Rozdział 12

14 4 2
                                    


《 Więc status ma znaczenie 》


Miłość... Gdy Aria o niej mówi, brzmi delikatnie i pogodnie, jakby wspominanie o tym uczuciu, było dla niej przyjemnością. Sądziłem, że jest to dla niej bolesne, jednak ta, nie wzdrygnęła się ani razu, nawet gdy mówiła o przymusie zabicia ukochanego. Wtedy jednak zrozumiałem, że Aria jest zjawą i zapewne nie żyje od dłuższego czasu. Dla niej te wspomnienia mogą nie mieć już znaczenia, bo zapewne nie pamięta o tym, co czuła za życia.

W końcu zjawy słyną ze swego braku empatii

Liczyłem jednak na to, że Aria jest jakaś wyjątkowa, inna od innych zjaw, niespotykana. Głupie nadzieje.
- Więc... łatwo się z nim dogadać? - Zacząłem w końcu, chcąc przerwać ich rozmowę o hodowli warzyw, co to w ogóle za temat? Wolałbym dowiedzieć się czegoś o lisie, w końcu mamy się z nim dogadać i załatwić wszystko pokojowo. Oni jednak uznali, że sezon na bakłażany i temperatura, w jakiej warto piec marchewkę, jest ważniejsza. Doprawdy, z kim ja żyje?

- Mówisz o Huayingu? - Przechyliła głowę - To delikatny, miły i niewinny chłopak, właśnie dlatego go pokochałam. Dogadałby się nawet z kamieniem! Może i jest mężczyzną, ale jest naprawdę piękny, znam tylko jednego faceta, który przebija go urodą! Ale ten mały skubaniec jest ładniejszy ode mnie, więc nie zaliczam go do rankingu. Nawet kiedy jest zły, brzmi jak łagodny baranek!

- Aria... - Mruknęłam zrezygnowany - Miło, że mówisz o czcigodnym, ale pytałem o tego lisa, to z nim mamy się porozumieć.

 Zjawa wydawała się zrozumieć swój błąd, jednak nie zamierzała cofać swoich słów. Cóż, czcigodny w tej chwili nie miał dla mnie znaczenia, oczywiście, jest ważnym elementem naszego zadania, ale powinniśmy zrobić to wszystko po kolei. O ile jakaś kolejność w ogóle ma prawo istnieć. 

- Areth? Cóż... - Ponownie przechyliła głowę - To dość skomplikowana jednostka, więc... wszystko zależy od tego, jak chcesz się z nim dogadać. Inaczej patrzy na bliskich, inaczej na obcych, a inaczej na tych, którzy mają do niego jakiś interes. Właściwie on sam nie byłby problemem, wiesz, zawsze jest przy nim Mika - Westchnęła - Większość zakonu nazywa go "tatusiem" Matko, on zawsze jest gdzieś blisko lisa! A przy nim nie dojdziesz nawet do sedna sprawy, bo ten trzyma Aretha z daleko od wszystkiego, co kłopotliwe. Właściwie bardziej pasuje mu rola Mamusi. Do tego lis jest mało... ufny, ciężko tego nie zrozumieć, patrząc na jego przeszłość. Więc... Jesteście młodzi, więc chyba daje wam fory. 

- I mówisz nam to dopiero teraz? - Uniosłem brwi, ona naprawdę ma wyczucie!

- To znaczy.... - Zaśmiała się nerwowo - Nie tylko Mika, jeśli akurat ten ma coś do załatwienia w zakonie i musi zostawić Aretha, jest jeszcze dwójka, która kręci się blisko. Wiesz, wszyscy są obok niego, od dłuuuugiego czasu. Mamy Mike, który jest członkiem zakonu, następnie Gabriel, jeden z ważniejszych członków klanu czerwonej Lili no i... Kyron - Skrzyżowała ramiona na torsie - Każdy jest problemem, ale ten ostatni ma wysoką pozycję, więc.... Cokolwiek zechciałby zrobić zakon, nie mogą tknąć lisa - więc to miał na myśli, mówiąc, że zakon nic mu nie zrobi?

Tak czy siak, to tylko trójka ludzi, pewnie mu bliskich. Co nie zmienia tego, że potrzebujemy dogadać się z lisem, a nie jego grupą. Zresztą przecież nie mogą być obok cały czas, racja? Jestem pewien, że Aria po prostu dramatyzuje, jak to ma w zwyczaju. Jak ufać osobie, która boi się wszystkiego, co od niej silniejsze? (I nie, nie mówię o sobie, okej?)

Już chciałem coś powiedzieć, jednak poczułem szarpnięcie za kaptur, odwróciłem się gwałtownie, by zobaczyć Toma
- Patrz przed siebie Ren - Blondyn delikatnie uderzył mnie w czoło, po czym wskazał na płot przede mną. Uniosłem głowę, chcąc zobaczyć, gdzie ten w ogóle się kończy, jednak nie byłem w stanie . Jednakże przez szpary w ogrodzeniu, mogłem łatwo zobaczyć, co znajduje się dalej. Ogromna polana, pokryta szkarłatem. Większość kwiatów, wciąż jeszcze nie rozkwitła, jednak ocean szkarłatnych kwiatów, w tym właśnie momencie, zdawał się być czymś niesamowitym i pięknym.

- Aria? - Spojrzałem na zjawę- Gdzie ty nas do cholery zaprowadziłaś?

 Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko, opierając ramiona na biodrach
- Jak to gdzie? Do lisa! - Widocznie wróciła jej energia, jednak miałem wrażenie, że u niej to wcale nic dobrego
- Aria... - Zaczął Tom - Jesteś pewna?

- Jak nigdy! Wiecie, co to za miejsce? - Zgarnęła włosy za plecy. Cóż, nie mieliśmy pojęcia, bo niby skąd? - To początek ziemi klanu!

To... jeszcze gorzej? Nie byłem pewien. Naprawdę nie chciałem za szybko wchodzić na ich teren, nie po tym, jak Aaron wyrażał chęć zabicia niektórych członków. Czułem jednak pewnego rodzaju dumę, w końcu wychodzi na to, że lis jest członkiem klanu. Tak, jak podejrzewałem. Jednak, czy to dobra wiadomość? Aria już nie żyje, więc nie musi się martwić. Ale kto jak kto, ale ja i Tom jesteśmy cholernie żywi!

- I możemy ot, tak, wejść sobie na teren, jednej z większych i bardziej niebezpiecznych grup w kraju? Bez ryzyka nagłej, niewyjaśnionej śmierci? - Uniosłem brwi, ponownie zerkając na szkarłatny ocean kwiatów

- Co? - mruknęła Aria - Oczywiście, że to nie jest takie proste, dla zwykłych ludzi. Jednak spotkaliście już lisa, kojarzy was, więc raczej nie powinien nic wam zrobić. Co do reszty klanu... Szczerze mówiąc, nie bardzo interesuje ich to, kto chodzi im po klanie, nic dziwnego, że zakon zabił kilku członków. Wiecie, jak ustala się rankingi w zakonie?

Nie mieliśmy pojęcia, właściwie nie wiedzieliśmy nawet, że w zakonie są jakieś rankingi. Bo czy to oni nie głosili starej i dobrej zasady, o równości?
- Nie? Więc już wam mówię! W zakonie nie liczy się siła, a powodzenie w zadaniach. Inaczej sprawa miewa się z lotosami, ale już ich nie ma, więc nie ma to znaczenia. Widzicie, przywódca zakonu, wcale nie musi być najsilniejszym członkiem, a tym najbardziej zorganizowanym. Rządzą głową, że tak to ujmę. A klan? Jeśli członkowie są zgodni, wybiera się lidera, jeśli nie, walczą o pozycje. Hierarchia jest zbudowana na sile, szacunek zyskujesz tylko wtedy, gdy możesz coś osiągnąć - Nie wiem, skąd wie tyle o klanie, skoro była członkinią zakonu, do tego jedną z piątki lotosów, jednak miałem wrażenie, że to nie coś, o co powinienem pytać. Czyste przeczucie

- Po co nam to mówisz? - Mruknąłem, zdecydowanie za dużo informacji

- Chcieliście dostać się do lisa racja? Więc pozwolę wam zgadnąć, na jakiej pozycji stoi. Śmiało, śmiało, jeśli zgadniecie, dam wam coś fajnego!

Spojrzałem na Toma, on również na mnie spojrzał. "Coś fajnego" w ustach Arii, ma dziwnie niebezpieczny wydźwięk! Cóż, jeśli wziąć to na logikę, nie powinien być wysoko. Może i jest lisim dzieckiem i ma spore wsparcie, ale nie sprawiał wrażenia silnego, co najwyżej niebezpiecznego. Ale dla nas każdy jest niebezpieczny

- Eto... gdzieś w środku? - Tom przechylił głowę, widocznie marnując na te słowa, resztki swojej inteligencji

- Błąd - Stwierdziła prosto Aria

Więc teraz moja kolej? W zasadzie chciałem powiedzieć to samo, co Tom, ale skoro się myli, to co mi pozostaje?
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - Nie będę zgadywał.

Zjawa jedynie westchnęła głośno, wyrażając tym samym swoje niezadowolenie
- Im wyżej, tym ciężej się do takiego członka dostać. A to dlatego, że klan chroni silniejszych, jak własnych dzieci, aby ci nie musieli mieć niczego na głowie. Może was to zdziwić, ale ten lis... jest bardzo wysoko. Naprawdę, naprawdę wysoko - Skrzyżowała ramiona pod piersami - Zaraz pod liderem, jest jego zastępcą. Do tego jedyną osobą, która ma realny kontakt z liderem. Niby chcecie się z nim dogadać, ale jak chcecie to zrobić? Mogę wiele, ale nie jestem wsechwiedząca

Zastępca lidera? Ten... mały, głośny lis, jest zastępcą lidera? Zastanawiam się, czy nie zabił nas tylko dlatego, że polubił Toma, czy miał taki kaprys. Czemu ktoś, będący tak wysoko, wyszedł w teren? To raczej zaprzecza idei ochrony tych, z wysokiej pozycji 

- Ha wyglądacie jak przybite fretki! Mówiłam już, że z nim rozmawialiście, spytał Toma o imię racja? Więc pewnie z wami pogada! Myślcie trochę kochani - Gdybym pewnego dnia, znalazł sposób, na uczynienie zjaw materialnymi... Ona będzie pierwszą, której przywalę. W tej chwili bycie kobietą jej nie pomoże! 

__Notka__
hej, hej, staram się pisać rozdziały, chociaż raz dziennie, więc rzeczywiście, po kilku dniach, uzbiera się pół rozdziału. Mam wrażenie, że te rozdziały są coraz gorsze, ale może to kwestia mojego podejścia? A raczej myślenia. Tak czy siak, życzę miłego dnia, a wszystkim kobitkom najlepszego, z okazji waszego święta! Mam nadzieję, że dostaniecie górę kwiatów i czekolady :3 

Zastanawiałam się nad jakimś wydarzeniem, z tej właśnie okazji. Może rozdział specjalny? Hah nigdy nie robiłam takich rzeczy. Jeszcze się zastanowię, mimo wszystko, Po Drugiej Stronie dostaje ode mnie najwięcej miłości. Powinnam przestać tak rozpisywać się w notkach, pod rozdziałami. 

Jeszcze raz najlepszego kobietki! ( Podzielcie się czekoladą prawda?) 

 Jeszcze raz najlepszego kobietki! ( Podzielcie się czekoladą prawda?) 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❞ᴘᴏ ᴅʀᴜɢɪᴇᴊ sᴛʀᴏɴɪᴇ❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz