V. Jej niańka, śpiewająca.

24 2 27
                                    

Gdy tylko Natta zobaczyła tego bachora, złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w jego stronę, żeby tylko pogadać...

- Och witam drogie panie. Jak minęła noc w moim pałacu?

- Już dawno tak dobrze nie spałam. - ja tam nic nie mówiłam. Jeszcze bym tylko od najświętszego panicza reprymendę dostała...

- Cielu! - jakaś mała dziewczyna o blond włosach podbiegła do nas. Natta była wyraźnie niezadowolona. - Zobacz jaki prezent mam dla Ciebie! To zdecydowanie najlepszy prezent ze wszystkich, jakie tylko dzisiaj otrzymasz! - dała mu pudełko, w którym znajdywała się jaskrawa chustka. Dzieciak wyraźnie się skrzywił.

- Nie prawda! To mój prezent jest lepszy!

- Ach tak? Więc co takiego mu dałaś?

- Mojego prezentu nie da się od tak po prostu dać! Nie jest czymś co będzie tylko stało i się kurzyło! - wszyscy z zaskoczeniem patrzyliśmy na Natte. Co ona szykuje.

- Czy mogę wiedzieć, co specjalnego dla mnie przygotowałaś? - Natta stanęła bliżej mnie.

- Moja niania ma wyższe muzyczne wykształcenie, a śpiewa tak, że jak raz posłuchasz jej głosu to zakochujesz się w nim od pierwszego usłyszenia. - ona chyba sobie jaja robi.

- Nat... Panienko Natto... Ale czy wypada?

- Natarii proszę, nie bądź taka skromna. - pociągnęła mnie za ramię do orkiestry.

Matko moja... Ja już od tak dawna nie uczęszczam na emisje głosu ani chór. Jak zaśpiewam przynajmniej jedną arię bez choćby jednej pomyłki, to będzie chyba cud. Wszyscy się na mnie patrzą, a ja stoję i drżę niczym topola osika. Raz kozie śmierć, jak nie wyjdzie, to niech mnie nie obwinia potem... Zaczęłam śpiewać utwory, które akurat orkiestra miała przygotowane. Przynajmniej nie muszę śpiewać z pamięci. Gdy było po wszystkim ludzie długo patrzyli na mnie.

- Kurwa, czyżby aż tak źle mi poszło? - wyszeptałam pod nosem.

Po chwili jednak wszyscy zaczęli bić brawo i poproszono mnie o jeszcze kilka utworów. Jak nareszcie się to skończyło i ludzie zaczęli tańczyć do muzyki, ja miałam ochotę zwiać na zewnątrz, jak najdalej od ludzi. Niestety ktoś mi w tym przeszkodził...

- Ach moja droga mademoiselle! Nigdy jeszcze nie słyszałem tak pięknego śpiewu! - klęknął przede mną jakiś facet o lawendowych oczach i platynowych blond włosach. Następnie ucałował mi dłoń. Jeny co za niezręczne uczucie... - Twój głos... Ach... Czyżbyś była aniołem, chcącym uradować ludzkie dusze?

- Prędzej to ja jestem demonem...

- Tak... Tak! TAK! Demonem, który swym zniewalającym śpiewem pragnie opętać ludzkie dusze! Och... - trafiłam chyba na wiktoriańską wersję Minety...

- Ja przepraszam. Ale muszę iść pilnować swojej podopiecznej.

- Och racja! Pozwól droga pani, że zapytam ją, czy zechciałaby łaskawie oddać panią w moje ręce. - WTF gościu, weź się lecz.

- Wątpię by była ona zainteresowana... - gościu chyba nie słyszał, że coś do niego powiedziałam.

- Dzięki mej pomocy będziesz mogła, przepiękna turkaweczko występować w samej Opérze Garnier w Paryżu.

- Ja naprawdę muszę iść! - wyrwałam mu się z rąk i zaczęłam uciekać.

- Ależ zaczekaj piękna! Pragnę jeszcze raz oddać swoją duszę dla twego głosu.

Pobiegłam na balkon i schowałam się za jedną z kolumn. Mam szczerą nadzieję, że mnie nie znajdzie...

- Witaj droga pani. - palpitacji serca zaraz dostanę. Znowu ten lokaj...

- Błagam cię, idź stąd. Bo tamten patafian mnie znajdzie.

- Nie będziesz musiała się nim przejmować, jeśli ktoś inny zaprosi cię do tańca.

- No to mam przechlapane... - skłonił się przede mną.

- Ja z radością z tobą zatańczę, droga pani.

- Ja... Nie umiem tańczyć.

- W takim przypadku pozostaje ci dalsza rozmowa z wicehrabią Druitt. -  nie ma to, jak wpaść z deszczu pod rynnę...

- No dobrze... Zatańczmy... - jedną ręką objął mnie w pasie, a drugą chwycił moją prawą dłoń - Czy ty chcesz tańczyć na balkonie?

- Tak, tutaj raczej nikogo pani nie podepcze.

- Obyś się nie zdziwił...

Tańczyliśmy przez chwilę, ale kiepsko nam szło. Nie lubię, gdy inni mnie prowadzą w tańcu.

- Jesteś zbyt sztywna. Musisz się odprężyć.

- Niby jak mam to zrobić, będąc w ramionach de... - kurna, chyba nie powinnam gadać, że o tym wiem - ...monicznie dobrego tancerza.

- Mam pewien pomysł. - wziął chustę i związał mi nią oczy.

- Ty oficjalnie chcesz nas zabić, tak?

- Nie. Zaufaj mi.

Znowu zaczęliśmy taniec. Na początku nie szło dobrze, ale z czasem było o dziwo lepiej. W pewnym momencie zatraciłam się, być może on próbuje mnie opętać? Nagle zakończył taniec.

- Chciałbym znowu zadać ci wczorajsze pytanie.

- Czyli po to był ten taniec... By zmusić mnie do gadania. Sprytne, doprawdy, ale mnie tak po prostu do gadania nie zmusisz.

- Ach tak? Więc pozwól, że zdejmę opaskę z twoich oczu.

Gdy ściągną mi ten kawałek szmaty z twarzy zobaczyłam, że... Stoimy na krawędzi dachu! Wystraszyłam się do tego stopnia, aż straciłam równowagę i zaczęłam lecieć w dół. W ostatniej chwili złapał mnie za rękę.

- Błagam! Pomóż mi!

- Wy ludzie jesteście śmieszni. Prosicie o pomoc każdego, gdy już kompletnie wali wam się grunt pod nogami.

- Powiem Ci to, co chcesz usłyszeć...

- Więc słucham.

- O nie mój drogi. Jeszcze ja ci to powiem, a ty w ostateczności mnie puścisz.

- Równie dobrze mogę to uczynić teraz.

- A gdy okaże się, że jednak nie byłam groźna, będziesz miał przechlapane u hrabiego... - spojrzał na mnie niezadowolony i wciągnął mnie na nieco "stabilniejszy" grunt.

Wyjaśniłam mu wszystko. Kim tak naprawdę jesteśmy. Jak się tutaj znalazłyśmy i dlaczego zostałyśmy na bal.

- Jeżeli wciąż masz obawy, co do mnie i mojej siostry, to po balu mamy stąd zniknąć.

- Dziękuję, iż byłaś ze mną szczera i przepraszam za wymuszanie w sposób nieprzyzwoity informacji, od twojej osoby.

- Ech... Działałeś dla swojego hrabiego, tak jak ja dla mojej siostry, więc chyba jesteśmy kwita.

Odprowadził mnie z powrotem na salę balową. Dostrzegłam na niej Nattę tańczącą z tym całym, ech... Jak mu tam? Nie cielak tylko... Ciel! Na jej twarzy widać było ogromny uśmiech. O nie... Ten wypacykowany laluś też tam jest. Może pójdę w stronę stołów z przystawkami? Nie ukrywam, że jestem strasznie głodna. On przebywa teraz blisko orkiestry. Pewnie ma dureń nadzieję, że jeszcze tam wrócę. Niech mnie pocałuje w moją tłustą dupę...

Never Ending Story: Kuroshitsuji.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz