023 Lecisz na jej sławę, że tak mi się chwalisz.

186 6 1
                                    

Już niedługo święta Bożego Narodzenia, czyli będę wracać do domu, ale najpierw będę miała jeszcze mały koncert blisko miasta Skrytowic, chyba nazywa się Groveland, czy jakoś tak.

Jest też jakiś inny koncert innego piosenkarzy. Koncert mam mieć nad jakimś basenem, gdzie obok jest hotel w którym mam się zatrzymać.

Przez ten cały czas też nie miałam kontaktu z bliskimi. Nie miałam czasu. Koncerty, spotkania, wywiady i różne inne wydarzenia. Osiągnęłam bardzo dużo dzięki wsparcia moich bliskich.

Wyszłam z autokaru i skierowałam się do hotelu. Weszłam do środka z menadżerem, bo musiłam z nim być, a on potrzebował miejsca, aby gdzieś się zatrzymać. Bo tak naprawdę autokar był cały mój, a reszta mojej ekipy jechała drugim autokarem.

- Caleb. Zabieram ci Alice jest mi teraz potrzebna, bo muszę jej outfit znaleść na jutrzejszy koncert. - powiedziała głośno do moje menadżera, który stał przy ladzie.

- Jasne. Idźcie.

Poszłam za moja stylistką do mojego autokaru, bo wszystko co było potrzebna było w moim autokarze.

Jak weszliśmy od razu już znalazła i chciała, żebym to założyła. Zdjęłam z sienie ciuchy i założyłam.

- Cudnie! Będziesz tak wyglądać na jutrzejszym koncercie. - powiedziała melodyjnie.

- Teraz masz czas dla siebie idź rób co chcesz. - wszedł Caleb i powiedział.

- Świetnie, dziękuje. - uśmiechnęłam miło.

Wyszedł razem z moją stylistką, a ja od razu się przeprałam w strój kąpielowy, bo postanowiłam, że pójdę nas basen. Niby jest grudzień, a tak naprawdę jest jak w wakacje.

Na mój czarny dwu częściowy strój kąpielowy założyłam białą zwykłą koszulę z krótkimi rękawami i zawiązałam w pasie. Do tego okulary przeciw słoneczne, bo ładnie słońce świecy przy zachodzie i telefon wzięłam, który nie używałam już od początku mojego trasu.

Bo nigdy nie miałam czasu. Może miałam, ale nie używałam telefonu. Poszłam w stronę basenu. Postanowiłam, że kupie sobie loda.

Podeszłam do małego sklepiku i była tablica jakie są lody. Postanowiłam, że wezmę sobie loda włoskiego.

- Po proszę loda włoskiego. - powiedziałam i wyjęłam pieniądze z etui, które włożyłam sobie, jak miałam wychodzić.

- To jesteś Alice Wolf?! - zapytała zaskoczona. - Mogę po prosić o autograf i zrobić sobie z tobą zdjęcie? - załatała dziewczyna coś na około mój wiek.

- Jasne. - podała mi kartkę.

- Imię? - spojrzałam na nią.

- Sabrina. - powiedziała podekscytowana, gdzie wyszła z sklepiku małego. Napisałam i dałam jej kartkę oraz stanęłam koło niej, gdzie uśmiechnęłam się i cyknęła kilka fotek. - Dzięki. Jesteś wielka.

- Dzięki. Lubię robić zdjęcia z fanami. - powiedziałam i przytuliłam ją.

- Już nigdy nie upiorę tego mundurka. - powiedziała, gdzie aż się podjadała z szczęścia.

Wzięłam marker, który mi dała.
- Jak chcesz nawet mogę się podpisać na ten koszulce. - uśmiechnęłam się miło.

- Tak! Tylko nad moim imieniem. - tak jak powiedziała to tak zrobiłam.

- Dziękuje. Naprawdę. - uśmiechnęłam się miło i odłożyłam marker na blacie.

- To mogę tego loda? - zaśmiałam się.

✔️ Trojaczki // GrzmotomocniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz