~111~

184 7 0
                                    

<JIMIN>

- Gotowa?- pytam chwytając So za rękę w geście otuchy.

- Bardziej nie będę- śmieje się krótko i wchodzimy do miejsca, gdzie ma się odbyć wesele. SoRaa wita się z paroma ludźmi za każdym razem przedstawiając mnie jako "przyjaciela rodziny". Na samym końcu spotykamy też gwiazdę dzisiejszego wieczoru razem ze świeżo poślubionym mężem.

- SoRaa! Jak miło Cię widzieć!

- Ciocia Yerin!- przytulają się.- To jest mój przyjaciel Jimin.

- Miło mi Panią poznać.

- Cała przyjemność po naszej stronie- odpowiada mężczyzna obejmując żonę w talii.

- Widziałaś gdzieś Yoongiego słonko?- pyta Yerin.- Chciałabym w końcu zobaczyć mojego chrześniaka z jego narzeczoną.

- Nie widziałam go jeszcze- mówi So, a ja czuje jak mój żołądek się skręca. Po chwili rozmowy rozpoczyna się wesele. Wszyscy bawią się świetnie, a i ja nie narzekam. Jest w miarę fajnie. Raz nawet tańczyłem z jakąś śliczną kuzynką So, ale nie było mi już tak do śmiechu, gdy przyszło mi tańczyć "wolnego" z jakąś babcią, która już na początku zaczęła wymieniać mi długaśną listę swoich kotów. I w ogóle ona jakoś tak kupą śmierdziała.... Nie żebym był wredny czy coś!

W pewnym momencie w oczy rzuca mi się pewien szczegół w postaci białowłosego chłopaka. A mianowicie Min Yoongi we własnej osobie i jego przesłodka narzeczona- Kira. Yoongi obejmuje ją po czym całuje w policzek i prowadzi gdzieś do osobnego pomieszczenia. Na sam ten widok moje wnętrzności podchodzą mi do gardła i chce mi się wyć niczym zwierzę na torturach. 

- Muszę się przewietrzyć- mówię do So i wychodzę na nieziemsko wielki ogród. Noc jest ciepła i bezchmurna. Staram się jakoś uspokoić, ale nawet słuchanie nocnych pieśni świerszczy nic nie daje. Czemu ja zwyczajnie nie mogę się z nim przyjaźnić? Przecież wszystko między nami w porządku. Wybaczyliśmy sobie liczne niedopowiedzenia i powinno być okej, ale jednak za każdym razem jak go widzę mam przed oczami czas kiedy byliśmy tylko we dwójkę. Wtedy, gdy nie liczyło się nic oprócz nas. Ale przecież...nigdy nie byliśmy tylko we dwójkę, a Yoongi o tym doskonale wiedział. Wiedział, że jest jeszcze Kira. Dlaczego świat nie daje mi szansy, żeby o nim zapomnieć? A raczej o uczuciach, którymi go obdarzam...

Po paru minutach poddaję się zupełnie. Opieram się ramieniem o drzewo, jedną ręką zakrywam oczy i zaczynam cicho płakać. Jestem słaby, a w tym momencie czuję to jakby ze zdwojoną siłą.

- Jimin- słyszę szept za sobą. Odwracam się i widzę nikogo innego jak Yoongiego.- Co się stało?

- Nic. A co miałoby się stać?- pytam udając rozbawionego szybko wycierając mokre policzki.

- Płaczesz.

- A to...to nic takiego, naprawdę- wzruszam ramionami.

- No mów, przecież widzę, że coś jest nie tak.- nalega, jednak ja nie mam zamiaru ustąpić.

- Nie potrzebna jest Ci ta wiedza.

- Mi możesz powiedzieć o co chodzi...

- Ale nie chcę, nie rozumiesz?

- Jimin, nie zachowuj się jak dziecko- widzę, że jest coraz bardziej wkurzony.

- Odczep się dobra?- ja też nie ukrywam mojej irytacji.

- Nie. Przecież mamy się przyjaźnić, a to wymaga zaufania. Nie rozumiesz tego jeszcze? Nie wiesz co to znaczy przyjaźń?

- Ale kiedy ja do jasnej cholery nie chcę się z Tobą przyjaźnić, jasne?!- pytam po czym zupełnie bezmyślnie wpijam się w jego usta. Dreszcz przebiega w dół mojego kręgosłupa rozlewając po całym ciele elektryzujące ciepło. Przyjemne ciepło. On pierwszy przerywa pocałunek i odsuwa się ode mnie na parę centymetrów. Mimo, że nie żałuję, nie mogę spojrzeć mu w oczy. Nie chcę. Zamiast tego patrzę w bok.- Prze-przepraszam....

Chcę odejść, ale on chwyta mnie za rękę.

- Stój, poczekaj- prosi błagalnym tonem.

- Muszę wracać do środka Yoongi.

- Bo?

- No...ten....zimno mi- kłamię, ale to jest najbardziej denna wymówka na świecie jaką mogłem wymyślić, bo jest około 25 stopni Celcjusza.

- Spoko, idź- puszcza mnie.

- Dziękuję- szepczę i kieruję się do środka. On chciał ze mną porozmawiać! A ja tak po prostu stchórzyłem.... Wspomniałem już, że jestem głupi? Nie? No to teraz mówię. Jestem na maksa głupi.

- Zerwałem zaręczyny z Kirą, wiesz?

- Yy co? Jak to?

- No tak. Powiedziałem jej w końcu, że nic dla mnie już nie znaczy, że jej nie kocham. Rodzice nieźle się wkurzyli, szczególnie ojciec. Wywalił mnie z domu- oznajmia wzruszając ramionami.

- Przykro to słyszeć...

- Będę mieszkał w Seulu.

- A co z So?

- Jeszcze nie podjęła decyzji, ale najprawdopodobniej wyjeżdża razem ze mną- odpowiada.- Także no.... Chciałem, żebyś wiedział. 

- Kiedy masz wyjechać?

- Za dwa tygodnie.

Bez słowa kiwam głową i idę do środka. Moja najlepsza przyjaciółka (i jedyna) i chłopak, którego kocham się wyprowadzają. Może nie jest to jakoś mega daleko, ale jednak. 

Czy to są jakieś jaja?

(a/n): ostatni na dziś, mogę rozdawać chusteczki jeżeli ktoś się wzruszył haha

dobranoc dziubki !!


Why not? &lt;yoonmin&gt;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz