bezpieczne miejsce

235 18 2
                                    

Jerry- Joe x cherry
Akcja opiera się na wydarzeniach z odcinka 9, jeśli nie oglądał*ś, zostaw na później.

CHERRY

Podczas jazdy z nim ,przypomniałem sobie wszystko, o czym chciałem zapomnieć. Nasze wspólnie spędzone chwile, to jak się przy nim czułem.
Wtedy było mi z nim magicznie.

I dzisiaj on przerwał linę, która jeszcze w jakiś sposób łączyła nasze osoby. Na prawdę jestem aż taki beznadziejny? Wszyscy powtarzają mi tylko jak bardzo jestem przewidywalny i nudny. No tak, kieruje się logika, a ludziom to nie koniecznie pasuje. Może dlatego sam się od nich odcinam. Nie chcę słuchać tego, co sam już przecież dobrze wiem. Jedyną osobą, która może mnie krytykować jest Kojiro.

Kiedyś byłem, zakompleksionym i nie pewnym siebie chłopakiem. Dlatego uczepiłem się, kogoś takiego jak Adam.

Od kiedy tylko pamiętam, trzymałem się z zielono-włosym chłopakiem. Mogę chyba powiedzieć, że od zawsze był moją bezpieczną przystanią. Kimś do kogo zawsze mogłem się zwrócić. Przyjaźniliśmy się od podstawówki, ale zbliżyliśmy się do siebie w liceum. Moi rodzice byli świeżo po rozwodzie, a ja nie za dobrze sobie  z tym radziłem. Joe ma dziwne sposoby na radzenie sobie z ludźmi, ale robił wszystko, co mógł. Pewnego dnia zaproponował mi, że nauczy mnie jazdy na desce. Było to dla mnie nowe i dziwne, ale jednocześnie pomagało mi odciąć się od rzeczywistości. Plus spędzałem czas z Kojiro.

Po pewnym czasie stanąłem na nogi i mogłem chyba nawet stwierdzić, że jestem szczęśliwy. Deska, wolność, przyjaciele.
A potem poznałem Adama.

Zaurozczylem się, bo był czymś czego nie mogłem rozpracować. Nie mogłem, rozgryźć jaki jest, jak działa i to mnie do niego ciągnęło. Było fajnie. Ale minęło. A ja nie chcę, żeby wróciło.

Było.
To dobre słowo. Owszem martwię się o Adama, ale nie w takim sensie, co kiedyś. Nie chcę, żeby się zatracił , trafił do więzienia, ale nie obchodzi mnie on sam. Nie chcę mieć z nim kontaktu. Nie chcę nawet na niego patrzeć. To miejsce w moim życiu, jest zarezerwowane dla kogoś innego.

Nie będę jednak ukrywać, że kiedy Adam mnie zaatakował, nie poruszyło mnie to.  Dotknęło mnie to, jak bardzo się zmienił. Jak bardzo nie jest już Adamem. Ta jedna chwila wystarczyła, żeby rozpruszyć pozostałe po nim wspomnienia. Adam dla mnie już nie istnieje. Skończył się tak samo szybko, jak się zaczął.

Trafiłem do szpitala, a osobą, która nie odstąpiła mnie nawet na krok ,był Kojiro. Tak jak zawsze.

On nigdy mnie nie zostawił. Nie zwątpił. Nie znienawidził. Często się kłóciliśmy, ale kiedy to robiliśmy, próbowaliśmy sobie przekazać jak bardzo nam na sobie zależy. Był jedyną osobą, która potrafiła wyprowadzić mnie z równowagi. Czasami jak tylko na niego spojrzałem to mnie łapało jakieś dziwne zirytowanie. W szczególności, gdy uganiał się za panienkami. Goryl bez taktu.

Oparł rękę na moim barku, kiedy lekarz powiedział, że powinienem teraz o siebie dbać.
-zajme się nim- uśmiechnął się blado mężczyzna, a lekarz po podaniu mu wypisu, opuścił korytarz.- to co dzisiaj śpimy u mnie- powiedział i założył za swoje plecy torbę z moimi rzeczami.
Nie musiał tego dla mnie robić, a przecież i tak zawsze by to zrobił.
-dziękuję - powiedziałem nieśmiało i spuściłem głowę.
-Carla jeździ sama czy mam cię pchać?- zagadnął mój umięśniony przyjaciel. No tak, jestem chwilowo na wózku. Mam władze w nogach, po prostu na tą chwilę nie mam na tyle siły, żeby samemu iść, leki uspokające jeszcze działają
-doceń Carle głupi gorylu. Carla ma dużo funkc...- i nie dokończyłem, bo w słowo wciął mi się zielono-włosy
-dobrze ,dobrze ,wybacz- i poszedł do wyjścia .


Jego restauracja była moim ulubionym miejscem. Nie przyznam się do tego, ale uwielbiałem tu przychodzić. Wszystko zachowane w spokojnych tonach, ładne zapachy i widoki. Do tego on tutaj był.

Podjechałem do baru i poprosiłem o wino.
-może być białe?- zapytał mężczyzna, ale ja z zamkniętymi oczami leżałem głową na blacie. Nie spałem, po prostu powieki mi ciążyły.
Kojiro usiadł,nalał wina do dwóch lampek i usiadł obok mnie. Czułem na sobie jego palący wzrok.
-wiesz, wszystko będzie dobrze, bo przecież nie jesteśmy sami, prawda Kaoru?- i przejechał jego zwinnymi ale mocnymi palcami po moich długich, różowych włosach.
Zastanawiałem się czy czegoś nie powiedzieć, ale wtedy on zatopił swoje palce głębiej. Z moich ust wydarł się cichy pomruk przyjemności. Kojiro szybko zabrał rękę.
-nie przestawaj- powiedziałem otwierając oczy
-w-wiesz, czy ty lubisz jeszcze Adama?- powiedział ze spuszczoną w dół głową mężczyzna siedzący obok.
-ah Kojiro. Tak, lubiłem kiedyś Adama. Czy byłem w nim zakochany?  Nie. Czy jestem w nim zakochany? Nie - zatrzymałem się na chwile- wiesz, lubisz coś we mnie?- zapytałem nie pewnie. To, że ja patrzę na niego inaczej nie oznacza ,że on podziela moje podejście.
-głupi jesteś. Lubię w tobie wszystko- zamilkł na chwilę, ale zaraz potem spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i kontynuował.- zawsze patrzyłeś na niego tak jakbyś chciał go pocałować.- zaśmiał się nerwowo- nie ważne jak blisko byłem i jestem ja, ty nadal wolisz jego. Chciałbym, żeby było inaczej, ale cokolwiek nie zrobię, zawsze będę dla ciebie nie wystarcza...-nie wytrzymałem, co on w ogóle mówi
- że co? Nie będziesz tutaj teraz spychał na mnie winy. Powiedziałem ci przecież ,że kiedyś Adam mnie zaczarował, ale nigdy nie był dla mnie nikim więcej. To ty przez cały czas tylko uganiasz się za jakimiś kobietami, które lecą tylko i wyłącznie na twoje ciało. Dobrze wiesz, że one nawet cię nie znają ,więc nie mogło ich zainteresować w tobie nic innego. Ty za to zawsze przed sobą miałeś mnie, ale zawsze wybierałeś kogoś innego!- krzyczałem przez łzy-  Zawsze trzymałeś mnie na dystans, ale jednocześnie na tyle blisko, żebym cierpiał każdego dnia ,że nie chcesz być ze mną bliżej!- silny mężczyzna,objął moje ramiona.  Przybliżył się jak najbardziej tylko mógł, chwycił moją głowę i przyciągnął ją do swojego torsu. Szlochałem
A on gładził moje włosy.
-wstrzymywałem się od liceum, bo myślałem, że kochasz Adama. Przez tyle lat marzyłem ,żebyś to mnie kochał. Nie chciałem, żebyś mnie zostawił, dlatego  nigdy ci nie powiedziałem. Szczerze, kiedy nasza paczka z Adamem się rozpadła, byłem bardziej szczęśliwy niż nie.
Wiedziałem ,że teraz nie będzie cię ranił. Ale ty nigdy nie przestałeś o nim  gadać, więc nie zrobiłem żadnego kroku. Próbowałem o tobie zapomnieć , zatracając się w kobietach, ale żadna nie była tobą.-kiedy to powiedział, przejechałem palcami po jego umięśnionym torsie i musnąłem lekko jego rozpalona szyję.
W odpowiedzi mężczyzna wziął mnie na ręce i posadził na barze.
Delikatnie chwycił moje włosy i przerzuucił je na jedną stronę. Jego lepkie usta przejechały po moim policzku. Wplotłem palce w jego włosy i lekko odchyliłem jego głowę do tyłu. Spojrzałem na niego przenikliwym i pełnym miłości wzrokiem.
-kocham cię głupku, mógłbyś trochę szybciej łapać- powiedziałem ,udając ,że jestem oburzony.
-nawzajem mój drogi- Kojiro szturnął mnie lekko nogą w stopę ale zaraz potem przyciągnął mnie do siebie i złożył mi soczysty i głęboki pocałunek.- też cię kocham- i dalej składał mi pełne miłości pocałunki.

Renga one-shoty sk8theinfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz