#61 Bill Skarsgård

296 8 11
                                    

Leżałaś na łóżku. Kompletnie nic ci się nie chciało robić, choć chciałaś czymś zająć głowę. Nie miałaś z kim porozmawiać, bo wszyscy, których znałaś wyjechali gdzieś na wakacje i nie będzie ich co najmniej tydzień. Na dworze zaczęło się chmurzyć, ale mimo to stwierdziłaś, że przejdziesz się do pobliskiego parku. Zabierając ze sobą telefon i słuchawki, ruszyłaś w stronę swojej miejscówki, stawiając kroki w rytm muzyki. Usiadłaś na ławce i przełączyłaś na inną piosenkę. Wiatr z każdą minutą stawał się coraz silniejszy. Ty byłaś ubrana w zaledwie koszulkę z krótkim rękawem i zwykłe jeansy z trampkami. Ostatnio miałaś gorszy czas, przez to dość sporo czasu pochłaniałaś się swoim myślom o ważnych i nieważnych rzeczach. Przerzucając kolejną piosenkę, nagle poczułaś jak miękki materiał spada na Twoje ramiona. Przestraszyłaś się i lekko podskoczyłaś z miejsca, ale potem zobaczyłaś obok siebie chłopaka, który wpatrywał się w ciebie o mało nie wybuchając śmiechem.
  - To nie było śmieszne. Musiałeś mnie straszyć?
  - Wybacz, ale uwielbiam filmy grozy.
  - To ja akurat wiem. Ale nie miałam pewności czy przypadkiem nie poczynisz czegoś jeszcze bardziej strasznego.
  - Twoja reakcja dała mi tą informację, że się przestraszyłaś - spojrzał na Twoje zarumienione policzki - Wygrałem.
  - Masz mnie - lekko uśmiechnęłaś się.
  - Co ty tu robisz w taki chłodny, wietrzny i okropny...
  - ... wakacyjny dzień, tak? - dokończyłaś - I tak nie mam nic do roboty. Pomyślałam, że się przejdę.
  - Jasne. Ty i spacerki. To tak samo jak ja   zostałbym instruktorem baletu. Proszę cię, [T.I].
  - No tak było!
  - Powiedzmy, że Ci wierzę. A teraz może pójdziemy gdzieś stąd? Zbytnio zawiewa, idzie się przeziębić.
  - No to zapraszam do mnie - mruknęłaś, po czym chwyciłaś go za rękę i zaciągnęłaś w odpowiednim kierunku.

Po kilkunastu minutach oboje byliście już w Twoim domu. Oczywiście nie zdjęłaś jego kurtki, bo zbyt mocno utrzymywał się tam zapach perfum, których używał.
  - Chcesz coś do picia?
  - To samo co ty - puścił Ci oczko.
  - Ja chce herbatę.
  - No to ja też.
  - Mówisz i masz - zaśmiałaś się i wstawiłaś wodę do dzbanka.
  - Takie pytanie mam...
  - Wal z grubej rury.
  - Mowisz i masz - prychnął - Masz ochotę na "Film & Chill"?
  - Filmem nie pogardzę, a relaksem z taką osobą jak ty tym bardziej - odpowiedziałaś mu, przynosząc gotowe wasze napoje.
  - I to się rozumie. Dzięki za herbatę. Mam nadzieję, że będzie dobra - delikatnie szturchnął cię w ramie, śmiejąc się.
  - Ale z ciebie dowcipniś - przewróciłaś oczami, cicho chichocząc.
  - A nie lepszy od sztywniaka?
  - Stu-procentowo lepszy. Nie lubię takich typów ludzi.
  - Ja nawet nie wiem czy takich ludzi można nazwać ludźmi.
Spojrzałaś na niego. On na ciebie. Na moment zapanowała całkowita cisza, ale zaraz oboje ryknęliście śmiechem. Nagle brunet wpadł na wręcz genialny pomysł. Objął cię swoją dłonią w talii i niespodziewanie zaczął łaskotać. Chciałaś uciec, ale niestety nie było jak. Zaczęłaś się wyrywać, śmiejąc się tak głośno, że wszyscy mieszkańcy miasta usłyszeliby twój śmiech. Z twojego ratowania sytuacji i pozycji nic nie wyszło, a nawet pogorszyło. Aktualnie leżałaś na kanapie, a nad tobą zawisł Bill, opierając ręce przy twoich ramionach. Wasze spojrzenia się spotkały. Mężczyzna zbliżył swoją twarz do twojego ucha po to, by szepnąć ci do ucha:
  - Chyba nie tak to miało się skończyć, prawda?
Chciałaś odpowiedzieć mu, ale niestety on w tym momencie złożył na twoich wargach czuły i długi pocałunek. Nie spodziewałaś się, że kiedykolwiek tego doświadczysz z Billem. Oddałaś pocałunek i dałaś się ponieść chwili. Kiedy urwał wam się oddech, oderwaliście się od siebie, biorąc głęboki wdech.
  - Wszystko w porządku? Nic nie brałeś?
  - Ja? W rzeczy samej.
  - Czy ja śnię?
  - Raczej nie. A teraz wstawaj, wypijemy tą herbatę, bo wystygnie - zszedł z ciebie i podał ci rękę, byś mogła wstać.
  - Dziękuję - szepnęłaś cicho.
  - Za co?
  - Za to, co było przed chwilą i za to, że jesteś - uśmiechnęłaś się i wtuliłaś się w niego.
  - Słońce ty moje - mocniej przycisnął cię do swojego torsu, po czym wyszepnął - Kocham cię...

<<<❤️>>>

Na tego imagina dostałam "zlecenie" od TaOdBillaSkarsgarda, a z niego jak każdy rzetelny gliniarz trzeba się wywiązać 😂 Mam nadzieję, że wpadł Ci do gustu, bo trochę się rozpisałam jak widać 😅

Kontynuacji tej książki nie będzie (no chyba że będzie więcej takowych "zleceń" to chyba zrobię osobną książkę, ale tego nie obiecuję).

Buziaki! ❤️

Ps. Zapomniałam o fotce! Brawo ja. Ale przynajmniej na nią miałam podobny pomysł do tego, co mi wyszło (media)

𝐍𝐄𝐗𝐓 𝐓𝐎 𝐌𝐄; imaginy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz