o7

570 69 38
                                    

×××

Koutaro napisał jeszcze tego samego dnia. Właśnie ten jeden sms o treści "dobranoc akaashi!" aktywował całą machinę przyszłych zdarzeń, o których każdy z nich na razie tylko marzył.

Kolejne dni były wypełnione licznymi wiadomościami i kilkoma długimi, nocnymi rozmowami przez telefon, gdzie poznawali siebie coraz bliżej. Za każdym razem przechodziły ich przyjemne ciarki, a serca zaczynały drżeć, gdy po drugiej stornie słuchawki słyszeli głos tego drugiego.

Dla sowiego chłopca barwa głosu Akaashiego kojarzyła się z pierwszymi promieniami słońca o poranku, które zawsze przyjemnie otulały jego twarz, budząc go do życia. Akaashi za to zawsze z tyłu głowy miał wspomnienie dziecięcych lat, gdzie wszystko było tak beztroskie i radosne . Miał nawet wrażenie, że od czasu ich pierwszego spotkania, po części wrócił do tych pociesznych, młodzieńczych dni.

Przypadkowe schadzki na uczelni kończyły się wymianą zdań, której nikt nie chciał przerywać. Każdy z nich był podekscytowany wszelkim kontaktem między nimi do tego stopnia, że w takich chwilach złoto i błękit ich oczu wydawał się skrzyć nieznanym dotąd blaskiem, a policzki nieznacznie się rumieniły.

Bokuto emanował nową energią, której Kuro i Kenma jeszcze u niego nie widzieli. Choć różnica nie była zbyt wielka, to dało się zauważyć drobne zmiany. Był bardziej zamyślony i prawie nigdy nie słyszał jak ktoś go woła. Na jego twarzy błądził ten głupi uśmieszek oraz coraz trudniej przychodził do niego upragniony sen. Przez to często w nocy chodził do kuchni, by wypić herbatę (albo dwie), a po tym próbował chociaż na chwilę wyrzucić spod powiek obraz chłopaka o oczach wzburzonego oceanu, aby zapaść w upragniony sen.

Kozume i Tetsuro wymieniali się w tedy tymi pełnymi ciepła i zrozumienia spojrzeniami oraz wymownym uśmiechem. Żadne słowa nie były potrzebne, bo na pierwszy rzut oka każdy wiedział, że cieszyli się szczęściem swojego przyjaciela.

Oikwa oraz Sugawara również widzieli różnice w zachowaniu Akaashiego. Częściej się uśmiechał, był bardziej otwarty i pozytywnie nastawiony do większości spraw. To było coś dla niego wręcz nie spotykanego, a oni nie wiedzieli, jak powinni się zachowywać. Mimo wszystko szybko przyzwyczaili się do nowej strony Keijiego i w pełni go wspierali, a nawet w pewnych momentach cieszyli się bardziej od niego.

W tym czasie z tyłu głowy Koutaro krążyła pewna myśl. Nie był pewny co do tego, ale po tygodniu uznał, że więcej tak nie wytrzyma i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Po wtorkowych wykładach, gdy kończyli o tej samej porze, sowi chłopiec napisał do Keijiego by zaczekał na niego przed budynkiem. Strasznie się stresował, ale już nie było odwrotu.

Podbiegł do czarnowłosego stojącego przy ławce, gdzie zaczęła się ich krótka znajomość.

- Cześć Akaashi! - przywitał się radośnie, choć zaczęło go nieprzyjemnie ściskać w brzuchu.

- Hej Bokuto-san. - odpowiedział Akaashi z jednym z najpiękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widział Bokuto. - Potrzebujesz czegoś?

W tym momencie zaschło mu w gardle.

Przełknął ślinę.

- Em bo tak się zastanawiałem.. - zaczął mówić, gdy ruszyli w stronę bramy - czy  byś może nie chciał.. iśćzemnąnarandkę. - powiedział ostatnia część na jednym wydechu.

Akaashi nie do końca wszystko zrozumiał.

- Mógłbyś powtórzyć, bo nie dosłyszałem końca? - poprosił.

Koutaro wziął duży wdech, by powiedzieć to jeszcze raz tyle, że wolniej.

- Chciałbyś pójść ze mną na randkę?

Keiji zatrzymał się gwałtownie, a na jego poliki wstąpił róż. Nie spodziewał się tego pytania kompletnie, co nie zmienia faktu, że jego serce waliło zbyt mocno po nim. Schylił głowę, by zakryć włosami rumieniec, choć to zbytnio nie pomogło, bo Bokuto już go widział. Chwilę później padła cicha odpowiedź:

- Pewnie.

Żaden z nich nie dowierzał w to, co się właśnie wydarzyło.

×××

kampus; bokuakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz