Rozdział 12

1.7K 57 30
                                    

Niedługo później...

Pov Lexy
My z Julią złapałyśmy za nogi, a chłopaki za ręce. Całe szczęście, że to taki chudy kurdupel z niej był, bo chociaż lekka jest. Z tego całego stresu to dostaliśmy takiego spida, że dojście do domu zajęło nam chyba z 15 minut. Normalnie trwa do pół godziny. Ale to dobrze. Chociaż nikt nas nie zauważył. Ogólnie to na tym zadupiu raczej żadnych ludzi nie ma. Nie wiem co my teraz zrobimy. No kurwa, mamy trupa na pokładzie! Mam nadzieję, że Julka coś wymyśli, bo chyba jedynie ona może nas uratować.

L. - To co z nią zrobimy? - Pyta przyjaciół wpatrując się w leżącą na ziemi Natalię.
M. - Może gdzieś ją zakopiemy? Albo można ją do tego jeziora wrzucić. - Mówi całkowicie poważnie.
J. - Pojebało Cię? To jest najgłupsze co można by zrobić w tej sytuacji!
M. - Dobrze, to myśl sobie sama jak taka mądra jesteś. - Przewraca oczami i jak gdyby nigdy nic idzie usiąść na kanapie.
L. - Ludzie, skupcie się! To nie czas na kłótnie.
K. - Ja proponuję trochę wyluzować moi drodzy. Może jakieś drineczki? - Stwierdza spokojnym głosem i sprawia wrażenie, że cała ta sytuacja go nie stresuje.
J. - Boże, wy się nie nadajecie do takich rzeczy! - Wykrzykuje już mocno wkurzona, a do jej oczy napływają łzy.
M. - Nie wiem jak Ty, ale ja na codzień nie ukrywam ciała byłej koleżanki. - Mówi otwierając sobie piwo.
L. - O kurwa! - Podskakuje przerażona słysząc pukanie do drzwi. - Japierdole, to na pewno policja.
M. - Co ty pierdolisz. Skąd tu nagle gliny?
L. - Nie wiem, może ktoś nas widział jak niesiemy ciało. Japierdziele, już po nas. Błagam zróbcie coś! - Mówi roztrzęsiona nie mogąc złapać oddechu.
M. - Spokojnie, nie krzycz tak. Z resztą chyba już sobie poszli. - Próbuje uciszyć dziewczynę i zaczyna nasłuchiwać czy jeszcze ktoś tam jest.
L. - Ta kurwa. Na pewno. - Odpowiada gdy nagle pukanie się powtarza.
K. - Dobra, ja to załatwię. - Spokojnie bierze oddech, poprawia bluzę i idzie w stronę drzwi. - Witam serdecznie! - Mówi z uśmiechem na twarzy.
Nieznajomy - Cześć, Przemek jestem. Przyjechałem tu z dziewczyną i szukamy jakiegoś sklepu spożywczego. Wiesz może gdzie jest jakiś najbliższy?
K. - Kurde, ja tutaj nie mieszkam, więc ciężko mi stwierdzić. - Odetchnął z ulgą, że to nie policja.
Przemek - Cholera, to szkoda. Ale bardzo ładny ten domek. Co Cię tutaj sprowadza?

Tymczasem u reszty...

L. - To chyba nie policja. - Mówi siedząc przerażona i próbując cokolwiek usłyszeć.
J. - Też mi się tak wydaje. Tylko pytanie kto to w takim razie.
L. - A co jak ten ktoś będzie chciał tu wejść?
M. - Po co miałby tu wejść?
L. - Nie wiem Marcin. Może mu się srać chce. Skąd nam wiedzieć? - Odpowiada piskliwym głosem i już prawie ze łzami w oczach.
M. - Daj spokój. Kuba nie jest, aż tak głupi, żeby mając na chacie trupa wpuszczać jakiegoś obcego typa.
J. - Dobra, niech on już kończy tą pogawentkę, bo nie mamy czasu.
L. - Cicho, słyszycie to? Gościu chyba się pyta czy Kuba może się o coś spytać swoich znajomych.
J. - Kurwa, on chyba chce tu wejść. - Mówi coraz bardziej przerażona.
M. - Dobra, mam pomysł.
L. - Czemu ściągasz koszulkę? - Pyta niewierząc własnym oczom.

U Kuby...

P. - Mogę poznać twoich kumpli? Też będziemy tutaj kilka dni, więc moglibyśmy razem sobie miasteczko pozwiedzać.
K. - Wiesz, moi znajomi są raczej nieśmiali i w sumie wczoraj trochę nam się zabalowało, więc są w niewyjściowym stanie. - Rozmawia coraz bardziej zestresowany, ale cały czas próbuje udawać, że wszystko jest dobrze.
P. - A tam! Myślisz, że nie widziałem człowieka na kacu? - Mówi z ogromnym uśmiechem. - To co, mogę wejść?
K. - Nie jestem prze... -  W tym momencie czuje czyjąś rękę ma jego ramieniu.
M. - Kochanie, z kim tu tak długo rozmawiasz? - Podchodzi do Kuby w samych szortach i zaczyna mówić bardziej damskim głosem.
K. - Co jest kurwa. - Szepcze po cichu do siebie.
M. - A Ty to kto? - Dokładnie mierzy wzrokiem Przemka od góry do dołu tuląc się do Kuby.
P. - Przemek jestem. - Z ogromnym zdziwieniem na twarzy wyciąga do Dubiela rękę na przywitanie, jednak ten tylko na nią wymownie spojrzał. - Ja może już pójdę chłopaki. Nie będę wam przeszkadzał, bo i tak się zagadałem. - Kontynuuje zawstydzony.
M. - Racja. Chodźmy misiaczku, bo stygnę. - Mówi po czym zarzuca seksownie biodrem i zamykając drzwi posyła Przemkowi buziaka.
K. - Stary, co to kurwa miało być? - Pyta zszokowany całą sytuacją.
M. - Nie dziękuj. Ma się ten urok osobisty. - Zarzucił ręką udając, że posiada bujne długie włosy przy czym złożył usta w dziubek i dumnie pomaszerował do przodu.
K. - Dobre. - Powiedział do siebie po czym zaczął się śmiać.

L. - Dobra ziomy. Teraz burza mózgów i wymyślimy co robimy z tym trupem w salonie. - Stwierdza po powrocie chłopaków.
M. - Ja już mówiłem. Rzućmy ją w jakieś krzaki czy inne chaszcze.
J. - A ja mówiłam, że to najbardziej zjebany pomysł na jaki mogłeś wpaść. Ktoś ma jakieś inne propozycje?
L. - A może by tak upozorować samobójstwo? - Nagle ją olśniło przypominając sobie monetę rozmowy z Natalią.
J. - No dobra. Powiedzmy, że było to samobójstwo, ale niby z jakiego powodu?
M. - Ale my nie musimy znać powodu. O takich rzeczach raczej się nikomu nie mówi.
J. - A niby jak popełniła to samobójstwo? - Wciąż nie do końca jest pewna czy to co mówi Lexy ma sens.
L. - Mogła skoczyć z balkonu. Idealnie pod balkonem są granitowe płytki, więc myślę, że nie przeżyłaby takiego upadku.
K. - Jula, mów co chcesz, ale to ma kurwa sens.

Godzinę później...

Pov Marcin
Zataszczyliśmy z Kubą Natalię na górę. Jebaniutka taka mała i chuda, a jednak ciężkie to. W czterech było o wiele lżej ją nieść. Stwierdziliśmy, że musi być to wszystko jak najbardziej wiarygodne i po prostu zrzuciliśmy ją z tego balkonu. Laski stały na dole, żeby w razie czego kontrolować jak to wygląda. W życiu bym nie pomyślał, że kiedykolwiek będę musiał upozorować czyjeś samobójstwo, ale z drugiej strony to nawet ciekawe doświadczenie. W końcu jak to się mówi: trzeba wszystkiego kiedyś spróbować. Jak byłem mały to zawsze chciałem popełnić jakąś zbrodnię w sumie. Nigdy nie przypuszczałem, że akurat będzie to zbrodnia z udziałem przyjaciółki mojej dziewczyny, ale jak mus to mus.

Pov Julka
Nie wiem czy słusznie postąpiliśmy. Może trzeba było po prostu przyznać się do wszystkiego? Za zajebanie kogoś gałęzią chyba nie dostałaby jakoś dużo lat. Chyba... Ale jakby moja mama dowiedziała się co tutaj naprawdę zaszło to chyba byłabym kolejną ofiarą jakiejś gałęzi...

Pov Lexy
Dobra, chyba wszystko ogarnięte. Natalia leży na tarasie, chałupa w miarę ogarnięta, wszelkie ślady zatarte, więc można powiedzieć, że kryzys zażegnany. Trochę mi jej szkoda, bo jeszcze dodatkowo przyjebała głową w barierkę od balkonu, gdy chłopaki ją zrzucali. Jednam z drugiej strony to sama tego chciała. Trzeba było tak nie fikać... Oby tylko wszystko poszło zgodnie z planem i policja nam uwierzyła. Chociaż myślę, że pewnie mamusia mi pomoże. W końcu Erickowi pomogła, więc mi łaski niech nie robi.

Pov Kuba
Niby to moja siostra, ale jakoś nie jest mi jej szkoda. Zawsze miała we mnie wyjebane i za każdym razem zabierała mi ostatni kefir z lodówki. Jak ja tego nienawidziłem... Pewnie czasami będę za nią tęsknił, ale płakać za nią nie będę. Mam tylko nadzieję, że policja nam uwierzy. Chociaż trzeba przyznać, że to wszystko w miarę trzyma się kupy.

L. - To kto dzwoni na policję?
J. - Na pewno nie ja. - Odpowiada drżącym głosem.
M. - Ja w sumie mogę zadzwonić.
J. - A co jak oni nam nie uwierzą? Pewnie będą nas wszystkich przesłuchiwać. Co ja im powiem? - Widać, że jest najbardziej przerażona wśród zgromadzonych.
M. - Zluzuj majty Kostera. Była była i się zmyła, a nam chuj do tego czemu to zrobiła. - W przeciwieństwie do Julii zdaje się być całkowicie wyluzowany.
K. - Pamiętajcie, że jak policja przyjedzie, to trzeba sprawiać wrażenie załamanych.
M. - No Julka to chyba udawać nie musi. - Po raz kolejny zaczepia koleżankę.
J. - Możesz się ode mnie odpierdolić? W przeciwieństwie do was wszystkich mam jakieś uczucia. Czemu ja w ogóle dałam się w to wpakować? - Coraz trudniej zapanować jej nad emocjami przez co na zmianę krzyczy i płacze.
L. - Damy radę ludzie. - Inicjuje wielki grupowy uścisk wsparcia. - A jak coś będzie nie tak to pójdziemy wszyscy razem do paki. Sama nigdzie nie idę. - Mówi próbując trochę rozbawić te podłamane towarzystwo.

_________________________________________
Dzisiaj trochę krócej, ale akurat w tym momencie idealnie pasowało mi zakończyć ten rozdział. 😂 Postaram się, żeby kolejny był dłuższy i może rozpoczął się w nim jakiś nowy wątek. 👀 I na koniec mam pytanie. Czy wam też się pomieszała kolejność rozdziałów? 🤯

To nie był tylko zakład... || Lexy i MarcinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz