o1

1K 78 12
                                    


×××

Zagubione promienie słońca zaczęły błądzić po twarzy zaspanego chłopaka, który przeciągał się leniwie w swoim łóżku. Mozolnie zszedł z miękkiego materaca i mierzchwiąc swoje włosy, powłóczył się do łazienki.

Z pół otwartymi oczami umył twarz oraz zęby i teoretycznie ogarnął swoje troszkę już przydługie włosy, ale dalej panował tam chaos. Gdybyście zapytali o to Bokuto, to by tylko odpowiedział, że jest to artystyczny nieład. Oczywiście z naciskiem na ARTYSTYCZNY, bo nigdy by się nie przyznał, że nie umie poskromić swoich włosów, które żyły swoim życiem.

Ubrał się w za dużą na niego, szarą bluzę i jakieś czarne spodnie wyciągniete z dna szafy. Nie umiał znaleźć pasujących do siebie skarpetek, więc na prawej nodze wylądowały śpiące sówki, a na lewej uśmiechały się do niego urocze kotki, które lizały swoje łapki. Nie był pewien czy ta skarpetka w ogóle do niego należała, ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Wzruszył tylko ramionami, złapał za torbę z notatkami i ruszył do drzwi, mijając śpiącego na kanapie Kuro. Na ten widok tylko się rozczulił.

– Na pewno grał do późna z Kenmą – mruknął pod nosem, przy czym wywrócił oczami z uśmiechem.

Kozume często u nich przesiadywał do późna, ale rzadko zostawał na noc. Był jak bezpański kot, którego nigdy nie da się zatrzymać przy sobie. Dziki i nieuchwytny.

Blondyna i kruczowłosego ciągnęło do siebie już od dawna, ale żaden nie robił nic w tym kierunku. Bokuto nie chciał się w to mieszać. To była ich prywatna sprawa.

Założył adidasy na nogi i cicho zamknął drzwi, by nie budzić śpiącego w salonie chłopaka. Zeskoczył szybko po licznych schodach, nucąc wczoraj gdzieś zasłyszaną piosenkę, a gdy był już na parterze, otworzył szeroko drzwi i wciągnął świeże powietrze do płuc.

– Hej, hej, hej! Jaki piękny dzisiaj dzień! – powiedział pozytywnie zaskoczony. Po niewyspaniu zostały tylko cienie pod oczami.

Ziewnął.


No dobra, nie tylko.

×××

kampus; bokuakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz