Rozdział 3

3.9K 129 3
                                    




Lekko i spokojnie usiadłam na jednym z ostatnim wolnych miejsc przy długim prostokątnym stole w sali konferencyjnej firmy. Pomimo, że przez natłok obowiązków spóźniłam się na zebranie z prezesem to na szczęście nie dotarłam na miejsce ostatnia. W pomieszczeniu w którym pachniało mieszanką drogich perfum i testosteronu zostały puste jedynie dwa krzesła. Brakowało oczywiście prezesa i jego zastępcy Federico. Prawdę powiedziawszy nic, a nic mi to nie przeszkadzało. Siedziałam przodem do przeszklonej ściany zza której widać było panoramę skąpanego w porannym słońcu miasta. Z mojego biura nie było widać aż tylu drapaczy chmur ustępującym od czasu do czasu miejsca tym mniejszym budynkom, w których mieściły się głównie cholernie drogie kawiarnie, restauracje czy stylowe, markowe butiki. Błękitne, całkowicie bezchmurne niebo aż kusiło aby po prostu używając jakiejś wymówki urwać się z pracy na odrobinę szaleństwa pod gołym niebem. Już czułam ciepłe promienie słońca na mojej odkrytej skórze. Westchnęłam i spokojnie rozejrzałam się po twarzach zebranych w pomieszczeniu ludzi. W większości były to bardzo młode osoby, raczej mężczyźni co wydawało mi się szalenie seksistowskie. Nagle do mojej głowy wróciła myśl o tym ile pięknych dziewczyn siedziało poupychanych w działach na o wiele niższych stanowiskach. Po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz jeżący wszystkie włoski na moim ciele. Mój wzrok zatrzymał się dopiero na siedzącej obok mnie Emmie. Dziewczyna uśmiechała się od ucha do ucha, zupełnie jak by zapomniała o funkcji jaką pełniła w firmie. Przez kilka dni od kiedy dowiedziałam się, że razem pracujemy zastanawiałam się dlaczego tak właściwie ona nie została dyrektorem działu, jednak odpowiedź była aż banalnie prosta. Takie sympatyczne i miłe osoby nie miały za grosz autorytetu w takich dużych korporacjach jak ta. Czy ja się nadawałam? Tego nie wiedziałam. Miałam jednak cechę, którą bardzo często wykorzystywałam. Byłam cholernie mocno przebiegła i potrafiłam bez najmniejszego problemu manipulować innymi. Westchnęłam po raz kolejny i spojrzałam na sukienkę w której przyszłam tego dnia do pracy. Miała za zadanie przyciągać do mnie wzrok wszystkich innych ludzi. Chciałam aby każda mijana mnie osoba wiedziała kim jestem i jak ma się do mnie odnosić. Wszystkie kobiety miały mnie obgadywać za plecami z posępnymi minami, a faceci wywieszać jęzory z których na podłogę ciekła ślinka. Czerwona ołówkowa sukienka podkreślająca moje największe atuty, czyli lekko zaokrąglone pośladki, wcięcie w talii, chude nogi i wywalony przez push-up biust. Według siebie samej wyglądałam wystrzałowo, a przecież nie od dziś wiadomym było, że to właśnie postrzeganie samej siebie było kluczem do sukcesu każdej kobiety. Przekręciłam nadgarstek w swoja stronę i spojrzałam na tracze mojego ulubionego złotego zegarka. Najważniejsi mężczyźni w firmie spóźniali się już od piętnastu minut. No tak, mogli sobie na to pozwolić, bo nie mieli nad sobą nikogo komu musieli by się tłumaczyć. Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że żaden z pozostałych pracowników nawet się nie dziwił ani nie martwił z powodu tego, że tak było. Kiedy tak rozmyślałam nagle zapanowało ogólne poruszenie. Wszyscy siedzący na wprost mnie spojrzeli z zaciekawieniem za szybę, która oddzielała nas od korytarza i tłumiła dźwięki jakie na nim panowały. Nigdy nie należałam do grona plotkar, ale kierowana tą moją kobiecą ciekawską stroną obróciłam się w jego stronę. Przed salą konferencyjną zrobiło się nie małe zamieszane. Federico szedł z przodu dosyć szybkim krokiem, a obok niego czerwona na twarzy prawie goniła jego sekretarka, która w locie przekazywała mu jakieś papiery i zapewne jakieś ważne informacje. Zaraz za nimi długimi nieco spokojniejszymi krokami szedł drugi z mężczyzn, który jak się domyśliłam był zapewne prezesem, moim prezesem. Kiedy obaj tylko weszli do pomieszczenia miałam wrażenie, że atmosfera w nim zgęstniała tak bardzo, że można było ją kroić nożem do pieczywa. Nagle zalała mnie fala gorąca zmieszana z uczuciem, które znałam aż za dobrze, a mogła bym je nazwać piekielnym podnieceniem. Cholera jasna, po raz kolejny od kiedy zaczęłam pracę w tym miejscu pomyliłam się aż tak bardzo. Spodziewałam się, że prezesem będzie siwy, skąpy, gruby dziadek, który będzie nachalnie wlepiał wzrok w moje cycki, co oczywiście nie było moim planem podczas zakładania sukienki, a jednak całkowicie się zaskoczyłam. Na najważniejszym miejscu przy stole usiadł młody chłopak, który wyglądał na niewiele starszego niż ja sama. Zastanawiałam się jakim cudem osiągnął coś takiego w tak młodym wieku, zapewne musiał być jakimś pieprzonym geniuszem w branży. Przez dłuższą chwilę w całkowitym milczeniu przyglądał się papierom, które leżały przed nim w idealnie prostej stercie, po czym spojrzał na każdego ze swoich pracowników zatrzymując chwilę dłużej swój wzrok właśnie na mnie. Chociaż myślałam, że to niemożliwe to zalała mnie jeszcze większa fala gorąca zmieszana z przyspieszonym i mocnym pulsem, który czułam w każdym zakamarku mojego ciała, a który kumulował się miedzy moimi nogami. Cholera, co się ze mną działo? Nie poznawałam samej siebie. Jeżeli myślałam, że Federico był niezłym ciachem, to kiedy zobaczyłam prezesa to całkowicie zmieniłam zdanie. Prezes był przystojny jak sam bóg i całkowicie niezaprzeczalnie dziki i męski. Miał w sobie coś przez co nie można było oderwać od niego wzroku nawet na sekundę. Hipnotyzował mnie swoją niewytłumaczalną brutalnością wypisaną na jego pięknej twarzy. Poczułam się całkowicie stracona, już było po mnie i wszystkich moich zakazach dotyczących romansów w pracy. Nie myślałam o niczym innym jak to, żeby go posiąść, chociaż na chwileczkę aby zatracić się w tych jego chłodno spoglądających na mnie oczach. Cholera jasna, musiałam się opanować. Kiedy mnie lustrował moje policzki przybrały dosłownie odcień sukienki, którą miałam na sobie. Nie pozostałam mu dłużna i sama również spoglądałam w te jego ciemne niczym piekielna otchłań oczy. Wydawało mi się, że mój ubiór nie do końca mi się podobał. Nie zamierzałam go jednak zmieniać, ponieważ nie był wyznacznikiem moich kompetencji, a ja sama właśnie taki miałam styl.

Like a Boss [wydana 23.03.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz