- Gdzie ona polazła? - Patrycja wybiegła z pokoju i wpadła wprost na Gargamela - jak pieszczotliwie nazywali Dyrektora Domu Dziecka jego podopieczni i o czym on doskonale wiedział. Był to wysoki szczupły człowiek, z łysiną na czubku głowy i czarnymi włosami po bokach w czarnym garniturze, na rękach trzymał tłustego rudego kota.
- Dzień Dobry Panie Ga... - wyrwało się Patrycji - Jańczak.
- Tak, tak już wiem co chciałaś powiedzieć ty Huncwocie - i potargał ją po ojcowsku po włosach. - Gdzie Laura? - spoważniał w momencie świdrując ją wzrokiem.
- J-ja... Ja nie wiem właśnie jej szukam. A czemu Pan pyta? - uśmiechnęła się przymilnie jednocześnie chcąc mu przywalić za potarganie fryzury.
- Dziś macie występ przecież o 11. Jest 9. Powinna zjeść śniadanie żeby znów nie zemdlała... - patrzył na nią. - i jak na złość panią Yamamoto też gdzieś wcięło.
Patrycja przestapiła z nogi na nogę i wyminęła dyrektora.
- Niech pan się nie martwi, znajdę ją skoro zniknęła gitara to pewno są w ogrodzie lecę ich poszukać. - Krzyknęła na odchodne.
Wybiegła na podwórze, ubrana w rybaczki i koszulkę, włosy upięła w wysoki kok. Pobiegła w miejsce gdzie zazwyczaj chodziły gdy chciały mieć spokój przed młodszymi podopiecznymi lub na typowe plotki nastolatek. Rozejrzała się po niewielkiej polanie i zobaczyła je śpiące pod drzewem. Pokręciła głową i uśmiechnęła się z irytacją. Wzięła wiadereczko z piaskownicy i nalała wody z pobliskiego hydrantu.
- Laura kochanie wstawaj - powiedziała pieszczotliwie do swojej współlokatorki. Nic zero reakcji. Tylko głośne chrapnięcie. Ciocia Yamamoto leżała w trawie spokojnie więc stanęła obok Laury i wylała jej wodę na głowę.
- Aaaaaa! - pisnęła Laura głośno - Panie Prezydencie to nie ja zjadłam ciasto! - rozejrzała się dookoła i zobaczyła uśmiechniętą Patrycję.
- Królowa zaszczyciła nas swoim powstaniem ze spoczynku - Patrycja się ukłoniła.
- Ja Cię kiedyś zatłukę we śnie... - mruknęła Laura.
- Tak, Tak też Cię kocham - posłała jej całusa na odchodne. - zbieraj tyłek i idź się przebrać bo niedługo mamy występ. - zniknęła w krzakach.
Laura spojrzała na ciocię Yamamoto.
- Ciociu wstawaj. - ruszyła jej ramieniem i opiekunka niemal od razu się obudziła.
- Co się stało? - westchnęła przecierając oczy. - Jak ty wyglądasz?
Laura pokręciła głową i z irytacją powiedziała:
- Zapytaj Patisona co jej do głowy strzeliło.
Wstała zabrała gitarę i ruszyła do pokoju, ciocia wróciła zaraz za nią.
Przebrała się w czarną sukienkę z cienkimi ramiączkami, włosy wysuszyła i zaplotła w 2 warkocze. Nałożyła też makijaż robiąc kocie oko. W tej wersji wyglądała na trochę starszą i ładniejszą. Zeszła na śniadanie, ale już czuła, że nic nie przełknie. Usiadła naprzeciw swojej koleżanki, a ta na jej widok aż gwizdnęła.
- Ulala no teraz to z Ciebie laska jak się patrzy. - powiedziała przegryzając jajecznicę. Laura wbiła wzrok w talerz z jejczną papką i tylko bawiła się w nim widelcem. - Zjedz coś, albo Cię nakarmię jak samica ptaszka swoje pisklę. - uśmiechnęła się Pati.
- Fuj. To obrzydliwe - uśmiechnęła się słabo Laura. - Nie mogę. Nie dobrze mi.
Patrycja się podniosła z miejsca i podsunęła jej widelec pod usta.
- Żryj bo jak nie to... To... To Ci cycki nie urosną! - wrzasnęła na całą stołówkę.
Laura zakryła twarz ręką.
- Patison, ale żeś dojebała... - uśmiechnęła się słabo.
- No żryj! - wcisnęła jej widelec do ust.
- Dobra, dobra ja zjem, a Ty idź się przebrać.
- Okej - i już Patrycji nie było.
Próbowała coś zjeść, ale trema ścisnęła jej gardło i osiadła na żołądku jak ciężki kamień.
Odstawiła talerze na okienko stołówki i wyszła do sali gimnastycznej, pełnej ludzi w różnym wieku. Poczuła jak jej policzki zaczynają płonąć. Pośród tłumu zobaczyła Jego. Wysoki, przystojny mężczyzna. Azjatyckie rysy twarzy, czarne półdługie włosy opadające na ramiona. Nawet pod materiałem koszuli widziała jak jest umięśniony i... Patrzył wprost na nią. Szybko odwróciła głowę i spojrzała wprost na swojego przyjaciela.
- Cześć Dawid! - uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć Laura! Powodzenia na występie - objął ją mocno - połamania nóg!
- Nie dziękuję - uśmiechnęła się i ruszyła powoli w stronę sceny. Był to występ jej i Patrycji z okazji kolejnej rocznicy otwarcia tego Domu Dziecka. Blondynka zjawiła się wkrótce potem w białej sukience w podobnym kroju co sukienka Laury. Weszły obie na scenę za co zostały nagrodzone gromkimi brawami. W sali zrobiło się bardzo duszno i Laura czuła się coraz gorzej, ale dzielnie grała dla swojej współlokatorki podkłady, aż nadszedł jej moment, żeby zaśpiewać w duecie Say Something. Podeszła bliżej końca sceny i jedyne co zobaczyła ostatnie to majaczące twarze pierwszych rzędów, a potem tylko ciemność. Zemdlała.
CZYTASZ
Zrodzona Z Wody
FantasyHistoria dziewczyny, która nie zdaje sobie sprawy jaka moc w niej się znajduje, oddzielona od matki po urodzeniu dorasta w domu dziecka, aż zjawia się nowy opiekun, a wraz z nim przygody o jakich nie śniła...