Daphne nigdy nie płakała. Nie płakała wtedy kiedy mama oznajmiła jej, że wyprowadzają się z jej ukochanego Camden ani wtedy kiedy tato oznajmił jej, że nie pojedzie z nimi ponieważ nie kocha już jej mamy. Obiecał, że nigdy o niej nie zapomni ale wystarczyły trzy miesiące aby udowodnić jak puste były to słowa po niecałych trzech latach rozmowy ograniczały się już tylko do życzeń urodzinowych. Dzwonił w lipcu składając Daphne życzenia, które ograniczały się do paru słów. Jednak Daphne nie miałaby mu nawet tego za złe gdyby nie to, że urodziny ma w Lutym a nie Lipcu. Daphne nie płakała również wtedy kiedy jej najlepsza przyjaciółka powiedziała jej, że nie widzi sensu dłuższego ciągnienia ich relacji. Jej na zawsze zakończyło się w chwili wyjazdu Daphne. Dziewczyna nie uroniła łzy nawet w momencie kiedy dowiedziała się, że jej chłopak Robin ją zdradził. Zdradził ją z dziewczyną, w której zawsze widziała swoją konkurencję. Często martwiła się, że nie dorównuje jej do pięt i otwarcie mówiła Robinowi o swoich obawach. Jego jesteś najlepsza, kocham cię skończyło się w łóżku Stelli kiedy Daphne nakryła go na zdradzie z dziewczyną. Jednak wówczas Daphne nie płakała i nie miała nawet takiego zamiaru. Była twarda w każdym momencie swojego życia, jej mama wyszła za mąż ponownie i miała kolejną córkę, Daphne jakoś dała sobie radę. Czuła się we własnym domu jak gość i duch w jednym. Niby to ona mieszkała tam od początku ale jednak to jej pokój wyglądał w dalszym ciągu jakby był ciągle wolny, gotowy na przyjęcie nowej rodziny. Z drugiej strony nikt jej nie zauważał. Nie ważne czy wróciła na noc czy nie to nie miało większego znaczenia. Jej mama nie zauważała jej obecności a tym bardziej nie orientowała się kiedy jej nie było.
Jednak potem pojawił się on i coś w życiu Daphne się zmieniło. Chase był inni niż chłopcy, których dotąd poznawała. Nie był podobny do Robina. Nie mówił jej czułych słówek ani nie zabierał na nudne randki w drogich restauracjach. Nie dawał jej kwiatów, których Daphne nienawidziła ale i tak zawsze z uśmiechem na twarzy przyjmowała ten podarunek. Wprowadzał do jej życia inność a Daphne uwielbiała to bardziej niż cokolwiek innego.
Chase również wielbił Daphne w każdy możliwy sposób. Była jego bezpieczną ostoją a tego Chase potrzebował ponad wszystko inne. Bezpiecznego miejsca do którego może uciekać. Kogoś przy kim będzie czuł się dobrze fizycznie jak i psychicznie. Daphne była dla niego odpoczynkiem. Letnią nocą, która nigdy się nie kończyła. Jednak chłopak nie był idealny, miał wady, które niszczyły nie jedną relacje. Chase obawiał się zobowiązań. Przyzwyczajony był do uciekania. Całe życie uciekał przed odpowiedzialnością, problemami czy własnym szczęściem. Może dlatego gdy zaczął czuć za dużo przy Daphne uciekł jak ostatni tchórz. Zostawił ją choć najbardziej w świecie chciał zostać.
Daphne dobrze pamiętała momencie w którym pierwszy raz pękła. Łzy leciały po jej polikach a w sercu czuła tak ogromny ból o jakim nigdy nie myślała. Daphne pierwszy raz poddała się kiedy on odszedł. Błagała go, prosiła aby został. Była gotowa zrobić wszystko. Patrzyła w jego oczy z desperacją i smutkiem błagając aby jej nie zostawiał. Pamiętała jak upadła w momencie kiedy usłyszała tylko jedno słowo Przepraszam. Odszedł nawet nie patrząc w jej oczy. A ona niczym mała dziewczynka łkała na środku parkingu błagając o zabranie choćby części jej bólu. Przez pierwszy tydzień leżąc w pokoju i płacząc wierzyła, że wróci. Przez miesiąc nie wychodziła z pokoju, nie chodziła nawet do szkoły. Nie dawała znaku i nikt się nią nie zainteresował. Pomału zaczynała rozumieć, że on odszedł i już go nie odzyska. W drugim miesiącu musiała zacząć już funkcjonować. Chciała ukryć się przed światem ale przecież czas nie stanął w miejscu a ona musiała zacząć żyć.
Daphne Harris wróciła do życia całkowicie odmieniona. Jakby wybrała się na długie wakacje w trakcie, których odnalazła swoje nowe ja. Już nie bała się być zauważona, zaczęła być bardziej pewna siebie i udowadniała to na każdym kroku. Potrafiła kusić i odpychać, bawić się innymi i nigdy nie ulegać. Stała się osobą tak odmienną od swojej wcześniejszej wersji, że czasami późnymi wieczorami patrząc w lustro nie umiała już stwierdzić kogo widzi.
YOU ARE READING
amor
Romance„Miłość zmienia oblicze świata, a świat zorganizowany przez miłość zmienia nas samych."