<YOONGI>
To wszystko jest jakieś bez sensu! Czy ktoś w moim imieniu może zerwać wszelkie kontakty z tą szurniętą egoistką? Co ja mam zrobić? Nie chcę, żeby SoRaa musiała wyjść za mąż z kimś kogo nie kocha, ale ja też nie chcę robić tego bez miłości! Ja po prostu chcę być szczęśliwy...z Jiminem. Boże, nie wiem, który raz to powtarzam, ale mi nie zależy na jakiejś dziewczynie tylko na nim....
Wychodzę z domu w pośpiechu, potrzebuję świeżego powietrza. Normalni ludzie cieszyliby się z przyjęcia na wymarzone studia, ale nie mogę się skupić na tym aspekcie mojego życia przez obecną zawiłą, cholernie trudną sytuację. Nagle wiedzę znajomą twarz i on widzi mnie, jednak tego typa wolałbym nie spotkać nawet w piekle.
- Ooo! Świetnie, że Cię widzę- mówi mój były klient.- Masz coś przy sobie? Mam epicki low energetyczny.
- Wybacz mordo, skończyłem z tym.
- Co? Ale...jak to?!
- No normalnie- wzruszam ramionami i chcę odejść, ale on mnie zatrzymuje.
- A ty myślisz, że gdzie leziesz?
- Trzymaj łapy przy sobie zapluta gnido- warczę chwytając go za koszulkę.- Nie zapominaj z kim rozmawiasz. A jak tak bardzo chcesz się zaćpać to krzyż na drogę. A teraz spierdalaj zanim się zdenerwuję do reszty.
- Pójdę na policję! Zamkną Cię!- wskazuje na mnie oskarżająco palcem na co ja się śmieje pod nosem.
- I co im powiesz? Może od razu wsypiesz połowę swoich znajomych, huh?- pytam zuchwało. Jego mina diametralnie się zmienia. Wiem, że w tym momencie go zagiąłem, bo mam rację oczywiście.
- Ale przecież....jeszcze ostatnio mi pomogłeś.
- Cholera jasna, gościu. To kiedyś Cię zniszczy, skończ z tym. Nie masz...nie wiem, jakieś dziewczyny czy narzeczonej, dla której chcesz żyć? Cokolwiek.... Dobrze Ci radzę, odetnij się od tego, ja już to zrobiłem i jest mi zajebiście dobrze- mówię z fałszywym uśmiechem. Właściwie to nie przestałem handlować dla siebie tylko dla Jimina. Chciałem być dla niego lepszym, bezpieczniejszym chłopakiem, który nigdy go nie zawiedzie ani nigdy nie wpakuje go w żadne bagno. A narkotyki były bagnem. Gdy wtedy rozmawiałem po kolacji z jego rodzicami to jeszcze to robiłem, czyli skłamałem, że nie. Dopiero po fakcie, gdy Jimin tak bardzo bronił mnie przed słusznym osądem ze strony swojego ojca, zrozumiałem, że tak naprawdę mają rację. To był bardzo ryzykowny i głupi sposób zarabiania pieniędzy, a poza tym....wolę nie myśleć jak zareagowałby Jimin, gdyby dowiedział się się, że go okłamałem. Tak czy siak....chyba chciałem zyskać w jego oczach?
- Czyli nic mi nie dasz?
- Nie. Poszukaj sobie innego frajera. Do niezobaczenia!
Czym prędzej odchodzę w przeciwnym kierunku zwyczajnie bojąc się, że on dalej będzie kontynuował rozmowę. Idąc tak pomiędzy ludźmi, których życie wydawało się być o wiele łatwiejsze niż moje, wpadłem na pewien szalony pomysł. Postanawiam od razu go zrealizować, bo jak już parę razy stwierdziłem...często robię głupoty. Chcę to zrobić teraz, w trybie natychmiastowym zanim uznam, że to zły pomysł. Wychodzę z założenia, że gorzej być już nie będzie i że żyje się tylko raz....
Czas rozwiązać wiążące mnie liny na mojej szyi.
(a/n): cześć i czołem :))
dziś wstawię jeszcze parę, bo chcę wam wynagrodzić moją rażącą nieobecność, więc...no co więcej xdddd
enjoy!
CZYTASZ
Why not? <yoonmin>
FanfictionJeden dzień... Jedna wiadomość... I dwie różne osoby... czyli o tym jak Jimin jest nieśmiałym chłopakiem, a Yoongi jego dokładnym przeciwieństwem... fluff, fluff i jeszcze raz fluff soft smut :)) texting i trochę opisowe pisane wiekiem koreańskim J...