- Rozdział I część 4 -

3.6K 219 852
                                    


- Um- hej Karl? - powiedziałem niepewnie.

- Hej Nick - odpowiedział z uśmiechem chłopak.

- Po co przyszedłeś? - spytałem, starając się, że nie zabrzmiało to chamsko.

- Cóż miałem przez miesiąc albo dwa mieszkać z Tobą ponieważ, Twój współlokator wyjechał a t-.

- Dobrze, chodź. Czuj się jak u siebie. - powiedziałem przerywając mu.

Karl był nieco przestraszony, ale z tego co mi sie wydaje, to u niego norma.

(* Pov Karl *)

Zgłosiłem się, żeby spędzić troche czasu z jak się okazało Nickiem, bo potrzebowałem pieniędzy. Chyba Clay, dużo płaci, aż 200 zł za tydzień. Nie wiem skąd taka cena, wychodzi na to, że są bogaci.

Minęła godzina, Nick oddał mi jakiś średniej wielkości pokój z podstawowymi meblami i kazał się rozpakować.
Po chwili przyszedł do mnie Nick.

Chcesz gdzieś iść? - Spytał.

Pewnie! - Krzyknąłem bo lubiłem chodzić po mieście.

Poszliśmy do korytarza, założyliśmy buty i wyszliśmy.
Szliśmy tak gdy nagle Nick szarpnął mnie w małą uliczkę pomiędzy blokami.

- Aby cicho - powiedział półszeptem.

- czemu? - spytałem przerażony szeptem.

Po chwili znowu wziął moją ręke i wyszliśmy na chodnik. Chłopak odwrócił głowę za siebie po czym ruszył w dalszą drogę do miasta.
Nie wiedziałem o co chodziło, może to była jakaś jego znajoma, ale jej unika? Nie mam pojęcia. Z tych myśli wyrwał mnie Quackity, który skoczył na mnie od tyłu. O mało się nie wywaliłem, ale złapał mnie Nick...

(* Big Q *)

Zobaczyłem ich, to podszedłem.

(* Pov Sapnap *)

Po chwili w końcu spytałem.
Idziemy dalej? Bo-

- Pewnie - wykrzyczał Karl spod ściskającego go Alexa.
Alex puścił Karl i spytał czy może iść z nami, oczywiście sie zgodziliśmy, chociaż mi to średnio odpowiadało, że sie tak tuli do Karla.
Byliśmy już w mieście zaproponowałem, żeby pójść do galerii.

- Nie mam pieniędzy - wyjęczał Karl.

- Ja też - powiedział Alex.

- Nie szkodzi, zapałace za was - powiedziałem z uśmiechem. Chociaż w duszy bolał mnie mój portfel.

Poszliśmy pierw do jakiegoś sklepu z ubraniami. Karl przeglądał jakieś spodnie, a Alex... kłócił się ze sprzedawcą... ale na Alexa nie zwracałem uwagi, bardziej interesował mnie Karl...
Po 10 minutach zapłaciliśmy w sumie aby za Karla. 150 złoty, nie jest źle.

- Idziemy coś zjeść? - spytał zgłodniały Alex

- można iść - powiedziałem, a Karl pokiwał twierdząco głową.
Po chwili byliśmy już w maku, za wszystko zapłaciłem 137 złoty.
Po jeszcze paru sklepach przestało mnie obchodzić ile zapłaciłem, obchodziło mnie aby czy chłopacy są szczęśliwi.
Było może ok. 18 postanowiliśmy wrócić do domu. Było mokro i były kałuże, widocznie padało jak byliśmy w galerii. Gdy byliśmy już prawie przy moim domu,  Alexa oblał wodą z kałuży samochód. Wkurzony Alex zaczął coś krzyczeć po... chyba hiszpańsku, ale nie jestem pewien.
Znowu, zaczęła się burza. Weszliśmy we trójkę do mojego mieszkania cali zmoknięci. Oczywiście Alex pierwszy pobiegł się myć, aż nagle po 10 minutach...

~Mój Opiekun~ 𝑲𝒂𝒓𝒍𝒏𝒂𝒑 ☯︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz