Fairness

392 40 52
                                    

- Wiesz co. - powiedział wreszcie George - Byłeś kiedyś we śnie, który też miałem.

- Naprawdę? - Dream pochylił się na krześle, a na jego twarz wkradł się pewny siebie uśmiech. - O czym był?

- Słyszę, jak twoje ego rośnie.

- Nie, nie słyszysz. - Dream obronił się szybko. Być może północne wizyty platonicznych przyjaciół były powszechnym doświadczeniem. Sapnap powiedział, że zresztą też o nich śnił. Nie mógł powstrzymać się od tego, by to poczuć - ulga, prawda? Ulga, że George o nim myśli? Przez chwilę w jego czaszce zaczął dymić się żar tak silny jak żar węgla: musiał wiedzieć, o czym był sen George'a. Dlaczego wcześniej mu o tym nie powiedział? Cofnął się od okrucieństwa własnych myśli.

- Tak, słyszę. Myślę, że jesteś mi winien trochę uprzejmości za to, jak potraktowałeś mnie dzisiaj na moim stream'ie. - powiedział George głosem, w którym można było wyczuć rozbawienie, które Dream tak dobrze znał.

- Jestem ci coś winien? - Dream delikatnie podsycił niedopałki przeszłości. - Czego dokładnie ode mnie chcesz?

- Żebyś był miły, wyluzuj. - zaśmiał się George, ale zabrzmiało to nerwowo. - Dziwak.

Serce Dream'a  zabiło szybciej. - Kochasz mnie. - mruknął. - Och proszę cię.

- Przestań być dziwny. - powiedział George. - Właśnie dlatego nigdy ci o tym nie powiedziałem.

- Cóż, po pierwsze to ty o mnie śniłeś.

- Co? Jesteś takim hipokrytą - o mój Boże. Nieważne, Dream.

- George, nie. - powiedział Dream, próbując odzyskać swój poważny ton głosu, mimo, że był bardzo rozbawiony obrotem spraw. - Nie chciałem cię zdenerwować, obiecuję.

George zdecydowanie tego nie kupił. - Wiesz, myślę, że ci nie powiem. To znacznie lepsza kara za to, że jesteś dla mnie niemiły.

- Och, kara? - Dream powtórzył się, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

George jęknął. - To wszystko, miłej reszty dnia, nie mogę już sobie z tobą poradzić.

- Czekaj, nie... - Dream został przerwany przez George'a, który rozłączył się z rozmowy. Uniósł dłoń do ust. Chciał z tym walczyć - z jego uśmiechem, kołotaniem w środku, potrzebą ponownego usłyszenia głosu George'a - ale nie mógł. Jego policzki były ciepłe i zaczerwienione. Czuł, że wsuwał się głębiej do miejsca, które wołało jego imię. To było coś w rodzaju pożądania. To było jak wyzwanie. To było takie znajome.

Wstyd wdarł się do jego rosnącego szczęścia. Z pewnością wykorzystywał George'a w niewielkim stopniu, ukrywając przed nim prawdę i żartując z tego. Jego uwagi wypływały same z jego ust, co sprawiało, że George narzekał lub się uśmiechał. Teraz oblała go lawina emocji i myśli, które pojawiały się później - granica między żartem a wyznaniem zacierała się w niewyraźny sposób. To niesprawiedliwe, prawda?

Sprawdził na telefonie temperaturę: 39 stopni. Jęknął.

Klikając na Twittera, zaczął powoli pisać.

Nigdy nie lekceważ potęgi fali upałów, napisał na Twitterze.

Przewijał przez kilka minut, lajkując i odpowiadając obserwującym. Zobaczył kilka swoich oznaczonych tweetów, które dotyczyły ich chaotycznych partii szachowych, wielu widzów zastanawiających się, jak George mógł popełnić tak prosty błąd podczas intensywnej gry. Odpowiedział na jednego, mówiąc: Też się nad tym zastanawiałem.

heat waves || dreamnotfound Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz