Lekcja dawno się skończyła, a ja dalej siedziałam w łazience. W ogóle nie poszłam już na żadne zajęcia, po prostu kuliłam się na podłodze w kabinie i czekałam. Nie wiedziałam, na co... może aż się obudzę i okaże się, że wszystko jest w porządku i że wcale nie zostałam tu ściągnięta tylko po to, żeby być czyjąś bronią przeciwko oszalałej duszy wilkołaka? Pomyślałam też, że potem pewnie nas stąd wykopią, jak tylko pozbędziemy się za nich problemu. Przyjęcie nas do Strix było zbyt piękne, żeby mogło być bezinteresowne.
Dopiero po porze obiadowej usłyszałam, jak ktoś puka do drzwi mojej kabiny. Postanowiłam się nie odzywać, ale osoba po drugiej stronie nie odpuszczała i szarpnęła za klamkę.
- May, wiem, że tu jesteś. Czuję twoją aurę - usłyszałam April po drugiej stronie. - Hej, znalazłam ją! - krzyknęła do kogoś.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi. April stała w towarzystwie Tiny i Caspra. Wszyscy wydawali się zmartwieni, ale nie miałam siły, żeby się tym przejmować. Już wystarczająco dużo energii zjadło moje myślenie o duchu.
- May, wszystko w porządku - chłopak odezwał się jako pierwszy, a ja od razu poczułam narastającą we mnie złość, którą wywołał dźwięk jego głosu. - Naprawdę panika jest zbędna, wszyscy przecież...
- Nie, nie jest zbędna - warknęłam, pozwalając przemawiać swojej wściekłości. - Jesteś taki mądry, pieprzony fortis, Pan Więcej Niż Jednego Zaklęcia. Czujesz się bezpieczny, co nie? Ściągnęli dwieście nowych osób jako dodatkową pożywkę i nawet nie możemy stąd uciec. W dodatku jesteś najmocniejszy z nas, więc wszyscy jesteśmy przed tobą w kolejce do stania się skorupą bez pamięci.
- Skłamałem, okej? - wtrącił szybko, zanim zdążyłam dodać coś jeszcze. - To nie zależy od tego, jaką masz magię, ale musiałem was zmobilizować. Potrzebujemy większej mocy.
- Broni naturalnej, jasne - burknęłam w odpowiedzi. - Nie pisałam się na to. Dlaczego wilkołaki i wampiry mogą się uczyć, gdy wszystko jest spoko, a jak dzieje się coś złego, to bum, otwieramy rocznik dla czarownic, żeby mogły posprzątać po nich syf?
- May - April złapała mnie za rękę. - Wiem, że się boisz, ale...
- Ale co? Jestem bezpieczna, bo oprócz mnie w szkole jest około półtora tysiąca wilkołaków, sto dziewięćdziesiąt dziewięć czarownic i kilkaset nauczycieli? Czuję się pocieszona, doprawdy.
Casper nagle złapał mnie za ramiona i poczułam jak od miejsca, gdzie mnie dotykał, przeszedł mnie mocny impuls. Złość i strach minęły, czułam tylko spokój.
- Fajne, co to? - zapytałam.
- Musisz się skupić na celu, May. Obiecuję ci, że nie zostaniecie wyrzuceni zaraz po zniknięciu ducha. Ten projekt był przygotowany o wiele wcześniej, ale ze względu na sytuację został wdrożony szybciej. Nie powinnaś się czuć jak broń, powinnaś się czuć doceniona. Sama mówiłaś, że do tej pory nikt w was nie wierzył. Tutaj wierzą w was wszyscy. W ciebie, we mnie - motywował mnie. - Wilki się wkurzają, bo mamy większą moc i to wydaje się być zagrożeniem, ale to ze względu na naszą obecność poprzednie roczniki wróciły po wakacjach - bo wierzą, że ten problem zniknie jeszcze w tym semestrze, a pamięć ofiar uda się przywrócić, jeśli rozbroimy pasożyta. Strach nie jest emocją, jakiej potrzebujesz. Potrzebna jest determinacja w dążeniu do rozwoju. Możesz stać się fortis, a jednocześnie przyczynić się do ocalenia szkoły. Nikt więcej nie nazwie cię potworem, jeśli zlikwidujesz prawdziwe monstrum.
- Okej, wystarczy, kumam - uniosłam ręce w geście kapitulacji. - Tylko co ja mogę? Umiem wzniecić ogień, nic więcej, jak zresztą sam zauważyłeś.
CZYTASZ
Fortis
FantasyOpowiadanie, które uzyskało pozytywną recenzję wydawnictwa! „Tamten dzień odcisnął na mnie piętno. W końcu miałam tylko osiem lat, a już w pamięci wyryto mi obraz własnej matki leżącej na podłodze z rozdartym gardłem. Taką cenę zapłaciła za nieakcep...