prolog

18 1 4
                                    

P.O.V. Narrator

Wiosenny wiatr ruszał gałęzimy drzewa wiśni przy szpitalu. Trzecie piętro, piąta sala po lewej. Sala porodowa. Krzyk kobiety... płacz dziecka... pośpieszne kroki lekarzy... pisk maszyn.... to wszystko co pamięta z ze swoich narodzin... chaous, samotność, smutek... trzy słowa opisujące jego narodziny.

5 lat później

P.O.V. Ren

-Ren pospiesz się! Zaraz idziemy do przedszkola! - głos mężczyzny rozległ się po nie dużym domu. To mój ojciec.

Zbiegłem po schodach i popędziłem do kuchni. Tata stał przy kuchence i smażył jajka. Zapach śniadania roznosił się po pomieszczeni.

-Siadaj i zjedz śniadanie- na polecenie rodzica usiadłem przy stole i zajadałem się pierwszym posiłkiem.

Po jedzeniu ja z tatą poszliśmy na przystanek, bo nie stać nas było na auto. Tata ma trzy prace. Chciał bym mu pomóc więc biorę nie które obowiązki na siebie. Ale co może zrobić jeden mały 5-cio latek?

Nie lubiłem jeździć autobusem, bo było za dużo ludzi. Ale przedszkole było daleko więc musiałem to wytrzymywać.

Gdy dojechaliśmy tata odprowadził mnie do sali zamienił kilka słów z przedszkolanką i wyszedł. Nie wiem czemu, ale miałem wrażenie, że nikt mnie nie lubi. Gdy do kogoś podchodziłem, aby się pobawić lub chociaż tylko przywitać, odchodzą lub mnie obrażają. Raz zdobyłem odwagę na spytanie się'' dlaczego nikt nie chce się ze mną pobawić?'' dostałem odpowiedź ''bo nie masz mamy i jesteś głupi i biedny'' od tamtego czasu zachowuję się, jak to ują tata ''jak taka cicha myszka''.

Najgorszy był Art. Był w połowie Japończykiem, a w połowie Amerykanem przez to miał dużą sympatię ze strony innych. Nawet opiekunka go bardzo lubiła. A ja? Szczerze go nienawidziłem.

-Ren! - to była ostatnia rzecz jaką chciałem teraz. A mianowicie rozmawiać z panem ''popularnym'' Artem.

-Co?...-spytałem z zażenowaniem. Nie chciałem z nim rozmawiać jednak to była jedyna osoba, która wykazywała zainteresowanie w moim kierunku. 

-Mam mały problem a ty jesteś najmądrzejszą osobą jaką znam- tym mnie zszokował że tak uważa ale jednak.
-ehhh... W porządku. Więc w czym mam ci pomóc?- spytałem splatając ręce na klatce piersiowej.

-Mam problem ze zrozumieniem jak sie pisze twoje imie. Jakimi znakami się je pisze?-na te słowa lekko sie zarumieniłem.
- N-no w ten sposób-wziąłem kartkę i długopis z półki plastycznej.
Zapisałem tam swoje imie.

-I nazwisko też możesz?-spytał głupkowato się uśmiechając.
-A po co?-spytałem bo naprawdę chciałem wiedzieć.
-Bo mama mi powiedziała że jak chce się z kimś zaprzyjaźnić to muszę poznać tą osobę zaczynając od tego jak się pisze jego imie-lekko się zaśmiał.

P.O.V. Art

W końcu odważyłem się go o to spytać.
-A po co?-spytał.
-Bo mama mi powiedziała że jak chce się z kimś zaprzyjaźnić to muszę poznać tą osobę zaczynając od tego jak się pisze jego imie-lekko się zaśmiałem.
Jednak jemu nie było do śmiechu.

Jego twarz wyglądała smutno. Jak by miał się zaraz popłakać. Wziął długopis do ręki i dopisał nazwisko.
-Masz... Ale nie wiem czy możemy się zaprzyjaźnić...-te słowa bolały. Ale nie zamierzałem się poddać.

9 lat później (Ren lat 14 a Art 15)

P.O.V. Ren

Byłem w drodze do szkoły, gdy usłyszałem ten wkurzający głos.
-REEEEEEEEEEEN- Od tyłu przytulił...nie, przykleił się Art.
-Możesz mnie puścić? Ludzie będą sie na nas gapić-powiedziałem rozglądając się już za nie proszony mi wzrokami.
O dziwo nikogo to nie zainteresowało.

Chodziłem z nim do jednej klasy co mnie wkurzało. Tak naprawdę powinienem iść teraz do drugiej klasy szkoły średniej niższego stopnia (chūgakkō) ale przenieśli mnie do pierwszej klasy średniej szkoły wyższego stopnia kōtōgakkō lub kōkō)

(dp.a. wujek google pomógł mi z opczajeniem edukacji w japonii uwu)

Co prawda była płatna i nie obowiązkowa ale tata namówił mnie na nią abym miał większy wachlarz możliwości pracy w przyszłości. Jestem mu za to wdzięczny jednak pracuje już na czterech etatach. Ja aby mu pomóc mam dwa etaty.
Dużo z tego nie ma zważając na to że mam jeszcze 14 lat, ale każdy grosz się liczy.

-Dobra dobra. Ale i tak uważam że jesteś za ponury-powiedział odchodząc krok do tyłu, aby zrobić odstęp pomiędzy nami.
-To mnie zostaw jak ci to przeszkadza.-powiedziałem odchodząc.
-Ej noooo. To nie jest powód żebym cie nie lubił. Ale uśmiechnąć byś sie mógł- jego głos mnie denerwował. Przyspieszyłem krok.

-Reeen-chaaan-to mnie wkurzyło.
-Nie nazywaj mnie tak!-wszyscy którzy szli do szkoły zatrzymali się i spojrzeli na mnie.
Zestresowałam się i wbiegłem do szkoły.

_____________________
722 słów. Nwm po co to piszę :^

CZEEEEŚĆ W NOWYM YAOI
-Ale ty nie skończyłaś jeszcze tamtych
CICHAĆ
Dzisiaj tak mi sie zachciało popisać i se na wordzie (czy jak tam sie to pisze) popisać jakiegoś Yaoica. Ale mi sie tak to spodobało że wstawiam to na watt.
Pozdrawiam:
as_in_the_hat

Często pisze w kom i jest aktywny/a.
To wszystko moje krasnoludki uwu.
Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj lub jutro będzie kolejny rozdział.
Baaaaaay~~~

Znowu on [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz