5

38 3 0
                                    

Siedzieli na tym spotkaniu już kilka dobrych godzin. Oboje byli poddenerwowani, mieli być tu godzinę, jednak byli prawie pięć. Lou gładził udo swojego chłopaka kiedy rozmawiał z innymi przedstawicielami, jednak Harry był trochę nieobecny.

Myślał nad tym czy wszyscy z firmy wiedzą o ich związku, podejrzewał że część osób się domyśliła

-Idę do toalety Lou

wymamrotał w stronę starszego i spojrzał w jego stronę

-Dobrze skarbie, tylko wracaj szybko

Louis delikatnie się uśmiechnął i przeczesał swoje włosy.

Harry wstał i po prostu wyszedł z sali, przecież nie musiał każdemu mówić gdzie i po co idzie.

Lou był już bardzo zdenerwowany, spędzili tu prawie cały dzień, praktycznie nie mogli stąd wyjść tylko dlatego, że jeden z przedstawicieli nic nie rozumiał i wszytko przekręcał.

Minuty mijały A oni rozmawiali, w tym samym momencie Harry próbował wyjść z łazienki. Jeden z pracowników, który miał można powiedzieć obsesje na punkcie zielookiego, więc pomyślał że przetrzymywanie go w łazience będzie dobre. No tak średnio to było dobre, Harry był przerażony i starał się wyjść. Miał ochotę się rozpłakać, jednak wiedział że płacz tu nie pomoże. Jack przycisnął go Do ściany, Loczek próbował się jakoś wyrwać jednak przez stres i przerażenie był za słaby. Chwilę później poczuł mokre pocałunki na szyi, wtedy zaczął płakać. Nie dawał mu rady, tak bardzo się bał.

Lou był zaniepokojony, Harry wyszedł do łazienki prawie pół godziny temu i jeszcze nie wrócił, nie mógł się skupić na rozmowie więc wstał i wyszedł. Kierował się w stronę Łazienki, nie obchodziło go to, że nie powinien tak bez słowa wychodzić.

Zielonooki poczuł jak Jack zaczął ściągać jego bluzę, wtedy zaczął krzyczeć mając nadzieję że ktoś go usłyszy i mu pomoże. Louis rozpoznał ten  krzyk, to był krzyk jego aniołka, zaczął biec. Jack'a to zdenerwowało, przyłożył swoją rękę do twarzy zielonookiego i zacisnal szczękę. Lou szarpał w tym momencie za klamkę do łazienki, była zamknięta na klucz. Loczek płakał i się wyrywał, chciał stąd uciec i wtulić się w Lou, chciał poczuć się bezpiecznie. Louis był wkurwiony, chciał jak najszybciej ukryć w ramionach swojego aniołka i szeptać do ucha że jest bezpieczny.

W końcu wywazył drzwi, Harry z przerażenia zaczął krzyczeć mimo dłoni na swoich ustach A Jack zignorował to i kontynuował swoje poczynania. Starszy odciągną Jack'a od zielonookiego. Serce mu się łamało kiedy widział swojego aniołka w takim stanie.  Miał ochotę zabić Tego pracownika jednak wiedział że teraz najważniejszyjest jego aniołek, jedyne co zrobił to uderzył Jack'a pięścią z całej siły w nos. Szczerze? Miał nadzieję że mu go złamał. Jack jedynie złapał się za nos i wyszedł z łazienki, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Jednak to co się stało było straszne i okropne.

Zielonooki siedział cały czas w tym samym miejscu i przeraźliwie płakał, cały się trząsł i bał się otworzyć oczy. Lou był zły na siebie, za to że nie przyszedł tu wcześniej. Jedyne co zrobił to, przytulił lekko młodszego żeby bardziej go nie wystraszyć. Harry zaczął krzyczeć, cały czas miał zamknięte oczy, więc myślał że to Jack

-Hej Sun to ja

Louis delikatnie gładził jego plecy

- L-Lou

Zielonooki mocno się w niego wtulił cały czas płacząc, starszy Ucałował go w czoło i mocniej objął

- Już jest dobrze słońce, nie ma go tutaj, jesteś bezpieczny aniołku

Lou pocierał lekko jego plecy

- Z-zabierz mn-nie do domu, p-proszę

Zielonooki zaciskał pięści na jego koszulce, dalej był przerażony

- Jasne Skarbie, zaraz będziemy w domu

Lou ostrożnie podniósł chłopaka i wyszedł z łazienki.

Loczek mocno wtulił się w tors starszego i cicho płakał, nie był to tak histeryczny płacz jak wcześniej jednak dalej płakał. Żadne z nich się nie odzywało, po prostu Louis trzymał w rękach swojego płaczącego aniołka i wychodził tylnym wyjściem

- On mnie dotykał Lou

wyszeptał zielonooki i walczył z tym żeby po raz kolejny nie wybuchnąć płaczem, starszy zacisnął szczękę i mocniej go objął

- Mogę ci obiecać, że już nigdy go nie zobaczysz Aniołku, jesteś bezpieczny

Ucałował czoło młodszego i otworzył samochód. Harry tylko pokiwał lekko głową i otarł łzy drżącą ręką

- A będziesz ze mną w domu Lou?-

zielonooki cały czas szeptał i się trząsł

- Oczywiście skarbie, przecież obiecałem że Cię nie zostawię-

Louis delikatnie się uśmiechnął i otworzył samochód

- Dziękuję LouBear

- Nie masz za co skarbie

Louis wsadził młodszego do auta i po chwili sam zasiadł za kierownicą. Oboje zapieli pasy i niebieskooki ruszył.

True Love |L.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz