Tęsknota

509 20 3
                                    

Marek usiadł na chwilę, na ławce aby znów poczuć się chociaż na chwilę jak dawniej. Czuł, że z godziny na godzinę tęskni za rodziną coraz bardziej. Nawet przyłapał się na tym, jak co pięć minut sprawdza czy dzieci już nie dzwoniły do niego.

- Dobrzański, o tej godzinie to oni jeszcze śpią pomyślał - i ruszył przed siebie.

Wyszedł biegać pierwszy raz od służbowego wyjazdu z Nadią. Znów wrócił wspomnieniami do tych dni, kiedy Ula walczyła o ich związek, jak się martwiła, jak czekała. Ba, jak myślała, że on i Nadia.. Przecież to taki absurd, że on nie wie jak ona mogła tak pomyśleć.  Po chwili się zreflektował i przypomniał sobie te wszystkie dni, kiedy nie było z nim żadnego kontaktu, jak ją zostawiał samą.. Nawet wtedy, gdy Kuba trafił do szpitala. Ona tyle razy na niego czekała.

-A ja co? Jak zawsze wszystko ważniejsze od nich, zawsze presja, która mnie przerosła. A ja robiłem to przecież dla nich, gdybym tylko wiedział, że do tego doprowadzę.. Ale skąd miałem wiedzieć, przecież to Ula, moja Ula.. Oni nie mogli tak długo ciągnąć tego romansu.. Przecież bym zauważył.. - Marek biegł tak kolejny kilometr, a po jego policzkach płynęły łzy.. Nie potrafił już nad tym zapanować, nie chciał być już twardzielem, który wszystko zniesie. Nie chciał być najlepszy, nie chciał już nikomu nic udowadniać. Chciał tylko swoje życie wśród rodziny, którą z Ulą zbudowali, a nad którą wiszą teraz czarne chmury.

Nim się zorientował był już po drugiej stronie parku, jego nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Przystanął przy domu Cieplaków. Wahał się, czy wejść przywitać się z Józefem. Nie chciał dokładać sobie kolejnych przykrości i słuchania pytań co z nim i Ulą. Z zamyślenia wyrwał go głos Józefa.

- Marek?! Co Ty tutaj robisz?- zapytał zdziwiony Cieplak.

- Cześć tato, wyszedłem pobiegać i jakoś znalazłem się tutaj - westchnął, próbując wyrównać oddech.

- Widzę, że razem z Ulą zaczęliście biegać. Sportowa rodzina się z Was robi. - zaśmiał się Józef.

- Nie potrafię znaleźć sobie miejsca w domu, myślałem, że gdy się przewietrzę to będzie mi lepiej. Bardzo za nimi tęsknię - spojrzał na Józefa z oczami pełnymi łez.

- Marek! Ty płaczesz, synu chodź, wejdź do domu. Beti i Jasiek jeszcze śpią to porozmawiamy.

- Tato, nie będę zabierać Ci czasu, muszę wracać bo zaraz muszę jechać do Firmy.

- Nie wypuszczę Cię bez śniadania, koniecznie wejdź, chociaż na chwilę - Ula by na pewno tego chciała. Później podwiozę Cię do domu, nie będziesz biegał w tak niskich temperaturach bo zapalenia płuc dostaniesz - powiedział niczego nieświadomy Cieplak, który nie do końca wiedział jak poważna jest sytuacja i że małżeństwo najstarszej córki niedługo się rozpadnie.

- No dobrze, pół godzinki - przytaknął Marek, który chociaż w ten sposób chciał spełnić prawdopodobne życzenie Uli.

Marek wszedł do kuchni, zobaczył, że na stole stoi przyszykowane śniadanie. Józef jest wspaniałym ojcem, pomyślał Marek, który odkąd nie ma Uli codziennie jadł na śniadanie omlety na zmianę z płatkami śniadaniowymi.

Józef zaparzył Markowi gorącą herbatę i usiadł na przeciwko swojego zięcia.

- Częstuj się - powiedział z uśmiechem Józef.

-Dziękuje tato - odpowiedział Marek, biorąc do ręki skibkę chleba, po czym zapytał Józefa. - Jak Ty sobie poradziłeś, gdy mama Uli odeszła?

-Wiesz Marek, Ula była już prawie dorosła, bardzo dużo mi wtedy pomogła, gdyby nie ona chyba nie dałbym sobie rady. Masz ogromne szczęście Marek. Wiem, że to zabrzmi banalnie bo to moja córka, ale Ula to prawdziwy skarb i bardzo się cieszę, że między Wami zaczęło się układać. - uśmiechnął się Cieplak.

- No właśnie tato.. Muszę Ci powiedzieć, że.. - zaczął wyjaśniać, że musi przygotować dzieci na rozwód, gdy właśnie z góry zeszła Beatka, która zaspanym głosem powitała Marka słowami:

- Marek? Nie spodziewałam się Ciebie! Coś się stało? - zapytała zmartwiona.

- Nie, Beti. Wszystko w porządku, poszedłem biegać i tata mnie zauważył przez okno i nie mogłem odmówić tak pysznego śniadania. - uśmiechnął się Marek, a w jego policzkach pokazały się dołeczki.

- Rozumiem, ale to do maratonu się szykujesz, że aż na Rysiów dobiegłeś - droczyła się z Markiem Beti.

- Beatka!! - zganił córkę Józef, po czym dodał:

- Marek powinieneś nas częściej odwiedzać, odkąd urodziła się Julka z Ulą przychodzicie tylko aby przywieźć i odebrać dzieci. Dzisiaj musisz koniecznie przyjechać na obiad - uradował się na tę myśl Józef.

- Tato, dzisiaj nie mogę, mam bardzo dużo pracy, nawet nie wiem, o której wyjdę z firmy - kłamał Marek, nie chciał nadużywać gościnności, szczególnie teraz kiedy z tyłu głowy miał rozwód, wiedział, że relacje z Józefem także się osłabiają, nawet nie myślał, że może być inaczej.

- Ja dzisiaj z Jaśkiem mamy dużo do załatwienia, prosił mnie żebym pomogła jemu i Wojtkowi przygotować plener na zdjęcia, więc wrócimy dopiero na kolację. - powiedziała Beatka.

- Widzisz Marek, nie możesz zostawić starego teścia samego - nalegał Józef.

- No dobrze, przyjadę na siedemnastą, jeśli to nie problem, mam naprawdę bardzo dużo pracy.- Uległ Marek. Odkąd jego rodzice odeszli, Józef był dla niego jak ojciec, który także niedługo odejdzie - pomyślał.

- Dobrze, przygotuje Twój ulubiony obiad. - ucieszył się Józef.

- Schabowy i mizeria - nadal droczyła się z Markiem Beatka.

- Przecież to najbardziej wykwintne danie - odpowiedział ze śmiechem Marek i pierwszy raz od dawna naprawdę się roześmiał.

Z dobrego humoru na ziemię sprowadził go telefon od Sebastiana, który wręcz krzyczał do słuchawki, że ma natychmiast zjawić się w firmie bo w przeciwnym razie się zwolni i już nigdy nie wróci. Marek wstał od stołu i tylko powiedział Józefowi, że mają problem w firmie i że przyjedzie prosto po pracy to mu wszystko wytłumaczy.

Po 15 minutach był już w aucie Seby, który w skrócie powiedział mu o nowym pomyśle nowej Pani prezes, która na drugie imię powinna mieć na imię Drama. Marek wpadł do domu, szybko się uszykował i pojechał gasić pożar w firmie. Kolejny pożar w jego życiu, ten może chociaż uda się opanować, pomyślał i zadał Sebastianowi bardzo ważne pytanie.

Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz