ROZDZIAŁ VII

30 2 1
                                    


Kierunek Meksyk.

W piątkowy wczesny poranek kiedy to musieli być już gotowi do wyjścia z domu Cole poszukiwał swojego portfela, który się gdzieś zaszył.

-Cole pośpiesz się. Taksówka już czeka.
- Jeszcze nie znalazłem portfela.
- Litości! Wkładałeś go do swojej skórzanej kurtki.
- Mam! Dzięki kochanie.

Zapakowali bagaże do taksówki i udali się na lotnisko. Po przejściu odprawy czekał ich trzy i pół godzinny lot. Samolot startował o 7, więc stwierdzili, że pójdą spać. Później odbyły się jeszcze rozmowy i tak zleciał czas podróży. Ale to nie był koniec wycieczki. Kiedy wyszli z lotniska czekała ich również trzy i pół godzinna jazda samochodem. Dotarli około 16, gdzie zostali powitani przez Maye. Maya była kobietą około pięćdziesiątki. Miała brązowe kręcone włosy i zielone oczy. Byłą także kobietą o większych krągłościach.

- Idealnie przyjechaliście właśnie kończyłam gotować obiad.
- Bardzo dziękujemy, że nas pani przyjęła- odpowiedziała Ell.
- To ja dziękuje, że zgodziliście się przyjąć moją sprawę.
- Każdy zasługuje na szczęście. 24 lata bez córki to szmat czasu- powiedział Cole.

Po przepysznym obiedzie Ellie i Cole udali się na drzemkę. Wyznaczono im przytulny pokoik. Choć nie był ogromny całkowicie im on wystarczył. Po godzinnym odpoczynku udali się na rozmowę z Mayą.

- Proszę pani mam do pani kilka prostych pytań- zaczęła przesłuchiwać klientkę.
- Proszę.
- Dobrze ja będę pytać, a Cole zapisywać.
- Oczywiście- odpowiedziała.
- Czy mieli państwo jakiś wrogów?
- Nie
- Jak do tego doszło?
- Odwróciłam się na kilka sekund, żeby zobaczyć czy mój mąż już wraca. Kiedy spojrzałam na nią ponownie już jej nie było. Zobaczyłam tylko uciekającą kobietę z moim krzyczącym ze strachu dzieckiem. Tyle jeszcze pamiętam
- Jakieś znaki szczególne?
- Tak ma bliznę. W zasadzie dwie. Jedną na kostce, kiedy się huśtała wystający


gwóźdź zahaczył o jej kostkę i została jej blizna w kształcie takiej gwiazdki. Drugą zrobiła sobie nad rzeką. Wpadła na ostry kamień bokiem ręki i trzeba było szyć. Obie te blizny zrobiła mając dwa lata więc na pewno się zachowały.

- Przepraszam czy możemy przerwać. Źle się czuje- zapytała Ellie.
- Oczywiście- odpowiedziała kobieta twierdząco kiwając głową.
- Pójdę sprawdzić czy wszystko z nią w porządku- rzekł Cole.

Zastał ją płaczącą na łóżku. Nie wiedział co jej jest, ale stwierdził, że na razie pobędzie przy niej w ciszy aż sama będzie chciała coś powiedzieć. I nie mylił się. Nie doczekał 5 minut, dziewczyna zaczęła wyrzucać z siebie co jest powodem jej płaczu.

- Cole to ja. Ja jestem jej córką jestem tego pewna w 99%. Mam te same blizny. Trzy lata temu usłyszałam rozmowę rodziców. O mojej pracy. Myślałam w tedy, że mówią o niebezpieczeństwie jakie mnie czeka ale mówili o tym. O tej sprawie. Muszę zapytać ja jeszcze o jedną ważną rzecz. A i dzwoniłam do Jasona. Wylatuje za 9 godzin, a potem wrócę.

- Czekaj to wszystko dzieje się tak szybko. Jesteś pewna tego co mówisz?
-Jestem- Ellie wyszła z pokoju i szła do salonu, w którym była Maya.- Pani Flash czy mogę o coś jeszcze zapytać?
- Ależ proszę.
- Czy pani córka miała psa?
- O tak nazywał się Bubu. Zmarł dwa lata po jej porwaniu.
- Niech się pani nie gniewa pilnie muszę wyjechać za 8 godzin mam samolot ale za dwa dni wrócę.
- Dobrze nie ma problemu.
- A czy jest możliwość, żeby Cole tu został. Był ostatni bilet i nie może jechać ze mną.
- Oczywiście.
- Bardzo pani dziękuje.

Po tej krótkiej rozmowie udała się wziąć swoje rzeczy, później zjadła kolację
i pojechała taksówką na lotnisko. 

Ellie Come BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz