~VI~

595 58 35
                                    

- Iwachan... - szepnął półprzytomny brunet, ziewając. Przewrócił się na drugi bok, spodziewając się leżącego tam chłopaka, ale napotkał jedynie oparcie kanapy. Sfrustrowany otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju zaspanym wzrokiem. - Iwachan, jestes tu? - powtórzył.

Gdy wstał i obszedł mieszkanie, dowiedział się, że przyjaciela nie było już w domu.

- Zostawił mnie...? - szepnął sam do siebie. Poszedł do łazienki i stanął przed lustrem, przeczesując włosy palcami. Wprawdzie wolałby, żeby robił to teraz Iwazumi, tak jak wczoraj wieczorem, ale ten gdzieś wyszedł. Pytanie brzmiało: kiedy i gdzie? Czy czeka już w szkole?

Gdy spojrzał na zegarek zobaczył, że jest już ósma. A lekcje zaczynały się dopiero o dziewiątej. Gdzie go poniosło?

Będąc jeszcze w półśnie szybko się umył, przebrał i zjadł kilka maślanych bułeczek, które wcześniej kupił. Włożył do torby książki, które były mu dzisiaj potrzebne, i narzucając na siebie kurtkę Aobajōsai wyszedł z domu.

Przez całą drogę wyczekiwał, że Iwazumi wyskoczy zaraz zza jakiegoś słupa albo budynku i spróbuje go przestraszyć, tak jak za dawnych lat, ale tak się nie stało. W końcu dotarł do szkoły i bez energii powędrował do swojej klasy, w której spodziewał się spotkać iwazumiego.

Spojrzał w ekran telefonu. Za dwadzieścia dziewiąta.

Zamarł, gdy dotarł już przed klasę. Był tam Iwazumi - tak, jak się tego spodziewał. Ale przyjaciel nie był sam. Rozmawiał o czymś z jakimś innym chłopakiem. Najwyraźniej była to ciekawa konwersacja, bo Iwazumi nawet go nie zauważył. Oikawa bezradnie patrzył na tą scenę, czując, jak jego serce pęka.

Owszem, obydwoje mieli także innych znajomych, zarówno z drużyny jak i spoza niej, ale... Najpierw nagłe zniknięcie Iwazumiego z jego domu, a teraz to? Tōru nie potrafił tego zrozumieć.

Wziął głęboki wdech i z wysoko trzymaną głową wszedł do klasy, specjalnie potrącając ramieniem Iwazumiego.

- Hej, Tōru! Co cię napadło? - spytał chłopak, ale kapitan drużyny siatkarskiej nie odwrócił się, całkowicie go ignorując. Rozległ się dzwonek i do sali szedł nauczyciel, a Iwazumi stał tak jeszcze przez chwilę wpatrując się w Oikawę, który jak gdyby nigdy nic usiadł przy ławce i zaczął wyciągać potrzebne na lekcję materiały. Chłopak, z którym rozmawiał wcześniej o ostatnim teście z matematyki już wyszedł, pewnie biegł właśnie do swojej sali.

- Iwazumi, czy coś się stało? - spytała nauczycielka. Chłopak szybko się otrząsnął.

- Nie, proszę pani. Przepraszam.

- Tu usiądź już do ławki - nakazała kobieta.

Hajime posłusznie poszedł do swojego miejsca, które znajdowało się tuż obok Oikawy.

- Hej, co się stało? - spytał cicho. - Oikawa, co ty odpierdalasz? Obraziłeś się o coś?

- Jest teraz lekcja, nie przeszkadzaj mi - burknął brunet, unikając wzroku niższego. Iwazumi bez słowa zamilkł, wciąż patrząc ukradkiem na przyjaciela.

* * *

Gdy tylko rozległ się dzwonek, Oikawa prędko się spakował, zarzucił torbę na ramię i bez słowa wybiegł z sali. Słyszał tylko jeszcze ciche przekleństwa Iwazumiego, który najwyraźniej chciał z nim teraz pogadać. Ale był problem, bo Tōru tego nie chciał.

Szedł przed siebie pewnym krokiem, przeszukując wzrokiem każdy metr korytarza, w poszukiwaniu...

Tak! Idealnie. Znalazł to, czego szukał.

- Cześć, dziewczyny! Jak tam? - uśmiechnął się.

Grupka drugoklasistek zaczęła patrzeć na niego ogromnymi oczami. Doskonale wiedział, że to te same dziewczyny, które zawsze za nim chodziły, chcąc zdobyć jego serce. Wcześniej uprzejmie je zbywał, ale tym razem wyczuwał idealną okazję, by zrobić na złość Iwazumiemu.

- Oikawa! Cześć! My... - zaczęła jedna z nich. Ale Tōru to nie obchodziło. Co chwilę odwracał się za siebie w poszukiwaniu idącej tu sylwetki Hajime. Wiedział, że ten będzie go szukał.

- Jak macie na imię, piękne?

- Ja jestem Ayumi! Tu jest Keiko a ona jest... - zaczęła jedna z nich.

Teraz. To idealny moment. Iwazumi właśnie wyszedł zza zakrętu i cała scena odbywała się idealnie w jego widnokręgu. Niewiele myśląc Tōru pochylił się i zaszczycił blondynkę całkiem długim, lecz prostym pocałunkiem prosto w usta. Patrzył prosto w błękitne oczy dziewczyny, która otępiała ze zdziwienia. Jej koleżanki rozdziawiły usta.

W końcu odchylił się od uczennicy i posłał jej kolejny promienny, lecz tak naprawdę nieszczery uśmiech. Wcale nie obchodziły go te dziewczyny. Zrobił to tylko po to, by Iwazumi poczuł to samo, co on rano.

- Do zobaczenia, Ayumi! - Po tych słowach poprawił torbę na ramieniu i poszedł dalej w kierunku, do którego zmierzał.

Nie odwracał się za siebie. Nie musiał upewniać się, czy Iwazumi stał tam i wszystko widział. Wiedział, że przyjaciel nadal tam stoi i bez słowa patrzy, jak po pocałowaniu zupełnie obcej dziewczyny kieruję się do kolejnej sali, w której zaraz miał odbyć się Japoński.

I Need You (IwaOi) ✓︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz