Rozdział 4

7.2K 156 4
                                    

Majka

Piętnaście minut po telefonie Bartka, pukam do jego drzwi. Otwiera ubrany tylko w szare spodnie dresowe, a mi do ust napływa ślinka, gdy widzę jego wyrzeźbione godzinami ćwiczeń ciało, pokryte czarnym i kolorowym tuszem. Nie wiem czy znajdzie się chociaż jeden centymetr nie pokryty rysunkiem, symbolem lub słowem. Na całej klatce piersiowej, brzuchu i prawym ramieniu, aż po dłoń ma pięknego ale i skomplikowanego tribala, który od razu przykuwa mój wzrok. Lewe ramie oraz przedramię ozdabia rękaw składający się z kilku osobnych kolorowych rysunków i jakichś słów, zaś szyję oplatają ciernie.

- Wchodzisz, czy będziesz mi ślinić wycieraczkę ? - do mojego zamglonego umysłu dociera jego rozbawione pytanie. Rumienie się, przyłapana na gorącym uczynku i przekraczam próg mieszkania.

- Wybacz, nie sądziłam, że przywitasz mnie prawie nagi- odpowiadam i odwracam się do niego. To co widzę odejmuje mi mowę, z wrażenia zapominam jak się oddycha. Jeśli myślałam, że tatuaże, które widziałam na nim do tej pory są zajebiste, to ten należy do dzieł sztuki i należało by go umieścić w muzeum. Na jego plecach widnieje postać klęczącego w ogniu czarnego anioła, jego skrzydła rozciągnięte na całą długość ciała są poszarpane i podziurawione jakby ktoś je ostrzelał. Ale to nie to zachwyca mnie najbardziej, a ukryte w jego ramionach stworzenie. Malutki, biały aniołek z kręconymi ciemnymi włoskami i niebieskimi oczkami, wpatruje się w upadłego z miłością i ufnością, a malutka dłoń dotyka policzka tego drugiego. Do oczu napływają mi łzy, gdy dociera do mnie, co ten tatuaż symbolizuje. Podchodzę do zdezorientowanego Bartka i staję za nim, przykładając palec do postaci aniołka.

- Jest przepiękny – szepczę i przykładam usta do jego skóry, całując najpierw główkę małego, a następnie dużego anioła. Bartek spina się pod tą pieszczotą, drży zaciskając dłonie w pięść. Łzy już strumieniem spływają po moich policzkach ,więc ocieram je rękawem bluzy i pytam – Kiedy go zrobiłeś?

- Zanim wszystko się posypało. Właściwie to tamtego dnia miałem ostatnią sesję - odpowiada równie cicho. Przytulam się do niego od tyłu, kładąc dłonie na twardym brzuchu i staram się go jakoś pocieszyć. Tamten dzień odcisnął piętno na wielu osobach, ale to właśnie mężczyzna stojący w tej chwili przede mną odniósł największe obrażenia, w imię miłości. Tak jak anioł na jego plecach. Widząc, że mój dotyk wcale nie pomaga mu się rozluźnić, odsuwam się i idę do salonu, gdzie opadam na sofę.

- Zrobisz mi drinka? Jak już mamy tak siedzieć to przynajmniej się napijemy – mówię do niego i zerkam znad ramienia. Nadal stoi w tym samym miejscu, ale już nie tak spięty jak chwilę temu. W końcu otrząsa się z zawieszenia i idzie do kuchni, a po niecałej minucie w mojej dłoni ląduje szklanka z zimnym alkoholem. Upijam łuk delektując się pieczeniem w gardle, Bartek sadowi się obok mnie. Milczymy przez kilka minut, każdy zatopiony we własnych myślach i to on odzywa się pierwszy:

- Dlaczego tak Ci zależy na tym układzie?

Chwilę się zastanawiam, jak ująć to wszystko w słowa, by jednocześnie nie zdradzić za wiele

- Odkąd pamiętam, szukam w relacjach damsko- męskich tego czegoś. Impulsu, który da mi przyjemność, a nie tylko spełnienie. Intuicja podpowiada mi, że to właśnie ty nauczysz mnie tego czego potrzebuje.

- A jeśli się mylisz? - odwraca się w moją stronę – Jeśli nie będę wiedział czego potrzebujesz, a tylko cię skrzywdzę?

- Jest takie ryzyko, ale nie zastanawiałam się co będzie gdyby. Chce spróbować, sprawdzić, a jeśli nie wyjdzie to po prostu o tym zapomnimy – odpowiadam szczerze.

Milczy, przyglądając mi się, aż w końcu wypija naraz całą zawartość szklanki i odkłada ją na stolik, który przesuwa trochę dalej.

- Jest sposób by się przekonać. Wypij do dna – rozkazuje, wskazując na moją szklankę. Robię to i oddaje mu szkło

- Wstań – pada kolejny rozkaz. Nie wiem, co on kombinuję, ale błysk w jego ciemnych oczach mówi mi, że nie pożałuję. Bartek wychodzi na chwilę z salonu, ale szybko wraca i rozsiada się na sofie

- I co teraz ? - pytam niepewnie

- Teraz się rozbierz – mówi uśmiechając się. Trochę się stresuję, ale robię co mi każe drżąc z oczekiwania. Mężczyzna podnosi się i staje za mną. Łapie jedną moją dłoń, potem drugą i związuje mi je czymś na plecach. Potem delikatnie popychając mnie do przodu, prowadzi na sofę, na której gestem każe usiąść. Robię się mokra między udami, zaciskam je więc by trochę sobie ulżyć.

- Nogi szeroko i oprzyj się – pada kolejny rozkaz, jego głos staje się głęboki i zachrypnięty, dociera gdzieś w głąb mnie i porusza nieznaną dotąd strunę. Tatuaże poruszają się wraz z każdym ruchem jego mięśni, gdy wolnym krokiem podchodzi do mnie obserwując jak prawdziwy drapieżnik swoją ofiarę. Oblizuje się lubieżnie i klęka na podłodze, między moimi rozłożonymi nogami. Przełykam ciężko ślinę ,zafascynowana tym co widzę. Kładzie dłonie na moich piersiach i patrząc mi w oczy zaczyna je masować, co jakiś czas dokładając siły. Pochyla się nad nimi i przygryza raz jeden, raz drugi sutek. Schodzi niżej zatapiając zęby w moim brzuchu, by ukoić miejsce ugryzienia ciepłym językiem. Mój oddech przyspiesza, a w podbrzuszu wybucha ogień, powoli spalający mnie od środka. Gdy jego usta docierają do złączenia ud, już jestem gotowa oddać mu się cała, a tak naprawdę jeszcze nie zaczął mnie dotykać. Liże moje mokre wejście podążając w górę, na wrażliwy pączek i chwilę się nim bawi. Dłońmi uciska moje piersi sprawiając mi tym lekki ból, zaś językiem skutecznie odwraca moją uwagę. Zaczynam zastanawiać się, co on kombinuję, gdy odpowiedź przychodzi z pierwszym ugryzienie. Zatapia zęby w moim udzie, jednocześnie zaciska palce na sterczących sutkach. Ból jest tak duży, że krzyczę próbując się wyrwać i uciec. Jestem zaskoczona i zdezorientowana, on zaś wydaje się mocno skupiony i spokojny. Unieruchamia mnie na sofie ramionami, a gdy do oczu napływają mi łzy, ustami zasysa łechtaczkę. Kontrast jest tak duży i nieoczekiwany, aż otwieram szeroko oczy, gdy przez moje ciało przetacza się pierwsza fala orgazmu. Tyle że on nie ma zamiaru kończyć tak szybko. Liżąc, ssąc i gryząc, pożera moją kobiecość, jednocześnie nadal maltretując moje piersi. Zamykam oczy poddając mu się bez słowa, cała drżę odczuwając każdy jego dotyk podwójnie. Jęczę, błagam i rzucam się na sofie, bojąc się tego, co w tej jednej chwili ogarnia moje ciało. Po policzkach płyną mi łzy ulgi i bólu, czuję się w tej chwili taka rozbita. Nie wiem co się właśnie wydarzyło i co to dla mnie oznacza na dłuższą metę, ale gdy moje ciało po raz trzeci wybucha pod wpływem pieszczot Bartka, a z ust wydobywa się krzyk rozkoszy wiem, że właśnie oddałam duszę, której już nigdy nie odzyskam całej...

Bezwzględny (+18) - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz