Co z tego, że widzisz pięknie zagojoną rękę skoro udo, którego już nie widzisz wygląda jak po ataku tygrysa.
Co z tego, że słyszysz mój śmiech, skoro nie słyszysz moich myśli, które krzyczą bez przerwy.
Co z tego, że wyglądam na spokojną, jak nie widzisz strachu, pomieszania i łez bezradności, które pojawiają się za zamkniętymi drzwiami.
I w końcu co z tego, że próbuję Ci pokazać, wytłumaczyć skoro Ty nawet mnie nie słyszysz. Jak mam spełnić Twoje oczekiwania, jak mam naprawić swoje błędy, skoro ty nawet nie dajesz mi szansy.
Jak mam do ciebie mówić, żebyś zrozumiał co tak naprawdę do ciebie mówię.
Bo co z tego, że się staram skoro Ty się nie zmieniasz.
CZYTASZ
Moja otchłań
Non-FictionAmatorskie zapiski 17 latki nieunikającej tematu zdrowa psychicznego