczęłam robić sobie makijaż lekko mocniejszy niż zazwyczaj, gdy byłam gotowa zeszłam na dół gdzie nie było nikogo, poszłam do kuchni i zostawiłam karteczkę z napisem że poszłam sie spotkać z "koleżanką" i że nie wrócę raczej ja noc, gdy to zrobiłam wyszłam z domu i ruszyłam zgodnie z nawigacją do klubu do którego było jakoś 20 minut drogi z buta, wchodząc do środka uderzył mnie zapach potu, okropna sprawa, szybko podeszłam do baru zamawiając drinka, z początku na spokojnie zaczęłam, po jakiejś godzinie było grubiej, tańczyłam z nie wiem kim nawet o imiona nie pytałam, i ciągle po 2-3 tańcach domawiałam sobie alkohol, aż byłam w takim stanie że miałam wrażenie że jestem na karuzeli, wzięłam swoje rzeczy po czym wyszłam z klubu, usiadłam na schodkach i wyciągnęłam telefon z torebki.

Chłopak Z Boiska - Paulo DybalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz