Do pokoju szliśmy powoli. Kageyama lekko się denerwował przed pokazaniem mi dziadka, więc chwyciłem go za rękę, żeby się uspokoił. Mało to dało, ale dzięki temu przyspieszyliśmy nasze kroki. Po otworzeniu drzwi wszedłem jako pierwszy. Pokój był mały i pusty, ale posiadał szafę, kilka dyplomów oraz na samym środku przy ścianie stał ołtarzyk ze wszystkimi na nim akcesoriami oraz zdjęciem starszego pana. Usiadłem przed ołatrzem, a Kageyama zajął miejsce obok mnie. Złożyłem ręce do modlitwy.
- Miałeś dobre wspomnienia z dziadkiem? - zapytałem, otwierając jedno oko, żeby móc spojrzeć na ukochanego. W myślach dokańczałem jeszcze modlenie się. Chciałem wyjść przed jego dziadkiem na dobrego człowieka.
- Tak. Było ich całkiem dużo.
- Twój dziadek musiał cię kochać. Na pewno czułeś jego miłość.
- Czułem... Dlatego gdy umarł zamieniłem się w egoistycznego króla - czarnowłosy spuścił wzrok. Przysunąłem się do niego i chwyciłem za ramię. Przytuliłem się do niego.
- To był tylko stres. Ale wiesz, mimo posiadania takiego charakteru, udało mi się w tobie zakochać.
- Nie wiem, czy teraz mnie obrażasz, czy pocieszasz.
- Jedno i drugie - zaśmiałem się, podnosząc głowę z jego barku i ponownie patrząc na zdjęcie dziadka Kageyamy. Dopiero teraz zauważyłem, że mężczyzna się na nim uśmiechał. - Ja... Kocham cię. Teraz ja będę się tobą opiekował. Obiecuję to tobie i twojemu dziadkowi.
- Też cię kocham.
Po usłyszeniu tych uroczych słów od Kageyamy zarumieniłem się. Do tej pory żaden z nas nie powiedział DOSADNIE o swoich uczuciach, więc to wyznanie było swego rodzaju zawstydzające. Czarnowłosy zmienił pozycję, w której siedział, dzięki czemu był w stanie mnie pocałować. Oddałem ten pocałunek, mając nadzieję, że jego dziadek nie będzie na nas zły, że całujemy się dosłownie przed jego ołtarzem.
Odsunęliśmy się od siebie z lekkimi uśmiechami na twarzach. Kageyama wstał pierwszy, a ja zrobiłem to zaraz po nim (czarnowłosy właściwie pomógł mi wstać). Trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę pokoju rozgrywającego. Tam wyobraziłem sobie scenę, która za chwilę będzie miała miejsce. Postanowiłem, że dzisiaj pozwolę zrobić sobie mnóstwo śladów w te ostatnie dni wakacji. Jakoś ukryję je w szkole i Tobio będzie mi w tym pomagał.
Ku mojemu zdziwieniu, wyższy zamiast usiąść na łóżko, schylił się pod nie, wyciągając z bardzo daleka jakieś pudełko. Usiadł po otworzeniu go. Zerknąłem z góry, co takiego tam trzymał. Okazały się to prezerwatywy oraz żel do rozciągania, które Kageyama kupił podczas naszej wycieczki. Obok była jeszcze jakaś kartka, bez zastanowienia ją wyciągnąłem i zobaczyłem na niej (nieudany) rysunek swojej twarzy. Zaśmiałem się głośno.
- Czy to miałem być ja? Skup się lepiej na siatkówce! - śmiałem się dalej, a chłopak odebrał mi kartkę. Rzucił ją na parapet przy oknie, jakby nie miała już znaczenia.
- Sam pewnie rysujesz maszkarony!
- Owszem!
Nasze krzyki ucichły szybko. Usiadłem Kageyamie na kolanach, od razu nakierowując jego rękę na swoje krocze. Jego głowa wylądowała na moim ramieniu. Pogłaskałem tył jego głowy, dając mu znak, że może robić, co tylko chce. Jego ręka powoli wchodziła w moje spodnie, na co zareagowałem mruknięciem. Potrzebowałem pieszczot jak najszybciej, dlatego pomogłem mu w zdejmowaniu dolnej części moich ubrań. Byłem pół nagi i w dodatku siedziałem na jego kolanach. Ten widok musiał wprawić go w miłe doznania.
Jego ręka chwyciła mnie delikatnie za penisa, zaczynając go stymulować. Usta Kageyamy znalazły drogę do mojej szyi i zaczynały ją dość namiętnie obdarowywać pocałunkami. Obie te rzeczy były przyjemne, zastanawiałem się przez którą z nich powinienem jęczeć. Nie miało to chyba znaczenia, mogłem jęczeć raz z jednego, a potem z drugiego powodu. Z jakiegokolwiek powodu by to nie było, nadal będę odczuwać przyjemność.
CZYTASZ
Maid of Karasuno // KageHina
FanfictionHinata jest po uszy zakochany w Kageyamie, dlatego chce zaprosić go na wycieczkę nad morze i tam wyznać mu swoje uczucia, jednak nie ma pieniędzy, aby opłacić taką podróż. Postanawia znaleźć jakąkolwiek pracę i zarobić na nią. Szukając pracy, pewna...