𝔭𝔢𝔯𝔣𝔢𝔠𝔱 𝔣𝔞𝔪𝔦𝔩𝔶

70 8 82
                                    

Niall na pierwszy rzut oka był szczęśliwym chłopcem z dobrego domu. Lecz nikt tak naprawdę nie widział prawdy, o tym że jego szczęście jest sztuczne, o tym że jego ojciec jest bipolarnym alkoholikem, matka znęca się psychicznie nad młodszym synem, a starszy brat cóż starszy brat zwiał z domu po ukończeniu osiemnastki. Wydawało mu się, że już nic mu nie pomoże...

Blondwłosy niebieskooki siedemnastolatek imieniem Niall kochał pogrążać się w muzyce płynącej z słuchawek, czytać przeróżne książki oraz rysować. Wydaje się, że nie ma w tym nic dziwnego, zwyczajny nastolatek.

Lecz skrywał w sobie od lat wszystko co czuł, gdy miał potrzebę wylądowania emocji wolał krzywdzić siebie niż innych. Blondyn miał ogromne problemy z agresją, która wraz z jego aspołecznością odpychały go od kontaktów międzyludzkich.

Nie był złym człowiekiem, nie chciał zrobić nikomu krzywdy, ale w takich momentach nie był sobą. Najzwyklej w świecie każda blokada ustępowała, a on kontrolowany przez negatywne emocje krzywdził innych lub siebie. Sądził, że nie ma rzeczy, która ani osoby która mogłaby pomóc mu się uspokoić i zapobiegnąć zrobieniu rzeczy, których robić nie chciał.

Śmieszyła go jego rodzina, zawszę każdy postrzegał ich jako idealnych, bo stworzyli taką otoczkę. Każda kolacja biznesowa z rodzinami partnerów biznesowych firmy jego ojca przebiegała tak samo. Sztuczne uśmiechy, ważne rozmowy biznesowe, pochwalanie jaką to nie są perfekcyjną  rodzinką. Jeśli tak właśnie wygląda perfekcyjna rodzina, to Irlandczyk nie chciał być jej częścią.

Przed ucieczką jego jedynego przyjaciela i osoby, która starała się jakokolwiek pomóc mu zapanować nad sobą, czyli jego starszego brata znienawidził rodziców jeszcze bardziej, bo to wlasnie przez nich uciekł.

Niall tak bardzo nienawidził swojego życia...

Codzinnie myślał o śmierci, ale nie miał odwagi aby tego dokonać.

-Niall! - krzyknęła na całą posiadłość Maura. - Na dół! Zaraz będą tutaj państwo Malik wraz z swoim synem! Widzę cię w przeciągu dwóch miniut na dole ty piperzony niewdzięczniku! - dodała dalej krzycząc.

Czasem Niall ma chęć po prostu ścisnąć gardło tak mocno, że nigdy więcej nie wyda z siebie, żadnego dźwięku ani nawet nie dostarczy swojemu mózgu telu aby mógł pracować.

Nastolatek ubrany w białą koszule z rękawami podwiniętymi do połowy ręki oraz fioletowe materiałowe spodnie zbiegł do jadalni.

-Co ty żeś ubrał?! - och tak zawszę musiała to kwestionować, nie byłaby sobą.

-Cóż patrząc na twój ubiór, to coś o wiele lepiej wyglądającego. - uśmiechnął się do niej złośliwie zajmując swoje miejsce przy stole, z którego był idealny widok na ogród za dużymi oknami oraz można było ulotnić się z jadalni szybciej niż z miejsc zajmowanych przez ludzi, których musi nazywać swoimi rodzicami.

Nie lubił taki być...

Bardzo nie lubił...

Aczkolwiek w tym wypadku nie miał innego wyjścia, inaczej ta kobieta nie przestała by kierować w jego stronę krzywdzących słów.

Chciał wrócić do pokoju, by grać na gitarze, to kochał chyba najbardziej z wszystkich rzeczy, które robił. Jedyna osoba jakiej kiedykolwiek zagrał to właśnie jego brat.

Bobby czyli człowiek, którego Niall miał pecha zwać swym ojcem, wszedł właśnie do pomieszczenia gdzie wszystko miało się przebiec jak zawszę.

Tak mu się wydawało...

Właściwie jego brat był drugą osobą przy, której czuł się jak w "domu". Kiedyś był jeszcze Zayn, właściwe ludzie, którzy mają tutaj za niedługo się zjawić mają tak samo na nazwisko.

Perfect Family || Ziall one shot Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz