rozdział 3

2K 63 0
                                    

Jakoś dotarłam do domu, ignorując telefony od Adama. Spotkanie z tym mężczyzną było tak ogromnym zaskoczeniem, że kompletnie nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Próbowałam po prostu oczyścić umysł zrzucając z siebie sukienkę i niewygodne obuwie i skierowałam się prosto w stronę łazienki. Zaczęłam popołudnie od kąpieli, chwytając lampkę wina i zanurzając ciało w ciepłej, niemal gorącej wodzie. Rozluźniłam mięśnie i oparłam głowę wygodnie o puchowy ręcznik, który podłożyłam wcześniej. Upiłam łyk czerwonego wina i odstawiłam je na taboret stojący obok. Przymknęłam oczy i zanurzyłam się po samą brodę w wodzie.

Obrazy w mojej głowie zaczęły się same kształtować, przez co oczy natychmiast zwilgotniały. Próbowałam odciągnąć moje myśli od tych wszystkich wydarzeń i zapomnieć, skupić się na czymś teraźniejszym, ale to nic nie dawało. Nie potrafiłam wymazać tych wszystkich okropnych uczuć, które w sobie nosiłam tyle lat. Spotkanie z brunetem, którego nigdy więcej nie chciałam spotkać, a wręcz marzyłam by coś mu się stało przypomniało mi każdą sytuację, kiedy ze mnie kpili i szykanowali. Każda obelga skierowana w moją osobę, każdy szyderczy uśmiech sprawiały, że miałam ochotę zniknąć. Zapaść się pod ziemię, uciec przed jakąkolwiek możliwością spotkania jego i każdego innego drania, który krzywdził mnie codziennie. Nie radziłam sobie z tym, myślę, że nikt nie jest przygotowany na tak intensywną nienawiść ze strony innych ludzi. A ja byłam tylko szesnastoletnią dziewczyną, która była nieco grubsza od innych. Czy mój wygląd mógł im tak bardzo przeszkadzać? Czy to, że nie wyglądałam jak pozostała większość dziewczyn ze szkoły mnie skreślała? Bo nie byłam wystarczająco szczupła? A może to fakt, że nie nosiłam najlepszych, markowych ciuchów bo po prostu nie było mnie na nie stać, tak bardzo im przeszkadzał? Zadawałam sobie wtedy te pytania codziennie, prosząc rodziców o nową bluzkę czy lepszą torebkę. Teraz już wiem, że nie chodziło wcale o to. To nie miało takiego znaczenia. Byłam po prostu za cicha, bałam się mówić, zawsze w kącie z książką w ręku. Teraz już wiem, że byłam po prostu łatwym celem, kimś za kim nikt nie stanie, kimś kto się nie poskarży i będzie to znosił w milczeniu, kiedy inni mnie powoli wykańczali. Pamiętam wszystkie te chwile kiedy wracałam do domu z oczami pełnymi łez, często w zabrudzonych ubraniach przez podstawianie mi nóg i popychanie.

Zanoszę się płaczem, czując nadchodzący atak paniki. Nabieram gwałtownie powietrza by za chwilę je wypuścić i tak po raz kolejny i kolejny. Łapię się za brzegi wanny i prostuję się by nie zachłysnąć się wodą. Oddycham szybko, próbując unormować swój chaotyczny oddech. Przysuwam nogi do swojej klatki piersiowej, układając brodę na kolanach. Normuję swój oddech, uspokajając się i oddychając głęboko. Otwieram szeroko oczy, wiedząc, że nie chcę by jakiekolwiek wspomnienia i te chwile do mnie powróciły. Ten czas to zamknięty okres, o którym nie chciałam pamiętać. Obiecałam sobie, że do tego nie wrócę, już nigdy więcej.

Odetchnęłam głęboko na powrót układając głowę na brzegu wanny. Przymknęłam powieki oczyszczając umysł z myśli. Moczyłam się przez prawie godzinę, przez co moje palce pomarszczyły się od zbyt długiego przesiadywania w wodzie. Wrzuciłam na siebie cienką bieliznę i swój ulubiony, za duży sweter, który spokojnie sięgał mi do połowy ud. Chwyciłam kieliszek i butelkę wina i skierowałam się do salonu, w którym umieściłam duży ciemno zielony fotel zaraz przy oknie balkonowym. Uwielbiałam przesiadywać w tym miejscu kiedy zachodziło słońce, a ja z kubkiem ciepłej herbaty mogłam obserwować otaczający mnie świat. Po zmroku potrafiłam przesiedzieć tu kilka godzin, obserwując przejeżdżające samochody i ludzi, którzy kręcili się po chodnikach, zazwyczaj biegnąc gdzieś szybko, nie zwracając na nic uwagi, wszyscy byli tak bardzo zabiegani i zawsze się spieszyli.

Usłyszałam jak drzwi do mieszkania się otwierają i odwróciłam głowę, choć dokładnie wiedziałam kto mógł do mnie przyjść. Tylko jedna osoba miała klucze do mojego apartamentu. Rzuciłam jej słaby uśmiech w czasie kiedy zdjęła buty i podeszła, siadając zaraz obok na sofie.

-Siedzisz skulona, wpatrując się w ciemny widok za oknem, do tego trzymasz niemal pustą butelkę wina. Gadaj co się stało.- zażądała, łapiąc mnie za rękę.

Wstałam by ucałować ją w policzek i ruszyłam do kuchni. Usłyszałam za sobą jej kroki, kiedy wkroczyłam do pomieszczenia i wyjęłam jej kieliszek, nalewając jej pokaźną lampkę trunku.

-Dostałam wywiad.- Powiedziałam w końcu, podając jej kieliszek i skupiając się na moim. Upiłam porządnego łyka, uśmiechając się do niej krzywo.

Never Yours PREMIERA 15.11.2023 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz